Rozdział 1 (po korekcie)

1.6K 113 261
                                    

Scarlett miała zdecydowanie nadopiekuńczych rodziców. Skończyła siedemnaście lat, a musiała nieustannie meldować im się, gdzie idzie, a także wracać do domu o wyznaczonych godzinach. W Krezynii alkohol był dozwolony od szesnastego roku życia, ale jej matka, urodzona Zenefijka, upierała się, by czekać z próbowaniem do dziewiętnastego roku życia, a najlepiej nie próbować go wcale. Zenefia była najbardziej konserwatywnym landem, w którym większość kobiet po ukończeniu Akademii nie podejmowała pracy, a często nawet nie miała za dużo do czynienia z magią, poza ułatwianiem sobie gotowania i innych obowiązków domowych.

Nauka w elitarnej szkole pozwalała im na „poszerzenie horyzontów" - czytaj: znalezienie męża spoza własnego landu. W ten sposób właśnie poznali się jej rodzice. Rodzicielka zajmowała się domem, a ojciec pracował w Instytucie Alchemików. Nie zarabiał ogromnych pieniędzy, więc ich rodzinę można by uznać za typowych przedstawicieli klasy średniej wyższej- jednak i tak byli w o niebo lepszej sytuacji materialnej niż większość obywateli Wschodniego Kontynentu, dzięki swojemu wysokiemu rodowodowi magicznemu.

-Gdybym miała wybrać życie kury domowej, wybrałabym sobie chociaż bogatszego męża- dziewczyna często miała takie myśli, patrząc na swoją złotowłosą matkę. Celeste była ładną, drobną kobietą i zawsze sztucznie śmiała się przy gościach, którzy przychodzili z wizytą do ich zadbanego domu z ogródkiem. Scarlett kochała swoją rodzicielkę, ale uważała ją raczej za słodkie, ograniczone stworzenie. Celeste wychowała córkę w bardzo konserwatywny sposób, przepowiadając jej przyszłość podobną do własnej. Głęboko wierzyła, że dziewczyna po ukończeniu Akademii Czarów wróci z kawalerem do Krezynii i zamieszka w bliskiej okolicy.

Jako jedynaczka, dziewczyna była również oczkiem w głowie swojego ojca. Od dzieciństwa spełniał wszystkie jej zachcianki, powstrzymywany czasami przez swoją żonę, która nie była tak podatna na słodkie minki Scarlett. Henry był spokojnym mężczyzną i twierdził, że zakochał się w Celeste od pierwszego wejrzenia. Mimo długiego stażu małżeńskiego wciąż wpatrywał się w nią jak zauroczony nastolatek na pierwszej randce.

W jednej kwestii jej rodzice się zgadzali: ich córka była najpiękniejsza z całej rodziny i żadna księżniczka z bajki nie mogłaby się z nią równać. Scarlett miała arystokratyczne rysy twarzy, jasną cerę, soczyście zielone oczy, usta słodkie jak wiśnia i brązowe falowane włosy o czerwonym połysku. Zimą jej loki wydawały się ciemnobrązowe, ale w letnim słońcu mieniły się czerwonym blaskiem. Dziewczyna próżnie dbała o swoją urodę, nigdy się nie opalając i wydając większość kieszonkowych na kosmetyki przeciwdziałające starzeniu oraz te odżywiające włosy. O jej pasji do kupowania najmodniejszych sukienek i butów nie wspominając.

W tym momencie próbowała upchnąć wszystkie swoje ubrania i specyfiki do dwóch dużych walizek, ale w żaden sposób nie chciały się w nich zmieścić.

-Kochanie, na Eryndorze też można kupić kosmetyki- powiedziała łagodnie jej matka. -Pozwól, że pomogę Ci się spakować. Dobrze wiem, co dziewczyna potrzebuję zabrać ze sobą do Akademii.

-W życiu nie zrezygnuję z krezyńskiej pianki do włosów i stylizatora skrętu- oburzyła się Scarlett. -Nasz land słynie z produktów beauty najlepszej jakości, nie zamienię ich na nic innego- to nie była ich pierwsza różnica zdań na temat tego, co powinna zabrać ze sobą do nowej szkoły. Akademia przynajmniej zapewniała wszystkie przybory do nauki, bo inaczej musiałaby spakować się chyba w cztery walizki.

-No dobrze, zobaczę czy nie mamy jeszcze gdzieś trzeciej walizki, tej granatowej- westchnęła Celeste. Była przyzwyczajona, że Scarlett w takich sprawach musi postawić na swoim. Miała tylko nadzieję, że jej zmanierowana córka poradzi sobie w murach Akademii, gdzie panowała surowa dyscyplina. Po raz kolejny zastanawiała się, czy Henry nie popełnił błędu rozpuszczając Scarlett jak dziadowski bicz. Matka cieszyła się, że chociaż przyjaciółka córki- jasnowłosa, zawsze pogodna Mirabella, która rozsądkiem znacznie przewyższała jej Scarlett- jedzie do Akademii razem z nią.

Dziewczyna w żaden sposób nie podzielała jej obaw. Od lat nie mogła się doczekać aż wyrwie się z przytulnej, jednak zbyt spokojnej jak na jej gust Krezynii i w końcu pozna osoby z innych landów. Do tej pory widziała w Karmirynie tylko kilku mieszkańców pochodzących z Metheorii oraz Zenefii, ale marzyła, żeby spotkać mężnych wojowników z Arcanisa, czy utalentowane wiedźmy z Vesperii. W swoich planach widziała siebie poznającą tajemniczego, przystojnego i bogatego wojownika, z którym przeprowadzi się do jakiegoś egzotycznego landu i pozna kawałek świata. Zdecydowanie nie interesowali ją naukowcy, pracownicy instytutu czy producenci magicznych przedmiotów. Krezynia słynęła ze swoich kosmetyków i ubrań, co było wspaniałe dla Scarlett, która uwielbiała drogie i ładne rzeczy, ale niestety mężczyźni stąd pochodzący i pracujący w fabrykach lub sklepach oraz właściciele firm nie wydawali jej się ani trochę pociągający.

-Od jutra wszystko się zmieni- zadowolona rozmyślała przed snem. -Na pewno będę najlepiej ubraną i najładniejszą dziewczyną w Akademii. Ja i Mirabella koniecznie musimy zamieszkać w jednym pokoju. Oby tylko przedmioty szkolne nie były zbyt wymagające.

Którą ilustrację chcemy jako naszą Scarlet: 1 czy 2?


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Akademia CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz