Dzięki Ci Panie... Chyba nie narobiłam sobie aż tak wielkiego obciachu, jak sądziłam pierwotnie.
– Nie chciałem cię budzić. Chciałem, byś się wyspała do południa – dodał.
Do południa?
Zmarszczyłam czoło słysząc te słowa. Może coś mi się pokręciło, ale...
– Jaki... Jaki dziś mamy dzień? – zapytałam niepewnie.
– Wtorek – odparł niefrasobliwie Jeff.
– Wtorek?! – wykrzyknęłam wzburzona. Szok przywrócił mnie do rzeczywistości. – Ależ musimy się ubrać i natychmiast wyjść!
Geoffrey popatrzył na mnie zdumiony.
– Ale... po co? – zapytał nie rozumiejąc mojego nagłego larum.
– Jak to: po co! – Nie mogłam się uspokoić. – Przecież jest wtorek! Wtorek, nie pojmujesz?
– Nie – odparł rozkładając bezradnie ręce.
Zwariował, czy co?
– Jeff – jęknęłam. – To dzień roboczy. Jako mój szef powinieneś najlepiej wiedzieć co to oznacza. Praca... Przecież musimy zbierać się do pracy.
Mężczyzna zaczął się śmiać, po czym jak gdyby nigdy nic zaczął nakładać nam jedzenie na talerze... Na moje infantylne talerze w kotki i pieski. On... Goły prezes MMC, który zrobił śniadanie mnie – równie gołej.
Miałam ochotę zacząć się śmiać razem z nim z irracjonalnej sytuacji, w której się znaleźliśmy.
– Jeff... – Podeszłam do niego siląc się na powagę. – Ja nie żartuję. Powinniśmy już...
– ...zjeść śniadanie! – dokończył za mnie nadal rozbawionym tonem, wskazując na parujące i wyglądające wyjątkowo apetycznie jedzenie.
On naprawdę oszalał. Kompletnie mnie nie słuchał.
– Jak mamy jeść śniadanie, skoro... – Mój wzrok spoczął przelotnie na zegarku umieszczonym w kuchence mikrofalowej, który wskazywał godzinę jedenastą trzydzieści. – Nie wierzę! Spóźniłam się! Pierwszy raz w życiu spóźniłam się do pracy!
Byłam bliska omdlenia.
Jedenasta trzydzieści...
A powinnam być w biurze na ósmą.
– Nawet tego nie zgłosiłam w kadrach. Nikt nie wie dlaczego mnie nie ma... Będą myśleli, że jestem nieodpowiedzialna, spóźnialska! Zwolnią mnie!
Moja panika sięgnęła zenitu, tymczasem Jeff wybuchnął śmiechem, karmiąc Honey i Moona resztkami, których nie nałożył na talerze.
– Kto cię zwolni, głuptasku. Zastanów się. Przecież to ja cię zatrudniam, a moją wolą jest byś spędziła dzisiejszy dzień ze mną. Niekoniecznie za biurkiem.
Poczułam się tak, jakby ktoś oblał mnie wrzątkiem. Miał rację. To on było moim szefem i moim prezesem – nieważne, że nagim. To on mnie zatrudniał i od jego widzimisię zależał mój los w MMC. Co zatem złego mogło się stać, skoro byłam teraz z nim, jak sobie tego życzył?
Penny...
Tak, ona na pewno mi tego nie wybaczy. Ale w sumie i tak była już pogniewana. A reszta? Plotki w MMC były i będą. Wszystko wskazywało na to, że Jeff chciał spędzać ze mną czas i pragnął lepiej mnie poznać. Czy z powodu krzywych języków miałam z tego rezygnować?
On był piękny i zabawny, nieco irytujący, ale też intersujący zarazem. Chciałam przekonać się co wyniknie z naszej relacji. Nie mogłam ulegać presji innych. Tu najważniejsi byliśmy my. Reszta stanowiła tło.
– No... To skoro kwestie formalne mamy już z głowy – mruknął Jeff, gdy milczałam analizując swoje położenie – przejdźmy do przyjemności...
Po tych słowach chwycił mnie nieoczekiwanie w talii, po czym uniósł jakbym była piórkiem, by następnie przewiesić mnie sobie przez ramię.
– Co robisz? – pisnęłam zdezorientowana.
– Plan był taki, że zjesz śniadanie w łóżku, a ja nie lubię zmieniać powziętych wcześniej założeń, zwłaszcza gdy są dobre – oświadczył.
– A co z pracą?
– Nic. – Wzruszył niefrasobliwie ramionami, ruszając w stronę wyjścia z kuchni. Położył mi dłoń na pośladkach. Była wielka i ciepła. Niosła obietnicę przyjemności. Natychmiast poczułam podniecenie. Mimo to próbowałam się jeszcze przed nim bronić.
– Ale przecież muszę to zgłosić... Muszę...
W tym momencie na mój tyłeczek spadł klaps. Nie był mocny, za to sprawił, że skurcz podniecenia przeszył moją kobiecość.
Jeszcze kilka dni temu Jeff nie miał pojęcia o moim istnieniu, a mnie przerażał. A teraz jak gdyby nigdy nic robił mi śniadanie, zabierał na wagary z pracy, paradował nago po moim mieszkaniu i dawał mi klapsy... On był nieprzewidywalny. Co jeszcze wymyśli? Nie byłam pewna, wiedziałam za to, że na bank będzie to coś ekstra, co wywoła u mnie palpitacje.
– Jakieś uwagi, panno Meyer? – zapytał rozbawiony wnosząc mnie do sypialni i składając na moim łóżku.
W sumie miałam ich sporo, ale ograniczyłam się do jednej.
– Owszem, prezesie – odpowiedziałam radośnie, bo przez jego irracjonalne zachowanie przestałam przejmować się pracą i innymi. Objęłam przy tym jego szyję ramionami i uniemożliwiłam mu wyprostowanie się.
Odpowiedział mi szerokim uśmiechem.
– Jakież to, panno Meyer.
– Nie: zjem w łóżku. A: zjemy – odparłam muskając jego usta swoimi, bo jego spontaniczność udzielała się i mnie.
– Dobrze – potwierdził, po czym zintensyfikował pocałunki, a jego dłoń – ta sama wielka i ciepła dłoń, która wcześniej dawała mi seksowne klapsy – wsunęła się między moje uda. Syknęłam z przyjemności czując jego palce muskające moją cipkę.
O tak... Dokończymy to co zaczęliśmy w windzie...
Zaraz jednak w mojej głowie odezwał się mój racjonalizm, którym ciężko mi było się wykazywać w obliczu przystojnego szefa.
– Jeff... – wydusiłam z siebie, bo mężczyzna przesunął się z pocałunkami na moje piersi, które teraz ssał z pasją. – Mieliśmy jeść...
– Przecież konsumuję... – wydyszał, po czym wsunął we mnie palec wskazujący.
O rany...
Resztki mojego rozumu momentalnie wyparowały.
Mężczyzna poubijał palcem moje wnętrze, po czym wyjął go z mojej cipki i podstawił go pod mój nos, bym go widziała. Ociekał wilgocią.
– Zdaje się, że i ty jesteś bardzo głodna, Ario – stwierdził z triumfalnym uśmiechem na ustach.
Poczułam wstyd, choć miał stuprocentową rację. W tej chwili nie marzyłam o niczym innym, jak o seksie z Jeffem. Przestałam się stresować. Przestałam myśleć o pracy i o tym, że nikt nie wie co się ze mną działo. Chwila zapomnienia w jego ramionach była tego warta.
– Jak wilk... – odpowiedziałam, dziwiąc się śmiałości, którą nagle przejawiłam.
CZYTASZ
Do mojego biura, ale już - PREMIERA 29.01.2025
RomanceAria jest recepcjonistką w ogromnym koncernie. Nic nieznaczącym trybikiem w korporacyjnej machinie. Na firmowej imprezie wpada w oko jednemu z pijanych dyrektorów, który zaczyna nachalnie się do niej przystawiać. Z opresji ratuje ją przystojny szef...