7

17.6K 583 57
                                    

 Idealnie, stwierdziłam przeglądając się w lustrze.

Ta wersja mnie znacznie różniła się od tej, którą omyłkowo zobaczył prezes. Po wyzywającej Arii nie pozostał ślad. Byłam uosobieniem czystości i niewinności. Teraz nie było szansy, by Mc Millan miał jakiekolwiek zdrożne skojarzenia z moją osobą.

Miałam na sobie golf. I choć pociłam się z nim niemiłosiernie, byłam zadowolona z jego wyboru. Idealnie odbierał mi kobiecość i krył piersi, które w tej chwili wydawały mi się stanowczo zbyt wielkie i zbyt wyzywające. Do tego dobrałam długą do ziemi, szarą spódnicę – relikt z czasów, gdy mieszkałam w małym miasteczku i musiałam uczestniczyć w coniedzielnych mszach, bo absencja na nich byłby źle odczytywana przez lokalną społeczność. Zmyłam też całkowicie makijaż i lakier z paznokci, a włosy uczesałam w koka, aby nie było widać ich falowanej struktury i długości. Nie był to jednak idealny kok, jak ten do pracy, a zrobiony totalnie amatorsko, by niechlujna fryzura odbierała mi kobiecości i kokieterii. Do całości ubioru dobrałam adidasy i złoty krzyżyk, który nosiła moja mama, gdy jeszcze żyła. Wyglądałam jak świecka zakonnica. Mogłam być z siebie dumna. Byłam gotowa na pielgrzymkę, nie randkę. Mój styl z pewnością odstręczy prezesa, który musiałby być ślepy lub chory na głowę, by się mną zainteresować po takiej prezencji.

Dla Ciebie rezygnuję z milionera, napisałam do Pen, dołączając swoje zdjęcie w maryjnym wydaniu.

Dobrze, że z niego, a nie naszej przyjaźni, odpisała.

Westchnęłam głośno. Ona naprawdę nie pojmowała, że Mc Millan był dla mnie jak powietrze. Nie chciałam mieć z nim nie wspólnego poza przelewem z moją pensją. Niech się odczepi, a Penny nadal o nim marzy, bez obawy, że sprzątnę jej go sprzed nosa. Irracjonalne podejście!

Ja i milioner?

Jaja!

Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz