♤ Melodii ♤
Szłam przez ciemny las.. byłam tam całkowicie sama, wokół było słychać.. no właśnie nie było prawie słychać nic. Była głucha cisza, która przyprawiała mnie o dreszcze. Rzadko się bałam, nie należałam do tchórzliwych osób, ale taka cisza była zarazem ujmująca co niepokojąca. Droga przez ten las wydawała się nie mieć końca, gdy już myślałam, że dochodzę na jego kraniec, okazywało się, że to kolejny zakręt. W oddali usłyszałam wycie wilka, coś poruszyło się w krzakach bo i one wydały dźwięk, ale ja wciąż podążałam do przodu, tak jakbym nie mogła się zatrzymać.
Noc była długa i męcząca, nie zapowiadało się na to by taka miała przestać być, ale ja zaczynałam się przyzwyczajać i czerpać z niej przyjemność. Zaczynałam czuć spokój. Wtedy zauważyłam przed sobą postać i pierwszy raz moje nogi postanowiły stanąć w miejscu. Czas się zatrzymał, las jakby zrobił miejsce ścieżce prowadzącej do tej osoby.
Była to kobieta, ubrana w jakąś czarną długa suknie, na głowie miała wianek, ale nie taki zwykły x kwiatów, a z.. z kości. Wyglądała przerażająco, a zarazem mnie intrygowała. Zrobiłam kolejny krok do przodu aby móc zobaczyć więcej szczegółów jej wyglądu. Miała długie brązowe włosy, sięgały jej do kolan, lekko się falowały. Mimo ciemności widziałam każdy szczegół dokładnie. Jej oczy były czarne jak smoła, wypełnione mrokiem bez żadnego światełka.. najmniejszej iskry, która mogłaby świadczyć o tym, że ta osoba żyje.
Gdy przyglądałam się tym oczom, one mnie pochłaniały. Czułam jakby mnie wsysały do środka otchłani. Postać kobiety była niepokojącą, a zarazem piękna, że chciało się ją obserwować. Miała smukłą sylwetkę, ale prócz sukienki, która była czarna i miała lekko podarty spod, nie posiadała ona nic więcej. Stała tam na boso, wciąż mi się przyglądając. Wyciągnęła swoją dłoń w moja stronę jakby chciała mnie dotknąć i upewnić się, że postać, którą widzi przed sobą jest prawdziwa.
Wyciągnęłam do niej swoją dłoń, wtedy postać kobiety zrobiła się jeszcze bardziej wyraźna. To była moja mama. Dotknęłam jej dłoni, a wtedy usłyszałam strzał, wszystkie nocne zwierzęta zerwały się do ucieczki w popłochu.
— Uciekaj dziecko, on nie może cię złapać!
Gdy ponownie na nią spojrzałam jej tam nie było, ale wszystko wokół pozostało takie samo jak przed chwilą. Chaos trwał w najlepsze, zwierzęta biegły tylko w sobie znanym kierunku. Wtedy znowu coś usłyszałam, tym razem był to głos jakiegoś mężczyzny, nie mogłam go pierw rozszyfrować mimo, że miałam wrażenie, że już wcześniej go słyszałam.
— Uciekaj! Uciekaj! Tatuś i tak cię znajdzie! Pobawimy się jak kiedyś w łowcę i owce.. małą, głupiutką i naiwną owieczke Melodii.
To nie mogła być prawda, nie mógł to być mój ojciec przecież on nawet nie wiedział gdzie ja jestem. A co jeśli? A co jeśli jakoś się dowiedział?
Zaczęłam biec ile sił w nogach. Starałam się uciec jak najszybciej i jak najdalej od niego. On miał broń.. miał przewagę, a ja nie miałam niczego. Wciąż nie rozumiałam co się dzieje, nie potrafiłam pojąć jakim cudem mnie znalazł.
— Oj Melodii wiesz, że i tak nie wygrasz! Przede mną się nie ukryjesz cukiereczku! Pobawimy się tak jak kiedyś. Pamiętasz jaka będzie kara, gdy nie dasz rady mi uciec?
Nie odpowiadałam, pędziłam wciąż na przód. Nie oglądałam się za siebie, cała się trzęsłam, brakowało mi tchu i sił, ale nie mogłam się poddać, musiałam stąd jakoś uciec.
— Już zaprosiłem kilku swoich kolegów, oni również z chęcią pokażą ci dyscyplinę i będą się świetnie bawić twoim zgrabnym tyłkiem. Jeden nawet wziął kamerę aby nagrać sobie na pamiątkę jak cię rżnie w każdą możliwą dziurkę.
Musiałam przyspieszyć, serce waliło mi tak głośno i mocno, że mogłam przysiąc, że dało się je usłyszeć w całym tym zasranym lesie. Brakowało mi tchu, ale nie mogłam się poddać, nie bez walki. Nie chciałam znowu skończyć jako tania zabawka ojca i jego kolegów.
— Melodii, Melodii.. Już przestań tak uciekać dobrze wiem, że lubisz być dobrze pieprzona. Podnieca cię to!
Jego słowa przyprawiały mnie o mdłości. Chciało mi się rzygać. Chciałam go zabić i już nigdy więcej nie musieć słuchać tego wszystkiego.
— Słyszę cię cukiereczku, czuje twój zapach. Jestem coraz bliżej, przede mną się nie ukryjesz!
Droga nie miała końca, a on zbliżał się z każdym krokiem, ja zaś nie miałam już prawie sił na ucieczkę. Zaczynało mi brakować powietrza.
Wtedy ujrzałam kolejną postać chciałam zawrócić, ale coś mnie do niej przyciągało.. kazało mi tam biec. Czułam, że to mój ratunek. Im bliżej byłam tym coraz bardziej dostrzegałam kim była dana postać.
Zauważyłam, że to mężczyzna, trochę starszy odemnie, ale nie dużo. Był ubrany cały na czarno. Kaptur bluzy przysłaniał mu lekko twarz, ale ja dostrzegałam tam te miękkie usta. Jego mroczne spojrzenie padło na mnie. Stał tam, na końcu lasu, czekając aż uda mi się uciec. Stał z wyciągnięta ręką i czekał aż do niego dobiegnę i chwycę. Byłam coraz bliżej, wtedy usłyszałam kolejny strzał, tym razem poczułam również ból i pieczenie.
Wszystko się zatrzymało chaos ustał, a nademną kucał Apollo. Uciskał krwawiące miejsce. Podążyłam wzrokiem za jego dłońmi, kula wbiła się w moje żebra. Nie miałam pojęcia czy przeszła na wylot. Wiedziałam, że tracę dużo krwi, zaczynało robić mi się słabo. Nie mogłam pojąć tego wszystkiego. Skąd on się tam wziął?
— Nie zamykaj oczu Nutko, będzie dobrze zobaczysz.
Zapewnienie. To mi wystarczyło i jednak zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam ujrzałam, że nie jestem w lesie, a w swoim domku na odludziu. To wszystko to był tylko zwykły koszmar, ale tylko dzięki niemu się z niego wybudziłam. Byłam cała mokra z tego wszystkiego. Moje serce łomotało o klatkę piersiową tak mocno jakby zaraz miało wyskoczyć.
Byłam tym wszystkich lekko zmęczona, mimo, że spałam po przebudzeniu czułam się bardziej wykończona niż przed.
Jedynym co jeszcze pamiętałam to była postać mamy, pierwszy raz miałam sen, w którym była i ona, za to wspomnienia z dzieciństwa związane z ojcem doprowadziły mnie do stanu zwątpienia, że to znowu może wrócić. On był potworem, a ja musiałam go zabić! Taki był plan i nic tego nie zmieni. On zasługiwał na o wiele gorsze katusze za to co musiałam przechodzić będąc jeszcze dzieckiem. Zginie tak samo jak jego koledzy, którzy mnie wykorzystywali seksualnie. Nie pozwolę aby taki śmieć zatruwał nasze powietrze!
Buziaczki I do następnego:***
Jeśli się podoba zostaw komentarz I głos ♡♡♡
CZYTASZ
NIM ON ZŁAPIE MNIE
RandomPierwszy strzał.. drugi.. trzeci. Kolejne trzy ofiary leżały na ziemi tuż obok moich stóp, a ja zostawiałam właśnie karteczkę z odbiciem własnych ust w kolorze czerwieni i przypinałam je do ofiary po czym odsyłałam ojcu. Byłam płatnym mordercą żyłam...