Rozdział 18.

6.2K 406 71
                                    

Daisy

Parker coraz bardziej dociekał i sugerował, że ojciec robił mi krzywdę. To była prawda, potrafiłam się już przyznać do tego, sama przed sobą. Nadal jednak starałam się go uchronić. Bałam się, że trafi do więzienia, a nie na leczenie. Przerażał mnie fakt, że mogę stracić ostatnią osobę, która była moją rodziną, nawet, jeśli on mnie nie… kochał.

Przestraszyłam się, kiedy na cmentarzu Tony zauważył, że boli mnie ręka. Podświadomie wiedziałam, że następnym razem już nie da za wygraną i gdzieś zgłosi fakt, że ojciec czasami robi mi krzywdę. Oczy Parkera na cmentarzu pociemniały, a głos stał się wrogi. Był pewny, że kłamałam.

Odesłałam Tonyego do domu. Chciał wejść, zobaczyć czy ojciec jest w swojej sypialni, ale uprosiłam go, aby zostawił mnie już w spokoju.

Tata wrócił późno. Słyszałam tylko, jak trzasnął drzwiami wejściowymi, a później zniknął w swojej sypialni. Zaczęłam szukać w internecie prezentu dla Mii. Parker w tej sprawie dał mi wolną rękę.

Co chwilę wspominałam Anthonego Parkera. Uśmiechałam się, kiedy odtwarzałem w głowie, jak skarżył na mnie mamie. Zobaczyłam go na cmentarzu i na początku nie było mi wesoło. Pomyślałam, że wyśle mnie do wariatkowa. Przecież rozmawiałam z płytą nagrobkową… Zaskoczył mnie i sprawił, że moja sympatia do niego wzrosła.

Była już północ i nie wiedziałam, o której Tony chodzi spać, więc zapytałam go w SMS-ie czy podoba mu się pomysł na prezent. Dopiero wtedy znalazłam ten idealny.

Do Anthony Parker: Znalazłam prezent dla Mii. Co sądzisz o czymś takim?

W załączniku wysyłam maszynę do szycia. Nie taką prawdziwą, ale specjalną dla dzieci, które wykazują chęć projektowania. Nie byłam pewna, czy Mia będzie w stu procentach zadowolona, ale kiedy opowiadała mi o kokardach, które nosiła, stwierdziłam, że może szyć je sama, a to przecież będzie sprawiało jej ogromną satysfakcję. Ja sama, chętnie bym się czymś takim zajęła…

Złapałam się na tym, że czekałam na wiadomość od Tonyego. Wyczekiwałam jej tak, jakby miała być dla mnie prezentem.

Serce zaczęło mi szybciej bić, kiedy zobaczyłam połączenie wideo. Spojrzałam w dół. Miałam na sobie kremową, cienką koszulę nocną, na ramiączkach. Długo nie odbierałam, choć miałam ochotę.

W końcu sam się rozłączył.

– O nie – jęknęłam.

A po chwili znowu zobaczyłam, że dzwoni. Kolejny raz chciał wideo rozmowy. Stwierdziłam, że będę żałować, jeśli nie odbiorę… Odrzuciłam poduszkę, przekręciłam się na brzuch i zaakceptowałam połączenie. Wstrzymałam powietrze, kiedy ujrzałam czarny ekran i oczekiwałam, aż go zobaczę.

W końcu się pojawił.

– Nie masz ochoty mnie oglądać, Daisy Mitchell?

– Mam… – rzuciłam, a Tony się zaśmiał. – To znaczy…  To nie tak. Byłam w toalecie – odchrząknęłam. – Jak podoba ci się prezent?

Mężczyzna siedział przy biurku, w swoim pokoju. W jednej ręce miał ołówek, a na blacie widziałam tablet i wiele kartek. Wyglądał bosko…

– Jest idealny. – Uśmiechnął się. – Mia się ucieszy. – Parker odłożył telefon trochę dalej i zaczął kreślić ołówkiem. – Kupimy wszystko w galerii? Do której musimy jechać?

– Sprawdzałam gdzie są dostępne – zaczęłam mówić i wpatrywałam się w każdy jego ruch.

Patrzenie, jak Parker projektuje, chyba mogłoby być moim nowym hobby. Przejechałam palcem po dolnej wardze. Taki skupiony wyglądał jeszcze bardziej pociągająco.

MUTUAL BENEFIT | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz