Rozdział 42.

3.2K 349 45
                                    

Daisy 

Nie mogłam się otrząsnąć przez emocje, które zafundowała wszystkim Sky z Willem. Prawdę mówiąc, trochę się ucieszyłam na wiadomość kuriera, choć byłam zdziwiona terminem, w jakim się odezwał. 

Od rana znowu źle się czułam. Nie chciałam martwić Tonyego, ale chyba znowu złapało mnie przeziębienie. Nagły spadek energii źle na mnie wpływał. Byłam rozkojarzona i wewnętrznie niespokojna.

– To, jak Tony na ciebie patrzy, jest niesamowite. Jest taki zakochany… – Sunny powiedziała, kiedy wsiadłyśmy do jej samochodu. – Wiesz, Daisy… Kiedyś nie uśmiechał się tak często.

Nagle zrobiło mi się duszno. 

– Ja też jestem tak bardzo szczęśliwa, że nie potrafię opisać tego uczucia słowami – powiedziałam bez radości w głosie. – Mogę uchylić okno? 

– Oczywiście, że tak – odparła dziewczyna. – Miłość przezwycięży wszystko – rzuciła wesoło.  

– Wszystko – szepnęłam tuż po niej. 

– Spotykam się z kimś – powiedziała, po krótkiej chwili.

– Naprawdę? – Uniosłam brwi w górę. – To cudownie… 

– Byliśmy dopiero na jednym spotkaniu. Nie wiem sama, co z tego będzie, ale dzisiaj chyba zaczęłam zazdrościć Sky. 

– Zazdrościć? – zdziwiłam się. 

– Zazdroszczę, że ma kogoś, na kim może polegać. Wcześniej myślałam, że zostanę starą panną, bo wszystkie moje związki okazały się porażką. Po ślubie mojej siostry, trochę inaczej na to wszystko patrzę.

– Ja też myślałam, że samotność, to moje drugie imię. Przez chwilę się z tym pogodziłam. Ale warto dać szansę i spróbować czegoś nowego. 

– Udało wam się, Daisy. Teraz trzymaj kciuki za mnie – Zaśmiała się. – I błagam, nie mów mojemu ojcu. Razem z dziadkiem będą węszyć, żeby tylko się dowiedzieć, z kim się spotykam.

Zaśmiałam się na jej słowa. 

– Zostawię wszystkie informacje dla siebie – obiecałam. 

Kuzynka Parkera zatrzymała się na nowym podjeździe Flower Paradise. 

– Zawiozę tylko koleżance iPada, bo zostawiła go u mnie, kiedy uczyłyśmy się do egzaminów. Za dziesięć minut powinnam wrócić – powiedziała, a ja skupiłam wzrok na kwiaciarni. 

– Widzimy się, za chwilę. 

Przed budynkiem nie zastałam kuriera. Jakiś karton stał przed drzwiami, ale nie sądziłam, by ramy mogły się w nich zmieścić. W niedzielę wieczorem okolica była pusta. Latarnie uliczne zaczęły się już świecić, a ja poczułam lekki niepokój. Mimo swoich obaw, podeszłam do drzwi. Były odrobinę uchylone. 

Zdenerwowałam się i zaczęłam rozmyślać, kto dzień wcześniej zamykał lokal. Kiedy zorientowałam się, że to była Ayse, nie mogłam uwierzyć, by mogła popełnić taki błąd. 

Weszłam do środka i skierowałam się do lady. W pomieszczeniu było ciemno, a włącznik światła znajdował się dopiero przy wejściu na zaplecze. Kiedy w końcu dotarłam do miejsca i oświetliłam lokal, czułam się pewniej. Niestety tylko na moment, bo dosłownie zmroziło mi krew w żyłach, a serce zaczęło mocniej bić, kiedy usłyszałam ciche odchrząknięcie, kogoś znajdującego się za moimi plecami. 

Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam odrażający uśmieszek Davisa. Był taki rozbawiony moim strachem, że zaczęłam się denerwować jeszcze bardziej. 

MUTUAL BENEFIT | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz