42. To chyba żart

247 14 1
                                    

                     ♤ Melodii ♤

Właśnie podpisywałam umowę na zakup nowego klubu, który miał przynosić mi dodatkowy zastrzyk gotówki i być przykrywką do tego czym się zajmuje. Umowa została zawarta, pieniądze przekazane i rozkoszowałam się tą chwilą siedząc w swoim nowym biurze, w najlepszym i moim ulubionym klubie. Przeglądałam każdy zakamarek, wyciągałam właśnie teczkę z papierami aby sprawdzić czy klub nie ma żadnych długów, o których były właściciel mnie nie poinformował, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.

— Szefie.. znaczy szefowo jakiś pan do Pani.. ma broń, zauważyłam ją i wolałam Panią poinformować. Prosił o spotkanie, o ile można to tak nazwać.. — Stella zaczęła się tłumaczyć, była tylko zwykłą barmanką, ale znałam ją z tego klubu dość dobrze, wiedziała jak wygląda nasz świat dlatego z całej załogi została tylko ona, a klub chwilowo był nieczynny póki nie zatrudnię nowych osób i nie ogarnę paru innych kwestii.

— Jakiś nadgorliwy klient? Poproś go do mnie, szybko wytłumaczę mu gdzie jego miejsce. — Mówiłam wciąż spokojnie, a z kieszeni wyciągnęłam broń przygotowana na wszystko co mogło się stać.

— Okej, dobrze.. szefowo.

Stella opuściła moje biuro, a ja przygotowałam się na ewentualne komplikacje, klub był cały wygłuszony, więc nawet jeśli miałabym kogoś dzisiaj zabić nikt by się o tym nie dowiedział.

Nie minęły dwie minuty, a rozległo się ponowne pukanie do drzwi, zasiadłam na fotelu przy biurku, byłam na swoim terenie więc miałam przewagę. Znałam ten klub bardzo dobrze, tutaj nic mi nie zagrażało, ani nikt. Byłam pewna siebie tak jak zawsze. Czekałam aż drzwi się otworzą i ujrze twarz osoby znajdującej się po drugiej stronie.

— Proszę wejść. — Mój głos był spokojny, pełen opanowania. Czekałam aż mężczyzna wejdzie do środka i pokaże kim jest.

Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam jego. Stał w progu w takim samym szoku jak ja. Ubrany w kompletny szary dres, kaptur przysłaniał mu lekko twarz, ale rozpoznałabym go wszędzie. Jego ciało, rysy twarzy, jego styl poruszania się. Stał tam i wciąż wyglądał idealnie. Ściągnął kaptur z głowy i wtedy ujrzałam zmęczenie w jego oczach, ale również determinację. Musiał słabo sypiać w ostatnich dniach, ale to nie był mój problem.

— To są chyba jakieś żarty! Co ty kurwa tutaj robisz!? Przecież to nie możliwe żebyś mnie znalazł.. nie miałeś pojęcia gdzie jestem. Po co przyszedłeś? Wydać mnie w ręce mojego ojca? Jeśli tak to cię rozczaruje bo nigdzie mnie stąd nie zabierzesz.. chyba, że martwą, a oboje wiemy, że mnie nie zabijesz. — Słowa opuszczały moje usta szybciej niż zdarzyłam pomyśleć. Nim przekalkulowałam co się dzieje, stałam już przed nim z uniesioną bronią tuż oczy jego głowie.

— Nie sądziłem, że tak łatwo uda mi się ciebie odnaleźć. Szczerze nie sądziłem, że to właśnie ciebie tutaj spotkam. Szukałem cię i natrafiłem na zdjęcie z monitoringu jak zmierzałaś do tego klubu, miałem go nawet w planach wykupić aby dowiedzieć się czy faktycznie tutaj byłaś, ale los się do mnie uśmiechnął i spójrz.. sama podałaś mi się jak na tacy Nutko. — Ostatnie słowo.. delektował się nim, miałam wrażenie, że próbuje posmakować tego wyrazu jak najmocniej się da.

— To ja trzymam broń tuż przy twojej głowie! Uważaj na słowa Apollo, wiesz dobrze, że ja nie pudłuję. — Cedzielam w jego stronę słowa, liczyłam, że zmięknie, ale on jak zwykle stał dumny i pewny siebie. Miałam wrażenie, że nie zależy mu na niczym.

— Kochanie oboje wiemy, że żadne z nas nie pudłuje. — Jego uśmiech uświadomił mi, że coś przeoczyłam. Spojrzałam na niego, górował nade mną swoją postawą i wzrostem. Oczy szukały co miał na myśli, śledziły ruch jego ręki, która w dłoni również miała broń, a ta skierowana była w bok mojej głowy.

Apollo odsunął się na krok do tyłu i teraz trzymał broń przyłożona do środka mojego czoła, wykonywał ten sam ruch co ja. Oboje staliśmy i wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Głębia pochłaniała nas wzajemnie. Duma i pewność siebie zaślepiały nas w tamtym momencie całkowicie, ale on zrobił coś jeszcze uśmiechnął się tak szczerze jakby z ulgą. Nie rozumiałam skąd ona się wzięła i nie dane było mi się tego dowiedzieć bo szybko zamaskował to co ukazał na dosłownie dwie sekundy.

— Nie zawaham się i wpakuje ci kulkę między oczy!

— Przekonamy się? — Ironia w jego głosie drażniła mnie całą. Wciąż nie potrafiłam go rozgryźć. — Chyba, że wolisz się pieprzyć, ostatnio nie narzekałaś. — Kolejny cios, który musiałam zatuszować, nie mogłam pokazać, że jakkolwiek mnie to rusza.

— Jeszcze słowo i naprawdę odstrzelę Ci tą pustą głowę, działasz mi na nerwy. Przychodzisz tutaj i sądzisz, że co? Myślisz, że pozwolę sobie na to abyś się tutaj panoszył? Oboje wiemy, że ja nie odpuszczam, że jestem ponad jakiekolwiek uczucia. A co do pieprzenia się z tobą to no cóż, lubię sobie znaleźć faceta na szybki numerek, to nic zobowiązującego. Nie myśl sobie, że byłeś jakiś zajebisty w tym wszystkim, miałam już lepszych w łóżku. Przy nich nie dało się zasnąć. — Był najlepszy w łóżku ze wszystkich moich facetów w życiu, ale nie musiał tego wiedzieć, musiałam utemperowac mu jakoś nos, a tutaj zauważyłam jak się lekko zmieszał.

— Może w tym też chcesz się przekonać. Ja z chęcią pokaże ci czyje imię będziesz wykrzykiwać gdy będziesz dochodzić. — Zrobił krok do przodu, broń wciąż trzymaliśmy w górze, ale już nie była ona wycelowana idealnie w środek naszej głowy.

Jego nos delikatnie zahaczył o mój, czułam jego ciepły oddech na swoich ustach, które mnie kusiły do pocałunku. Czułam ciepło jego ciała, które emanowało na moje. Przyglądałam się mu uważnie i czekałam na ruch z jego strony. Nachylił się jeszcze bardziej, nasze wargi delikatnie się stykały, wystarczyły minimetry do pocałunku. Wtedy drzwi do mojego biura się otworzyły i oboje wycelowaliśmy broń w tamtą stronę oddając strzał, który okazał się celny. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i zauważyliśmy dwa ciała.

— Świetnie zabiłeś moją barmanke.

— A ty mojego gościa od brudnej roboty.

Oboje próbowaliśmy zachować powagę, ale nam to nie wyszło, po sekundzie cały pokój wypełnił się śmiechem.

— Przez ciebie będę musiała znaleźć nową, a ta była naprawdę świetna w swoich fachu.

— Podeślę Ci jakąś od siebie spokojnie Nutko, nie zostawię cię samej z problemem.

— Pierdol się! — Odwróciłam się i zmierzałam do biurka, ale Apollo mi na to nie pozwolił, chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

— Co ty odpierdalasz?

— Będę się pierdolił tak jak mi kazałaś. — Wyszczerzył się dumnie w moją stronę.

— Szkoda, że jak mówiłam, że masz spierdalać to się jakoś nie słuchałeś.

— To jest co innego.

Zrobił ponownie krok do przodu, a ja wciąż tam stałam nie robiąc nic, dwa ciała nadal leżały na ziemi brudząc podłogę szkarłatną cieczą. Byłam nim za bardzo zahipnotyzowana aby odejść i kazać mu wyjść. Nie potrafiłam go wyrzucić stamtąd, ani ze swojego życia. Bo przy nim jakoś wszystko wydawało się prostsze, takie beztroskie.

Stał wciąż przede mną badając każdy szczegół mojej twarzy, jakby chciał sprawdzić co czuje. Jakby próbował wejść do mojej głowy i dowiedzieć się co właśnie myślę.

Buziaczki i do następnego:**
Zostaw komentarz i głos! ♡♡♡

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 19 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NIM ON ZŁAPIE MNIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz