Nic się nie stało...
Ario, to nic takiego...
To tylko majtki, które prezes wręczył ci na oczach sekretarki i asystentek zarządu, które teraz rozniosą tę informację po firmie i od tej pory nikt już nie spojrzy na ciebie poważnie, a Greg nie zechce już więcej zamienić z tobą ani słowa, bo jesteś zwykłą dziwką...
Czułam łzy napływające do oczu, ale musiałam się trzymać. Nie mogłam okazać tym ludziom swoich prawdziwych emocji. Niech te kobiety sądzą, że kontroluję sytuację i naszego szefa. Bez względu na to, jaka była prawda o naszej chorej relacji.
Dopiero gdy wsiadłam do windy, poczułam jak schodzi ze mnie powietrze. Aż musiałam oprzeć się plecami o zimną, metalową ścianę, bo miałam wrażenie, że zaraz upadnę z emocji.
Co za arogancki typ!
Najgorsze jednak, że miał rację. Twierdziłam, że jest mi obojętny, a pozwoliłam mu się zbliżyć do siebie jak Arthurowi. Wystarczyły dwa dni, bym mu uległa. A przecież powinnam TO robić, ale nie z nim, a z Gregiem. Dlaczego przewrotny los wpakował prezesa w miejsce mężczyzny, który był idealnie w moim typie? Bruneci mnie nie kręcili. Kojarzyli mi się z bad boyami i chyba słusznie, bo patrząc na zachowanie Jeffa wiedziałam, że nie był grzecznym chłopcem. Mimo to nie mogłam pojąć dlaczego to właśnie on doprowadza moje ciało do wrzenia i ulegam mu tak łatwo, jakby mnie zaczarował. Przecież ja nie byłam łatwa. W całym swoim życiu miałam tylko jednego partnera. Zawsze cechowała mnie ostrożność względem mężczyzn, bo nie miałam z nimi doświadczenia. No i po Arthurze wydawało mi się, że nigdy już nie znajdę takiego, któremu zawierzę i oddam siebie. Z prezesem to była jakaś totalna abstrakcja. Byłam aż tak wygłodniała? Aż tak zdesperowana? Przecież to, co wydarzyło się tu przed chwilą, nie powinno mieć racji bytu. Nie z nim, nie w jego gabinecie, nie bezpośrednio po ataku Billa...
Rany... Penny mnie zabije. Miałam straszne wyrzuty sumienia. Powinnam jej powiedzieć? Nie, lepiej nie, bo to będzie koniec naszej przyjaźni.
Och, jak bardzo brakowało mi kogoś, komu mogłabym się zwierzyć i kto doradziłby mi, co powinnam zrobić z moim irytującym i ultra seksownym szefem, by ten się ode mnie odczepił i z moim niesfornym ciałem, które wcale tego nie chciało.
Gdy wysiadłam z windy na parterze, z trudem przedarłam się do konsoli recepcyjnej przez morze kwiatów. Miałam nogi jak z waty. Ledwo szłam. Dotarłam do swojego fotela i dosłownie osunęłam się na niego, odrzucając bezmyślnie majtki, które wciąż trzymałam w zgrabiałej dłoni na znajdujący się przede mną blat. Miałam ochotę siedzieć i tajać. Emocje mnie wykończyły.
– Chciałam zapytać się co robiłaś na górze – warknęła Penny – ale chyba nie muszę. – Wskazała na bieliznę, która leżała przede mną.
O Boże! To było mechaniczne i totalnie bezmyślne z mojej strony, a teraz ona już wiedziała co się wydarzyło. Nie byłam w stanie udawać przed nią, że do niczego nie doszło. Przecież nie skłamię jej, że majtki same ze mnie spadły w windzie...
Byłam załamana.
– Pen, ja...
Nie dała mi dokończyć.
– Tak. Ty. Jesteś podłą zdrajczynią. Nie odzywaj się do mnie, złodziejko facetów!
Zrobiło mi się strasznie przykro.
– Penny, ja nie chciałam... – próbowałam się tłumaczyć. – To się dzieje poza mną. On jest tak przekonujący, tak władczy, że nie da się mu odmówić. W dodatku stanął w mojej obronie, bo Bill znów mnie napastował i...
– I dlatego nogi same rozwarły ci się z wdzięczności, co?! – zasyczała.
Zagryzłam wargi. Miała rację. Moje argumenty były irracjonalne.
– Po prostu od zawsze tego chciałaś – zawarczała. – Pragnęłaś faceta na wysokim szczeblu, który da ci kasę, jakiej nigdy nie miałaś i zapewni życie na poziomie. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego on? Dlaczego mój Ciastuś, a nie ten cały Greg? Chodzi o bogactwo? Prezes MMC na pewno ma więcej kasy niż jeden z jego dyrektorów. Nie podejrzewałam cię o taka pazerność, Ario. Myślałam, że się przyjaźnimy. Tyle lat, tyle wspomnień, tyle wspólnych doświadczeń. A teraz ty pokazujesz swoje prawdziwe oblicze. I wcale mi się ono nie podoba, bo to oblicze zdrajcy!
To było jak policzek. Wraz z Penny wychowałyśmy się razem w domu dziecka. Współdzieliłyśmy los dzieci niechcianych. Jej udało się co prawda, bo została adoptowana, podczas gdy ja musiałam trwać w placówce aż do pełnoletniości, ale nasza znajomość przetrwała, bo opierała się na relacji, której wychowani w pełnych rodzinach ludzie nigdy nie pojmą. Penny zawsze mnie wspierała i utrzymywała ze mną kontakt nawet, gdy wyjechała do Nowego Jorku, a potem pomogła, gdy Arthur ścignął na mnie kłopoty, które zmusiły mnie od opuszczenia Oregonu. Dzięki niej pracowałam w MMC i jakoś przeżyłam pierwsze miesiące po przeprowadzce do Nowego Jorku, do której mnie namówiła przed rokiem. Byłam jej wdzięczna, byłam jej dłużniczką. Nie chciałam, by traktowała mnie jak wroga czy zdrajczynię.
– Penny, to nie tak jak myślisz. Ja go nie chcę, ale on... On sobie mnie najwyraźniej upatrzył i, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, nie chce ze mnie zrezygnować. Osacza mnie... To dziwne, bo przy nim nie panuję nad sobą.
– Właśnie widzę – skomentowała wskazując na walające się blacie majtki.
Szybko zgarnęłam je do szuflady.
– Nie jest tak jak myślisz – jęknęłam.
– A jak jest, Ario? – zapytała z pretensją. W jej oczach pojawiły się łzy goryczy, a może to była zazdrość? Ciężko to było określić, ale w sumie czy miało to w tej chwili, jakiekolwiek znaczenie? Ważne było tylko to, że Penny cierpiała i to była tylko i wyłącznie moja wina.
– Już ci powiedziałam. To niezależne ode mnie. Mc Millan to demon i diabeł. Wyrafinowany manipulator. Wie co powiedzieć i co zrobić, byś jadała mu z ręki. Refleksja przychodzi za późno.
– Tuż po orgazmie, co? – Popatrzyła na mnie z pogardą.
Zamilkłam, bo zrobiło mi się głupio, że ma rację.
– Wiedziałaś od dawna, że mi na nim zależy. Opowiadałam ci o nim jeszcze zanim przeniosłaś się do Nowego Jorku. A teraz widzę, że pomaganie ci, to był błąd. Bezczelnie wykorzystałaś wiedzę o Geoffreyu, którą ci przekazałam, by go uwieść i mi go odebrać. Sprzątnęłaś mi go sprzed nosa! Nie jesteś prawdziwą przyjaciółką. To koniec naszej znajomości. Mam cię dość!
Poczułam żałość zmieszaną z irytacją. Jej słowa były niczym razy, uderzenia bata. Z trudem wstrzymywałam łzy.
– To nieprawda – zajęczałam. – Wiesz dobrze, że wiadomość z zaproszeniem nie była skierowana do niego, a do Grega.
– A jednak, dziwnym trafem, twoja półnaga fotka trafiła do prezesa MMC, z którym sypiasz po kilku dniach znajomości – oznajmiła, nie kryjąc złośliwości. – Naprawdę sadzisz, że jestem aż taką idiotką, by nie zorientować się co odwalasz? To wszystko jest perfidne i wyrafinowane. Przejęłaś towar, który był mój. Nie licz na to, że po tym co zrobiłaś, ot tak ci wybaczę i może jeszcze będę słuchać twoich zwierzeń z intymnego pożycia z Ciastusiem? Niedoczekanie. Masz szczęście, że dział handlowy potrzebuje pomocy. Idę na górę i przynajmniej dziś nie będę musiała oglądać twojej zdradzieckiej gęby.
Po tych słowach podniosła się gwałtownie, po czym ruszyła do wind. Jej przyspieszony chód zdradzał złość i skrajne emocje. Patrzyłam jak się oddala z załzawionymi oczami.
CZYTASZ
Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025
Storie d'amoreAria jest recepcjonistką w ogromnym koncernie. Nic nieznaczącym trybikiem w korporacyjnej machinie. Na firmowej imprezie wpada w oko jednemu z pijanych dyrektorów, który zaczyna nachalnie się do niej przystawiać. Z opresji ratuje ją przystojny szef...