20

15.5K 535 41
                                    

Wsiadłam do kabiny wraz z kilkoma osobami, które czekały na windę. Niektórych pracowników kojarzyłam z widzenia. Znałam też działy, w których pracowali. Inni byli mi obcy. Odniosłam jednak wrażenie, że bez względu na to czy któryś nich mnie znał czy nie, w tym momencie wszyscy wlepiali we mnie ciekawskie spojrzenia. Wręcz palili mnie wzorkiem.

To pewnie przez te kwiaty.

Tak. Na pewno.

Podsłuchali moją rozmowę z kurierem i teraz byli ciekawi dlaczego tyle ich dostałam i od kogo.

Na samą myśl o tym zrobiło mi się ciepło na sercu.

Greg...

Och, mój cudowny Greg, zrobił mi niespodziankę, o której MMC długo nie zapomni!

Co prawda nienawidziłam być w centrum uwagi, ale dla niego byłam skłonna wyjść poza sferę swojego komfortu. Teraz tylko musiałam go znaleźć i dać do zrozumienia, jak wielką niespodziankę mi zrobił. Choć w jego wypadku wystarczyłby mi nawet jeden kwiatek, bym była w pełni szczęśliwa.

Nie pozostawało mi więc nic innego, jak uśmiechnąć się szeroko, wyrażając to szczęście do natarczywie gapiących się na mnie współtowarzyszy podróży. Ich reakcje pozostały zagadką. Niektórzy skinęli radośnie, inni odwrócili spojrzenie. Jeszcze inni wyglądali na zbulwersowanych. Nie wiem o co im chodziło. Chyba nie miałam niczego na twarzy, że tak się patrzyli?

Gdy wszyscy wysiedli, a ja zostałam w windzie sama, jadąc na najwyższe kondygnacje wieży MMC, przejrzałam się w lustrze. Wszystko było w porządku. Delikatny makijaż, idealnie uczesany kok, róż emocji na twarzy, który dodawał mi dziewczęcości i kwiatek – prezent za uchem. Podobałam się sobie na tyle, na ile introwertykowi mogło podobać się jego odbicie. Pytanie czy ten widok spodoba się Gregowi?

Dał mi tyle kwiatów, dlaczego jeszcze w to wątpiłam?

Wzięłam głęboki wdech i wmawiając sobie pewność siebie wysiadłam na dwudziestym dziewiątym piętrze, które w całości zajmował departament finansowy, podlegający władztwu Grega. Dwie sekretarki siedzące na wejściu omawiały coś gorączkowo, wskazując na ekran telefonu jednej z nich, przez co nawet nie zauważyły mojego nadejścia.

– To ona? Jesteś pewna? – ekscytowała się wysoka brunetka.

– No, jak babcię kocham. Zresztą Kate potwierdziła – odpowiedziała jej koleżanka o rudych włosach związanych w misterny warkocz.

– Niemożliwe! Jak ona tego dokonała? – bulwersowała się brunetka. – To totalny no name, dziewczyna znikąd, w dodatku umówmy się, modelka to to nie jest i nigdy nie będzie. W MMC znaczy jeszcze mniej od nas. Pod nią są już tylko sprzątaczki...

– Cześć dziewczyny – przerwałam im radośnie. Sekretarki podskoczyły z przestrachu, jakby zostały przyłapane na gorącym uczynku podczas robienia czegoś złego, po czym wlepiły we mnie zaskoczone spojrzenia. Wyglądały trochę tak, jakby zobaczyły ducha. Ruda schowała telefon na plecy.

– To ona... – bąknęła brunetka, ale towarzyszka natychmiast dała jej kuksańca, by zamilkła.

– Yyy... cześć. Czym możemy ci służyć? – zapytała rudowłosa, starając się jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji.

Tylko dlaczego niezręcznej? Pewnie przez to, że im przerwałam? Choć przez chwilę odniosłam wrażenie, że to przeze mnie. Jakby sekretarki działu finansowego speszyła moja osoba. Może wiedziały o kwiatach i czuły zwykłą zawiść? W końcu ich szef był jednym z najprzystojniejszych osób w firmie obok samego prezesa. Zazdrościły mi, że to na mnie zwrócił uwagę i obdarował?

Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz