40 (czytacie na własną odpowiedzialność :P )

13.8K 553 12
                                    

– Odbierz – wydyszałam zdławionym od namiętności głosem. – To może być coś ważnego...

Odbierz i potem znów się mną zajmij, a cały świat nich da nam spokój...

Jeff skinął głową, ale nie puścił mnie z objęć. Znów pieszcząc moje usta swoimi, po omacku odszukał na podłodze windy swoją marynarkę, którą wcześniej nosiłam i wyciągnął z jej wewnętrznej kieszeni komórkę, po czym włączył zestaw głośnomówiący.

– Co jest? – warknął do telefonu, po czym pocałował mnie znowu, zupełnie jakby nie mógł się ode mnie oderwać, bo przyciągałam go niewidzialną siłą.

– Szefie, wszystko w porządku? – Z komórki dobiegł nas tubalny męski głos.

– Lepiej niż w porządku – mruknął Mc Millan, wprawiając rozmówcę w wyraźną konsternację.

– Bo... yyy... wiemy, ze utknęliście państwo w windzie. Wezwaliśmy pomoc. Mechanik filharmonii jest w drodze do maszynowni. Zaraz wszystko powinno działać, jak trzeba. Przepraszamy, że tak długo to trwało, ale znalezienie go przez ludzi z obsługi budynku chwilę nam zajęło.

Odsunęłam się od Jeffa, jakby mnie oparzył.

Winda zaraz ruszy...

ZARAZ!

O cholera!

Mc Millan parsknął śmiechem na widok mojej frustracji.

– Możecie się nie spieszyć – oświadczył do telefonu. – Interesuje mnie występ Stelli Elaclaire. Przed nią są jakieś debiuty i nieznane osoby. Mogę je sobie darować, zwłaszcza, że... – Wbił we mnie tak intensywne spojrzenie, że na moment przestałam szukać swoich majtek, przywabiona tym wzrokiem demona. – ...Że najciekawszą osobę mam teraz przy sobie.

On to powiedział?!

O mnie...?

Naprawdę palnął coś takiego do swojego człowieka?

Gapiłam się na niego oczami okrągłymi jak spodki, płonąc jednocześnie z pożądania. Płomień namiętności znów rozgrzał moje ciało. Pełgał po mojej skórze, kumulując się w dolnych partiach mojego brzucha, które kurczyły się znacząco.

Chciałam go. Było mi go mało. To naprawdę był już koniec?!

– Chyba nie dosłyszałem – bąknął rozmówca Geoffreya. – Ale do pięciu minut usterka będzie naprawiona.

Po tych słowach rozmowa została przerwana, bo Jeff rzucił się na mnie jak zwierzę, popychając mnie na wyłożoną dywanem podłogę windy.

– Nie słyszałeś, co powiedział? – zapytałam ze śmiechem. – Za pięć minut ściągną nas na górę... Jeff... Boże... – Ciężko mi było mówić przez pocałunki, którymi mężczyzna zaczął okrywać moje ciało posuwając się od szyi w dół. – Powinniśmy... – Geoffrey wylądował między moimi nogami. – Powinniśmy... się ubrać... Błagam... Jeff... O Boże...

Jego wargi złączyły się znów z moją cipką.

Nie, tylko nie to...

Byłam zgubiona.

Oni nas zobaczą... Zobaczą mnie prawie nagą – wciąż miałam na sobie jedynie koszulę i rozpięty stanik – w ramionach prezesa MMC. Może też ktoś zrobi nam zdjęcie i znów okrzyknie mój negliż stalówką dnia?!

Czubek języka Mc Millana dotknął mojej łechtaczki.

A co mi tam.

Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz