Rozdział 35.

5K 411 63
                                    

Tony

Zanim policjanci zamknęli za Daisy drzwi radiowozu, byłem już na linii z Harrym. Ufałem mu i wiedziałem, że to właśnie on, jak najszybciej, postawi naszych prawników na nogi i któryś z nich jak najszybciej zjawi się na komisariacie. Sam też ruszyłem tuż za policyjnym autem, które miało przewieźć dziewczynę, by złożyła zeznania. Droga do najbliższego, kalifornijskiego departamentu policji trwała około dwudziestu minut. Zastanawiałem się, co mogłem jeszcze zrobić w tej sprawie…

Najgorsze było to, że tak naprawdę nie wiedziałem, o co chodzi. Zrozumiałem tylko tyle, że Davis jest w to zamieszany, co w ogóle mnie nie zdziwiło.

Widziałem jak wprowadzili Daisy do sali przesłuchań. Spotkaliśmy się wzrokiem, tylko na kilka sekund. Była spięta i przerażona. Pytałem kilku osób, czy mogę z nią pobyć do czasu przyjazdu prawnika, ale niestety nikt nie chciał się na to zgodzić.

Ucieszyłem się na widok Mansona Halla. Zazwyczaj współpracowaliśmy z prawnikami, którzy zajmowali się prawem budowlanym. Harry ponownie się spisał na medal, bo to właśnie Hall dbał o naszą rodzinę. Od czasu, kiedy zaczęły napływać skargi, a projekt został skradziony, Hall układał w głowie udany, dla nas, przebieg procesu.

– Przyjechałem jak najszybciej. – Wyciągnął do mnie rękę. – Jakiś problem, Anthony?

– Daisy Mitchell została zabrana spod swojego domu, żeby złożyć wyjaśnienia. Podobno popełniła jakieś przestępstwo. Nie wiem, o co chodzi, ale zdążyła mi powiedzieć, że Tom Davis jest w to zamieszany.

– Rozumiem. Pójdę z nią porozmawiać. – Prawnik nie zwlekał.

Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do ojca. Musiałem go prosić, żeby wybrał się na spotkanie z jednym z inwestorów. Byłem przekonany, że nie zdążę.

– Cześć, Tony – rzucił na przywitanie.

– Cześć, tato – zacząłem. – Potrzebuję twojej pomocy.

W słuchawce przez dłuższy czas słyszałem ciszę. Ojciec był tak samo uparty, jak ja. Jednak chodziło o Daisy i musiałem pierwszy wyciągnąć rękę. 

– Wiem, że ostatnio nasza relacja – ojciec i syn, nie wyglądała dobrze, ale… – westchnąłem z irytacją. – To, że nic nie mówisz, wcale mi nie pomaga.

Usłyszałem parsknięcie.

– Sorry, tato – dodałem po chwili.

– Ja też przepraszam, Tony, za wszystko. Może porozmawiamy wieczorem, tak, jak kiedyś?

– Pewnie. Chyba nie muszę się zapowiadać, kiedy postanowię wpaść do domu? – zażartowałem.

– Drzwi zawsze będą dla ciebie otwarte, przecież wiesz, synu.

– Tato…

– Czego potrzebujesz?

– Mógłbyś dziś przejąć moje obowiązki?  – zapytałem z nadzieją w głosie. – Nie chcę odwoływać spotkania w ostatniej chwili, a nie jestem pewny, czy w ogóle będę mógł się pojawić dziś w firmie.

– Prześlij mi wszystko – zgodził się. – Gdzie jesteś?

– Jest jakiś problem z Davisem. Oskarżył o coś Daisy. Jestem na komisariacie – przyznałem szczerze.

– Oskarżył? – Słyszałem w jego głosie, że się przejął. – Daję słowo, że wpakuję go do czubków.

– W pierdlu będzie mieć gorzej.

– Racja – odparł. – Co mówiła Daisy?

– Niewiele. Hall już do niej poszedł.

– Bardzo dobrze, Tony. Cieszę się, że trzeźwo myślisz. Hall wszystkich tam ustawi.

MUTUAL BENEFIT | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz