Rozdział 39.

5.3K 424 73
                                    

Tony

Nie robiłem niczego na pokaz. Chciałem jej tylko pokazać, jak będzie traktowana, kiedy będziemy razem, kiedy ponownie mi zaufa i kiedy zgodzi się spędzić ze mną życie.

Mogłem poświęcić wszystko dla niej. Moje słowa nie były puste. Kochałem Daisy Mitchell tak mocno, że nie widziałem swojej przyszłości bez niej.

Postanowiłem wziąć wolne, tak jak też narzuciłem dziewczynie. Skoro była przeziębiona, musiała odpoczywać. Nie mogłem jej zostawić w takim momencie. W międzyczasie Ayse podszkoliła nowych pracowników, a w kwiaciarni zostały założone kamery. Miałem na nie podgląd nawet na telefonie. Daisy również mogłaby to robić, gdyby jej telefon nie był na wykończeniu. Ścinał się za każdym razem, ale może to i lepiej, bo wtedy siedziałaby godzinami i patrzyła co dzieje się we Flower Paradise.

Kiedy okazało się, że Daisy nie jest w ciąży, przestraszyłem się jej stanem. Była blada, miała podkrążone oczy i nie wyglądała zdrowo. Dosłownie tak, jakby ktoś zabrał z niej kolory i siłę.

Postawiłem w firmie na nogi wszystkich. Zwołałem zebranie pierwszego dnia, z samego rana i rozdzieliłem swoją pracę wszystkim w teamie. Ojciec kiedy się dowiedział, że mnie nie będzie, bardzo się zdziwił. To było moje pierwsze wolne, od długich, długich lat…

Daisy twierdziła, że czuje się już dobrze, ale kiedy przychodził wieczór, kładła się spać i zasypiała jak małe dziecko. Tak, jakby całą swoją energię traciła w ciągu dnia. Wtedy siedziałem na jej łóżku do późna, a po tym kładłem się na kanapie w jej salonie, żeby przespać się choć trochę.

Chciałem też odwołać sobotni wyjazd, ale Mia i Daisy nie pozwoliły mi tego zrobić. Pojawiłem się na sali, gdzie trenuje Daisy, już o siódmej. Graysona jeszcze nie było, a ja nienawidziłem, kiedy ktoś się spóźniał, będąc ze mną umówionym.

Przeglądałem maile i opierałem się o ścianę przy drzwiach, kiedy usłyszałem głos za sobą:

– Mów szybko, czego chcesz i zjeżdżaj stąd.

Prychnąłem pod nosem i uniosłem wzrok znad ekranu. Wyciągnąłem z kieszeni bluzy plik pieniędzy i wystawiłem w jego stronę banknoty.

– Oddaję za Daisy.

– Pierdol się, Parker. Poczekam, aż ona mi odda.

– Daisy o tym wie. Zgodziła się.

– Gdyby nie wiedziała, dostałbyś w pysk – syknął.

– Dzwoniła do ciebie – zauważyłem.

– Prosiła, żebym nie robił nic głupiego – odparł.

– Więc nie rób i bierz forsę.

– Co jej obiecałeś tym razem, że tak szybko ci wybaczyła?

– Nie będę się tłumaczyć przed tobą – rzuciłem głośniej.

– To do mnie zadzwoniła, kiedy nazwałeś ją szmatą. To ja przyjechałem do niej i znalazłem ją zapłakaną na podłodze. Ja musiałem poskładać ją, żeby funkcjonowała jak człowiek i to ja, do kurwy, mam prawo wiedzieć, co zrobiłeś, że tak szybko i na nowo zaczęła ci ufać, bo doskonale widziałem jak rozpierdoliłeś ją na kawałeczki, ty złamany kutasie! – Grayson chwycił za moją bluzę i przycisnął mnie do ściany.

– Zabierz ręce – ostrzegłem go. – Przyszedłem tylko porozmawiać i oddać ci pieniądze.

Schowałem swoją dumę i nerwy do kieszeni, bo kurwa, gdyby nie chodziło o przyjaciela Daisy, już dawno dostałby w twarz z pięści.

MUTUAL BENEFIT | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz