39 (czytacie na własną odpowiedzialność, miłej soboty :P)

18.8K 681 43
                                    


Zaraz GO zobaczę!

Zaraz zobaczę penisa mojego szefa! Fiuta samego Geoffreya Mc Millana, prezesa MMC, który jeszcze kilka dni temu był mi całkowicie obcy i obojętny. Był bytem znanym mi jedynie z nazwy. Był bogiem. A teraz on się przede mną rozbierał. Miałam oglądać go nago!

Boże, Boże, Boże...

Byłam bliska zawału, a jednocześnie tego chciałam. Jak on to robił, że przy nim czułam się otwarta i wyzwolona, mimo wrodzonego wstydu? Pragnęłam eksperymentować, wyjść poza sferę swojego komfortu i zapomnieć o kłopotach, jakie mogła nieść ze sobą nasza relacja. Nie poznawałam siebie. Przecież ja nie chodziłam do łóżka już na drugiej randce. W sumie ostatnio w ogóle nie chodziłam na randki... Arthur był moim jednym chłopakiem, moje doświadczenie w relacji z mężczyznami było więc znikome. Nie wiedziałam jak zachowuje się większość z nich, bo znałam wyłącznie reakcje mojego byłego.

Mężczyzna zsunął spodnie z lędźwi i zrobił przyzywający mnie dłonią gest, wskazując na bokserki, pod których materiałem rysowała się ogromna erekcja.

Jak dawno nie widziałam męskiego członka...

Jak dawno się nim nie bawiłam...

W sumie nawet gdy byłam w związku, miało to miejsce bardzo rzadko, bo Arthur nie lubił fellatio i nie dawał mi zaspokoić ciekawości w tej materii. Czyżby zatem to był ten moment?

Płonęłam z zażenowania, ale też nie miałam dokąd uciec. No i nie zamierzałam pozostawać dłużną względem mężczyzny. On się mną zajął już dwa razy, dlaczego zatem skoro był chętny, ja nie miałabym zająć się nim? Pal sześć kim był w naszej korporacyjnej hierarchii. W tej chwili jawił mi się jako ktoś niezwykle atrakcyjny, kto budził moje najgłębiej skrywane żądze i przyzywał swoim testosteronem. Nie miało znaczenia nawet to, że nie był blondynem jak Greg. Spod rozpiętej koszuli wyłaniały się mięśnie idealnego ciała, a wybrzuszenie w bieliźnie było więcej niż obiecujące.

Jak zahipnotyzowana ruszyłam w stronę Jeffa. Gdy stanęłam przed nim znów zaczęliśmy się całować, czy raczej walczyć naszymi językami o dominację nad ustami partnera. Mężczyzna powiódł moją ręką po swoim umięśnionym torsie, a potem zsunął ją wprost na swojego fiuta. Zacisnęłam wokół niego dłoń. Przez materiał bokserek czułam jak jest wielki i twardy. Rozpychał mi palce, parzył. Sprawił, że moje myśli skupiły się wokół niego.

Chciałam go!

Wiedziona tym pragnieniem osunęłam się na klęczki przed mężczyzną, gotowa zrobić z nim wszystko to, czego zakazywał mi robić ze sobą Arthur.

Wyciągnęłam jego penisa na wierzch. Nie pomyliłam się. Był wielki jak ego prezesa. Podobał mi się. Arthur nie był ułomkiem, co bardzo mi odpowiadało, gdy już lądowaliśmy w łóżku. Tym bardziej byłam zadowolona, że nie schodzę poniżej standardów, do jakich przywykłam.

Przejechałam po nim dłonią od jąder aż po główkę, wyciskając z niego kilka kropli płynu preejakulacyjnego i zaglądając przy tym w oczy patrzącego na mnie z góry mężczyzny. Badałam na ile mi pozwoli i czy podoba mu się to, co robię. Jego mina wskazywała aprobatę. Postanowiłam zaszaleć.

Przyłożyłam język do czubka jego członka, po czym zlizałam z niego wilgoć. Była przyjemnie słona.

Znów popatrzyłam na Jeffa. Odchylił głowę do tyłu i przymrużył oczy z przyjemności. Nie reagował irytacją jak Arthur, nie odganiał mnie, bo chciałam zabawić się po swojemu. Wręcz przeciwnie zdawał się być zadowolony z moich poczynań. Przesunęłam więc granicę dalej, tym razem biorąc jego fiuta do ust. Najpierw ostrożnie zmieściłam w nich jego główkę, potem zaczęłam wsuwać trzon. Przyjęłam większą część jego penisa, dziwiąc się własnej wytrzymałości. No nieźle... Wsunęłam w siebie jeszcze kawałek i znów niepewnie zadarłam oczy na Geoffreya. Oddychał chrapliwie przez rozchylone usta, jego powieki były już całkiem opuszczone. Nie wyglądał na niezadowolonego. Wyraźnie pasowało mu to, co robiłam. Czy tak będzie dalej?

Przekonajmy się...

Zaczęłam suwać wargami po jego członku. W górę i w dół. Najpierw robiłam to delikatnie, by upewnić się czy mężczyzna to aprobuje, a gdy okazało się, że jest tym zachwycony, a na mojej głowie spoczęła jego dłoń, która zmuszała mnie do szybszych ruchów, wiedziałam już, że mogę pozwolić sobie na więcej. Łapczywie zaczęłam zasysać w siebie jego penisa.

W pewnym momencie poczułam, jak jego fiut zaczyna pulsować. Zbliżał się orgazm. Chciałam się wycofać, ale mężczyzna przytrzymał moją głowę przy swoim łonie, dociskając ją z mocą do niego. Zabrakło mi tchu, a zaraz potem ciepłe nasienie zalało mi usta. Ponieważ Jeff nie od razu mnie puścił, połknęłam je w całości.

Wow. Arthur by na to nie poszedł. Uważał, że męski penis był stworzony wyłącznie do damskiej cipki. Inne konfiguracje go brzydziły.

Gdy w końcu Mc Millan mnie uwolnił, opadłam na podłogę windy ciężko dysząc. Czułam się jakbym przebiegła maraton.

To było coś...

Z Arturem by do tego nie doszło, tymczasem z Geoffreyem było możliwe już podczas trzeciego spotkania.

Co za tempo...

To wszystko działo się za szybko, a jednak nie panowałam nad tym. Wydarzenia po prostu się toczyły. Podobne zatracenie się i oderwanie od rzeczywistości jeszcze nigdy mi się nie zdążyły. Jak to możliwe, że tak łatwo uległam temu władczemu mężczyźnie? Powinnam się go bać, bo jego wpływ na mnie był ogromny. Nie chciałam znów cierpieć przed faceta, a szybkość naszej relacji nie wróżyła najlepiej bez względu na piękne słowa, które wypowiedział wcześniej, zapewniając mnie o swojej wierności i lojalności partnerce.

Przecież ja nawet nie byłam jego partnerką!

Byłam...

W sumie nie wiem kim byłam, ale gdybym mu się nie podobała, czy poszedłby ze mną na całość? Przecież nie uprawia się seksu z kimkolwiek, zwłaszcza gdy jest się przystojnym prezesem ogromnej firmy i ma się w tym zakresie wybór, bo jest się otoczonym pięknymi kobietami.

Nim zdążyłam ulec właściwej mi gonitwie myśli, Jeff przykucnął przy mnie, po czym chwycił moją twarz w obie dłonie, by następnie pocałować mnie tak, że odczułam ten pocałunek w każdej komórce ciała.

I to by było na tyle mojej paniki.

Zapomniałam jak się nazywam...

Całowaliśmy się jak szaleni, gdy nagle ciszę panującą w kabinie i przerywaną jedynie naszymi donośnymi westchnieniami, zakłócił dzwonek telefonu. Początkowo nie wiedziałam co to. Dźwięk wydawał się tak odległy i nierealny w świecie, w którym królował Geoffrey Mc Millan. Był całkowicie zbędny, niepotrzebny, tak bardzo irytujący, że przerywał nam chwilę cudownej bliskości.

Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz