21

15.1K 547 21
                                    

Zapukałam w szklane drzwi. Mężczyzna w środku nawet na mnie nie spojrzał, zajęty czytaniem czegoś na monitorze komputera. Na szczęście gestem dłoni zaprosił mnie do środka.

Co za ulga. Gdyby tego nie zrobił i tak bym weszła, nawet bez zaproszenia. Miałam dość tego pokazu, który przyprawił mnie o zawał i wpędził na szczyt zażenowania.

– Greg... czy mogę zająć ci chwilę? – zapytałam, zbierając w sobie resztkę odwagi, która uleciała przez to, co działo się przed momentem.

Blondyn przeniósł na mnie zaskoczone spojrzenie.

– Ario? Coś się stało, że tu jesteś?

No jasne. Dałeś mi kwiaty, niemądry!

Uśmiechnęłam się lekko.

– Nie skończyliśmy naszej rozmowy... – bąknęłam przestępując z nogi na nogę.

Dlaczego to było takie trudne?!

– Przerwał nam kurier – skomentował ozięble mężczyzna. – Byłaś zajęta. Teraz ja jestem i nie bardzo mam czas na rozmowę.

Jego chłodny ton na moment zbił mnie z tropu, ale zaraz zdałam sobie sprawę, że zawdzięczam go sama sobie. To moja wina, że zachowywał się tak oschle. Podczas gdy on liczył na euforię na widok kwiatów, ja uległam szokowi i nie zareagowałam, jak tego oczekiwał. Musiałam okazać mu teraz, jak wielkie wrażenie zrobił na mnie jego prezent. To było takie urocze!

– Przepraszam – oświadczyłam zapalczywie. – Nie chciałam cię urazić. Nigdy nie dostałam tylu kwiatów!

– Nasz prezes musi być bardzo zaangażowany – skomentował poważnie Greg. – Piękny gest.

– NASZ PREZES?! – wykrzyknęłam zbulwersowana.

O czym on mówił? Jaki nasz prezes? Przecież kwiaty były od niego! Jeff nie miał z nimi nic wspólnego...

A jednak Greg wpatrywał się we mnie poważnie, a jego mina wyrażała niechęć. Nie było w nim życzliwości, której doświadczyłam z jego strony po napaści Billa. Jego wzrok, który na mnie kierował nie był przyjazny. Jakbym go zawiodła. Tylko o co mu chodziło? I co z tym wszystkim wspólnego miał przeklęty Geoffrey Mc Millan?!

– Nie wiem co cię tak dziwi, Ario – odpowiedział z nutą irytacji w głosie. – To twój chłopak. Nic dziwnego, że obsypuje cię kwiatami. Sam bym tak robił, gdybyś była moja.

Zakręciło mi się w głowie, a kolana ugięły się pode mną. Dobrze, że obok mnie stało krzesło, bo mogłam chwycić się jego oparcia i przez to uniknęłam totalnego zbłaźnienia się na oczach Grega i jego zespołu, który śledził moje poczynania przez szklane szyby jego biura.

– Geoffrey nie jest moim chłopakiem – bąknęłam słabo, podczas gdy w głowie dudniły mi wciąż jego słowa: gdybyś była moja...

Gdybym była...

Boże, ale przecież ja chciałam być jego! Cóż zatem stało na przeszkodzie, skoro najwyraźniej on również był mną zainteresowany? Skoro mnie chciał, dlaczego się przed tym bronił?!

– Ario, nie rób ze mnie głupca – odpowiedział Greg z pretensją w głosie.

– Nic mnie nie łączy z Mc Millanem! – krzyknęłam rozpaczliwie, czując jak grunt osuwa mi się spod stóp. Mężczyzna, który naprawdę mi się podobał i na którego atencji mi zależało, nagle stawał się niedościgłym celem, a wszystko przez Geoffreya!

Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz