15

17K 606 23
                                    

Pchnęłam ogromne skrzydło drzwi wyjściowych i w tym momencie oślepiły mnie flesze. Wokół mnie zapanował chaos, a świat zawirował niebezpiecznie.

– Już pani wychodzi?

– Dlaczego tak szybko?

– Gdzie Mc Millan?

– Pokłóciliście się? Wygląda pani na wzburzoną...?

Kompletnie zapomniałam o tym, że pod muzeum koczowali paparazzi, w dodatku zaproszeni przez Geoffreya. Weszłam prosto na nich. I co teraz? Kompletnie straciłam rozeznanie, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę, a moje plecy wsparły się na mocarnym torsie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że tuż za mną stał mój szef.

– Jestem – oświadczył spokojnym tonem, jakby nic złego się między nami nie wydarzyło, kierując te słowa bardziej do mnie niż do dziennikarzy. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie poczułam się bezpieczna. Byłam zagubiona, przestraszona i onieśmielona, ale z nim u boku zrobiło mi się dużo raźniej.

– Idziemy do auta? – zwrócił się do mnie pytająco, ignorując prasę, podczas gdy jego ochroniarze otoczyli nas, robiąc wokół więcej przestrzeni.

– Tak – bąknęłam słabo.

Chciałam wrócić sama. Taki był mój pierwotny plan – uciec z Muzeum Guggenheima i zaszyć się w tłumie przechodniów na ulicach Manhattanu, potem złapać bus do domu, a gdy już będę u siebie, zakopać się w łóżku z książkami i udać, że do niczego dziś nie doszło. Realizacja jego okazała się jednak niewykonalna. Nie miałam wyboru. Musiałam poddać się biegowi wydarzeń, a te pchały mnie prosto w objęcia Mc Millana.

Mężczyzna pociągnął mnie za rękę w stronę limuzyny, którą podstawił Jim i pomógł mi do niej wsiąść, po czym sam zajął miejsce obok. To było żenujące. On i ja razem tak blisko siebie. Nie tak powinno to wyglądać. Wyjście z muzeum miało stać się symbolem wyjścia z niechcianej relacji. Nie powinniśmy się już spotykać. Ten jeden raz pod kątem emocji wystarczył mi na lata. Tymczasem nadal musiałam znosić bliskość prezesa, którego pocałowałam!

POCAŁOWAŁAM GEOFFREYA MC MILLANA!

Wciąż ciężko było mi to pojąć.

– Dokąd jedziemy? – zapytał Jim wyrywając mnie z gorączkowej gonitwy myśli.

– Do...

– Do domu – oznajmiłam stanowczo, wchodząc w słowo Jeffowi, który najwyraźniej próbował narzucić mi swoją wolę. Niedoczekanie!

– Już? – zdumiał się prezes, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. Nie wyglądał na zadowolonego.

– Tak. Już – warknęłam.

– Myślałem, że spędzimy ten wieczór we dwoje i po wystawie, zabiorę cię do...

– Nigdzie mnie pan nie zabierze, panie Mc Millan! – znów przerwałam mu nieuprzejmie, przechodząc na formę pan, bo formalność wydała mi się dobra w sytuacji, gdy pragnęłam się od niego zdystansować. – Nie pozwolę panu na to nigdy więcej!

– Dlaczego? – zdumiał się mężczyzna.

Czy on miał mnie za skończoną kretynkę?

– Lepiej niech pan zabierze na randkę swoją narzeczoną, o której najwyraźniej pan zapomniał – odpowiedziałam gniewnie.

Geoffrey zmarszczył brwi.

Ha, tu cię mam dupku! Nie udało ci się zabawić moim kosztem...

Miałam nadzieję, że jest mu głupio, że przeprosi lub jakoś się wytłumaczy, tymczasem on podniósł rozdzielającą nas z kierowcą szybę, po czym przybliżył się do mnie tak, że nasze ciała stykały się z sobą. Zrobiło mi się duszno i niewygodnie, ale nie miałam dokąd uciec przyparta przez niego do skórzanego fotela. Mc Millan chwycił mnie za brodę, gdy próbowałam opuścić głowę i uciec przed nim spojrzeniem. Zmusił mnie do patrzenia prosto w swoje niezwykłe oczy, które w tym momencie zdawały się płonąć piekielnym blaskiem.

– Ciężko, bym o niej pamiętał po tym, co zrobiłaś – mruknął niezwykle niskim, schrypniętym głosem, który był tak namiętny, że nogi same miękły od niego. Dobrze, że siedziałam. Nie, pomyłka, prawie wpółleżałam na fotelu przygwożdżona do niego przez mojego szefa.

– A co takiego zrobiłam? – pisnęłam naiwnie.

– Przypomnę ci... – odpowiedział, po czym dosłownie rzucił się na mnie. Jego język wdarł się do moich ust, a ramiona objęły mnie z mocą.

Duszno...

Gorąco...

Nie mogłam złapać tchu.

Boże, to znów się działo. Znów się całowaliśmy. Moje podbrzusze kurczyło się z podniecenia, a mgła namiętności przysłoniła moje oczy i myśli. Nie analizowałam. Czułam.

To było takie przyjemne. Tak bardzo tego potrzebowałam. Odzwyczaiłam się o czułości, ale w tej chwili wiedziałam, że było to wymuszone okolicznościami, nie potrzebami. A te były ogromne.

Sex... Kiedy ostatni raz byłam w łóżku z mężczyzną? Ostatnie miesiące bycia z Arthurem obfitowały w erotyczną posuchę, gdyż on miał już inną. Był zajęty kochanką, która odbierała mi jego wigor i pożądanie. Wszystko szło dla niej, dla mnie nie zostawało już nic, dlatego nasze pożycie umarło jeszcze nim definitywnie zakończyliśmy nasz związek. Poza tym mój narzeczony nigdy nie wykazał się zbytnią spontanicznością i wyobraźnią w łóżku, co w sumie mi pasowało ze względu na mój skryty charakter i nadmierną emocjonalność. Tymczasem teraz trafiłam na prawdziwy gejzer namiętności. Prezes MMC nie patyczkował się, tylko od razu przeszedł do rzeczy. Do pocałunku, przywodzącego na myśl miłosny podbój, dołączył dotyk. Jego dłonie przesunęły się po moich ramionach i talii, a potem jedna odłączyła się od drugiej i niczym wąż wsunęła się pod moją spódnicę. Nie było to trudne bo jej materiał był teraz krótki, więc nie chronił dostępu do mojego łona. Geoffrey Mc Millan miał mnie podaną jak na tacy.

Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz