Rozdział 22.

6.4K 407 52
                                    


Daisy

Podpisaliśmy umowę, której warunki były jasne, a my cały czas przekraczaliśmy granice. Nie powinnam się godzić na takie rzeczy, tylko dlatego, że grunt Parkera zaczął się palić. Cholera, nie powinnam zbliżać swoich ust do jego, ale nie potrafiłam się zatrzymać. Nie potrafiłam się opanować...

Patrzyłam na jego usta. Nie i kompletnie nie wiedziałam co robić. Tony nawet nie drgnął. Czekał na to, czy się zgodzę. To ja musiałam podjąć decyzję.

Odetchnęłam niepewnie, ale dotknęłam jego ust swoimi. Poczułam elektryzujący dreszcz. Parker oddał mi takiego samego buziaka, lecz jego był zdecydowanie pewniejszy. Kolejny raz złączyliśmy delikatnie swoje usta, ale tamten moment nie był już taki sam. Bardzo płynnie przeszliśmy do czwartego muśnięcia swoich ust, a później już nie liczyłam...

W pewnym momencie Parker pomiędzy pocałunkami przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, a kiedy rozchyliłam usta, chwycił ją delikatnie zębami, na bardzo krótki moment.

Tony z każdą sekundą pogłębiał pocałunek. Czułam się jak na ekstremalnej kolejce, która pędzi coraz szybciej i nie można jej zatrzymać. Zaczynało brakować mi tchu.

Dobrze grał. Szkoda, że pocałunek nie był prawdziwy, bo sprawił nim, że mogłabym być cała jego.

Oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając. Patrzyłam w jego bursztynowe oczy. Chciał coś powiedzieć, ale Sky głośno odchrząknęła.

– Głodni obiadu, czy siebie? – Zachichotała.

William przysunął drugi fotel obok Parkera, dla mnie, a ja nie mogłam z siebie nic wydusić. Następnie podał fotel również swojej narzeczonej.

– Kelner mówił, że możemy nawet dołączyć stolik, ale chyba się pomieścimy?

– Pomieścimy – odparł chłodno Tony.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że wciąż na nim siedzę. Jego ręka nadal spoczywała na moim udzie. Postanowiłam w końcu przestać ściskać w pięści jego koszulkę. Poprawiłam włosy, oblizałam wargi i na miękkich nogach wstałam, podtrzymując się stolika.

– Co zamówiliście? – Sky nie odpuszczała.

Zaczynało mnie denerwować jej wesołe świergotanie. Uśmiechnęłam się głupio i usiadłam na dostawionym przez Willa fotelu. Zerknęłam na Tonyego, bo nie byłam pewna, czy w ogóle już coś zamówiliśmy. Byłam pochłonięta widokami. Pamiętałam jedynie, że pytał chyba o buraki...

– Krem z pieczonych buraków i cielęcinę w szparagach – burknął Parker zbyt nieprzyjemnie.

Kopnęłam go pod stolikiem. Rozumiałam, że był zły na kuzynkę, za to, że nas sprawdza, ale musiał przestać być dla niej taki niemiły... Przecież to jeszcze bardziej będzie przyciągać jej uwagę do nas.

– Zamówimy to samo? – zapytał Will.

– Brzmi dobrze, więc czemu nie – rzuciła do narzeczonego.

Narzeczeństwo żywo rozmawiało o napojach z menu.

– Bądź milszy – szepnęłam bardzo cicho.

Parker uniósł jeden kącik ust w górę i zerknął na moje usta, na krótki moment.

– Jak sobie życzysz – odparł, już innym tonem. – Jak przygotowania do wesela? – zapytał Sky i Willa.

– Will musi odebrać jeszcze tylko garnitur, a ja w końcu muszę wybrać się do Daisy, żeby ustalić szczegóły bukietu, prawda? – Przeniosła na mnie wzrok.

MUTUAL BENEFIT | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz