Rozdział 26.

6.8K 421 93
                                    


Daisy

Nie do końca pojmowałam, co się działo. Musiałam co chwilę patrzeć na Tonyego, żeby upewniać się, że wydarzenia z wczoraj nie były snem, że on naprawdę jest przy mnie, a ja zostałam jego dziewczyną. I to prawdziwą…

Wszystko układało się w całość. Jego wcześniejsze zachowania dopiero teraz utwierdzały mnie w przekonaniu, że mężczyzna naprawdę był we mnie wpatrzony. Często wydawało mi się, że go irytowałam, ale prawda była taka, że walczył ze sobą i swoimi pragnieniami. Pragnął mnie. Pragnął mojego ciała. Chciał spędzać ze mną czas. Lubił mnie, to jaka byłam i to, jak wyglądałam.

Kilka razy odwróciłam się na fotelu, w kabriolecie Parkera, żeby rzucić okiem na kwiaty, które od niego dostałam. Byłam szczęśliwa. Pierwszy raz w życiu czułam się tak wspaniale.

Weszliśmy do domu Tonyego. Jak tylko przekroczyliśmy pierwszy próg, było już słychać głosy domowników.

– Dzień dobry – zawołałam w drzwiach jadalni.

Mama Parkera uśmiechnęła się na nasz widok.

– Witamy zakochanych – rzucił wesoło dziadek.

– Spałeś u Daisy? – zapytała Mia swojego brata.

Tata Parkera odchrząknął.

– Mia… – westchnął. – Nie zadawaj takich pytań – upomniał swoją córkę.

– A gdzie miałem spać? – Zaśmiał się Tony.

– U nas. Z Daisy – Wzruszyła ramionami dziewczynka.

– Twoje chrapanie słychać nawet w moim pokoju – zażartował Tony. – Daisy by się nie wyspała.

– To nieprawda! – oburzyła się Mia. – Tony kłamie!

– Oczywiście, że kłamie – powiedziałam spokojnie. – Mam coś dla ciebie. – Podniosłam box.

– Dla mnie? – Dziewczynka wyciągnęła szyję w górę, żeby dojrzeć prezent. 

– To takie magiczne pudełko. – Podeszłam do jej krzesła. – Kwiaty nie mają korzeni, a mogą w nim przetrwać nawet kilka lat.

– Kilka lat? Tak długo?

– Tak – przytaknęłam i kucnęłam przy niej. – Tylko musisz o nie dbać.

– Powiesz mi, jak o nie dbać?

– Oczywiście, że ci powiem i pomogę we wszystkim. – Podałam jej pudełko. – Przepraszam, że nie byłam na twoim przyjęciu urodzinowym.

– Wiem, że chciałaś być – odparła. – Tony mi mówił. Obiecał mi, że pojedziemy do wesołego miasteczka w przyszłym tygodniu. Pojedziesz z nami?

– Pojadę – zgodziłam się, a wtedy dziewczynka mnie przytuliła.

– Boli cię? – Wskazała palcem na moją twarz, kiedy się ode mnie odsunęła.

– Już nie – powiedziałam szybko.

– Mia… – burknął tata Tonyego.

– Siadajcie – wtrąciła się Gabriela. – Mam nadzieję, że jesteście głodni.

Wtedy Tony podszedł do swojej mamy i podał jej świeży bukiet.

– Jest cudowny, kochanie – zwróciła się do mnie.

– Mogłabym prosić o jakiś wazon? Dzisiaj też dostałam bukiet. – Musiałam o tym wspomnieć.

– Od mojego syna? – Gabriella uniosła brwi.

MUTUAL BENEFIT | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz