39. Starania

565 15 9
                                    

                      ♤ Apollo ♤

Podróż do Nowego Yorku dłużyła mi się okropnie, nie potrafiłem się uspokoić.. ukoić nerwów. Byłem zły za to, że tak bardzo zjebałem. Skrzywdziłem i okłamałem Melodii, a ona pozwoliła mi na to abym zobaczył ją inaczej niż wszyscy.. chciała dać mi się poznać, zaufała mi, a ja to zmarnowałem przez to, że byłem tchórzem.

Miałem nadzieję, że ona zrozumie to, że chciałem ukartować spotkanie z jej ojcem aby mogła go w końcu zabić, bo chodziło mi już teraz tylko wyłącznie o to. Chciałem sprawić aby w końcu mogła przestać uciekać.. chciałem jej pomóc się zemścić, a zamiast tego ona uciekła ode mnie i raczej ciężko będzie mi ją znaleźć.

Siedziałem w wojskowym helikopterze z nerwów cały czas stukałem nogami. Miałem ochotę coś rozwalić albo coś komuś zrobić. Będę musiał się w końcu wyżyć.

— Stary spokojnie, za niedługo lądujemy — głos starego przyjaciela dotarł do mnie przez nerwową barierę. Spojrzałem na niego i to wystarczyło aby ten się wycofał z rozmowy.

— Dobra już nic nie mówię — uniósł na chwilę ręce w obronnym geście i wrócił do sterowania.

— Sorry, nie jestem w humorze — odburknąłem jedynie i ponownie wróciłem do rozmyślania.

Wylądowaliśmy zaledwie trzydzieści minut później, a ja już siedziałem w taksówce, która miała zabrać mnie do mieszkania dziewczyny. Drzwi były zamknięte, ale to nie stanowiło problemu. Nauczyłem się otwierać każde drzwi bez wyjątku. Czasami to czym się zajmowałem przydawało się w życiu.

Po wejściu do mieszkania od razu wyczułem, że jestem tutaj całkiem sam, zapaliłem światło, a ono rozświetliło wszystkie pomieszczenia. Wszędzie było pusto, brak jakich kolwiek jej rzeczy.

Japierdole!

— Kurwa!

Przeszukałem mieszkanie w nadziei, że znajdę chociażby jakąś małą wskazówkę, cokolwiek. Jednak nic nie zostało po Melodii. Prócz jej zapachu, który unosił się w całym mieszkaniu nie było tutaj niczego. Wszedłem do jej sypialni i tutaj także niczego nie znalazłem, cały pokój był pusty, jakby nikt nigdy tutaj nie mieszkał. Zabrała ze sobą wszystko, nie tylko to co potrzebowała, a to oznaczało, że ponownie zniknęła. Zacząłem w tym wszystkim przeszukiwać każdy najmnienszy kąt. Komody, łóżka, łazienkę, salon. Nie było niczego.

Stałem pośrodku salonu próbując pozbierać myśli gdzie mogła się udać, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Wtedy usłyszałem czyjeś kroki i szczerze miałem nadzieję, że to ona, a jeśli nie, to ktoś, kto wpakuje mi kulkę w łeb za to jak bardzo zjebałem.

Odwróciłem się pomału, a ku mojemu zaskoczeniu moje ciemne oczy napotkały chłodne niebieskie, które były już wystarczająco zmęczone.

— Tutaj jej nie znajdziesz — odezwała się starsza kobieta, jej twarz była pokryta zmarszczkami, ale oczy mimo zmęczenia emanowaly radością i ciekawością.

— Skąd Pani wie, że kogoś szukam? — Spytałem, a mój głos zdradzał poddenerwowanie.

Dlaczego tu przyszła? Przecież mogła zadzwonić na policję i zgłosić włamanie, a jednak zamiast tego stała przede mną ani trochę się nie bojąc. Podejrzewałem, że była sąsiadką Melodii, ale nie miałem pewności.

— Och dziecko, mam już swoje lata, ktoś kto przeszukuje puste mieszkanie raczej nie jest złodziejem i nie szuka skarbów, a stoję tutaj wystarczająco długo aby zobaczyć jak desperacko próbujesz znaleźć jakiś szczegół, który powie ci gdzie ona jest — posłała mi ciepły uśmiech, a ja po prostu tam stałem nie wiedząc co mam jej odpowiedzieć.

Czy miała rację? Może i owszem. Czy byłem zdesperowany? Pewnie tak.

— A Pani wie, gdzie ona jest? — Miałem nadzieję, że jej odpowiedź będzie twierdząca, mogę nawet zapłacić byle usłyszeć zwykłe "Tak".

— Niestety kochany nie wiem — wszystkie nadzieję zgasły — przyszła do mnie wczoraj aby się pożegnać, pierwszy raz widziałam ją taką przygaszoną. Ona zawsze była inna, nie pokazywała emocji, jej oczy nigdy nie świeciły się jasno ze szczęścia, ale to się zmieniło jakiś tydzień może dwa temu, pamiętam jak wpadłam na nią, a ona niby zachowywała się tak jak zawsze, ale coś zmieniło się w sposobie jaki patrzyła tymi swoimi ciemnymi oczami. Jej oczy zawsze przypominały otchłań nocy, ale ten ostatni czas jak ktoś się przyjrzał mógł dostrzec jak migoczą w niej małe gwiazdy — urwała na chwilę i wpatrywała się w obraz za oknem, a ja czekałem cierpliwie aż dokończy — ale gdy wczoraj do mnie przyszła jej oczy znów pokryły się ciemnością tylko, że tym razem ta ciemność była ponura. To tak jakby człowiek wszedł nocą do jakiegoś lasu lub opuszczonego budynku, nigdy nie wiesz co czyha za rogiem. Ktoś bardzo ją skrzywdził, a ja mam wrażenie, że ta osoba stoi tuż przede mną — tym razem milczałem, ale nie dlatego, że wciąż czekałem na dalszą część, a dlatego, że ta starsza kobieta miała rację. Dobijał mnie fakt, że ona to dostrzegła, a teraz potwierdziła to co przeczuwałem.

— Zjebałem po całości — westchnięcie z resztą frustracji opuściło moje usta, a karcąca mina kobiety mówiła wszystko — przepraszam.. — powiedziałem szczerze, spoglądając jeszcze raz w jej lodowate oczy.

— Nie mnie przepraszaj, a ją. Ta dziewczyna dużo przeszła, pamiętam jak się tu wprowadziła, była zagubiona, ale i zdeterminowana. Nigdy nie widziałam aby komuś zaufała od tak, później udało mi się ją kilka razy spotkać na schodach albo przed budynkiem. Traktowałam ją jak swoją wnuczkę, której nigdy nie miałam. Ucieszył mnie fakt gdy zobaczyłam, że w jej mieszkaniu zamieszkała dziewczyna, a później pojawiła się jeszcze jedna, aż w końcu widziałam ciebie — uśmiechnęła się, a ja zastanawiałem się kiedy mogła mnie tutaj widzieć, to był ewidentnie typ kobiety, który kochał robić za monitoring aby nic nie przegapić — stałeś tutaj z bukietem kwiatów, czarne róże. Były piękne, Melodii bardzo je lubiła. Widziałam jak się włamywałeś, ale czekałam co zrobisz. Ty jednak zostawiłeś kwiaty i wyszedłeś, wtedy wiedziałam, że coś między wami się musiało wydarzyć — posłała mi swój uśmiech, po czym do mnie podeszła i poklepała mnie po ramieniu.

— Mogła to Pani zgłosić, przecież się włamałem — stwierdziłem ostatecznie, bo tak było łatwiej uniknąć odpowiedzi na resztę jej słów.

— Owszem mogłam, ale po co? Przecież nic nie ukradłeś, nieprawdaż? Za moich czasów tak się zdobywało kobiece serca, po przez niespodzianki. A ona uwielbia dreszczyk emocji. Do góry głowa dzieciaku, będzie dobrze, musisz się tylko bardziej postarać — i odeszła zostawiając mnie samego z tymi myślami.

Zająłem miejsce na sofie i głowiłem się dalej nad tym gdzie mogłaby się udać i jak ją wywabić z tego miejsca. Musiałem się postarać bo ona szybko wyczuje w tym podstęp. Nim się zorientowałem co robię wystukałem wiadomość do jednego ze zleceniodawców. Prosząc aby się z nią skontaktował w sprawie zabójstwa, miałem nadzieję, że uda się ją tym zwabić. Musiałem spróbować. Będę próbować, aż do ostatnich moich dni. Chociaż spotkanie z nią może szybko zakończyć moje życie, ale musiałem zaryzykować. Byłem jej winny wyjaśnienia.

Buziaczki I do następnego :***
Jeśli się podoba zostaw komentarz I głos ♡♡♡

NIM ON ZŁAPIE MNIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz