Wychodząc z gabinetu Elowen, Scarlett sama nie do końca wierzyła w swoją decyzję. Co ją właściwie podkusiło, żeby tak od razu się na to decydować? Prawda była taka, że coś ją po prostu tknęło i zadziałała jej wrodzona impulsywność. I co teraz z tym fantem zrobić?
-Wszystko w porządku?- zapytał Ethan, widząc jej minę. -Masz jakieś kłopoty?
Scarlett zamrugała widząc przed sobą swój główny czynnik decyzyjny. Jeżeli po tym całym poświęceniu Ethan jej nie wybierze to chyba będzie go musiała udusić.
-Hmm, chyba muszę Ci coś powiedzieć- westchnęła. Szatyn skinął głową, przyglądając się jej badawczo.
-Pamiętasz jak mówiłam Ci o moich predyspozycjach i o tej wzmiance o W w mailu?- zapytała i splotła ręce na piersi. -Nie byłam z Tobą w stu procentach szczera.
Ethan jakby lekko się od niej odsunął i przybrał poważniejszą minę.
-Tak mi się właśnie wydawało- odpowiedział ostrożnie. -Więc? Czego konkretnie nie powiedziałaś?
-Ukrywałam, że mam jeszcze trzecią wysoką predyspozycję, 91 z Walki i Obrony- powiedziała jednym tchem. -Nie mówiłam o tym nikomu oprócz Mirabelli, bo nie sądziłam, że ktokolwiek zrozumie rezygnację z tego przedmiotu.
Chłopakowi dosłownie opadła szczęka. Po rozmowach z kolegami zupełnie nie tego się spodziewał. Nie mówiąc nawet o tym, że sam miał zaledwie jeden punkt procentowy więcej.
-Ale właśnie rozmawiałam z wicedyrektor i Arthurem i jednak dołączę do Waszych zajęć tylko na trochę innych zasadach, żebym nie musiała się bić- Scarlett kontynuowała. -I jeszcze mają mnie umieścić w grupie specjalnej z Tobą, Archerem i Bladem. -Jesteś na mnie zły?
-Nie, po prostu...- Ethan przeczesał włosy dłonią. -Trochę nie tego się spodziewałem. Ale to jeszcze lepiej! Opowiem Ci wszystko co przerabialiśmy na obu zajęciach! I to jak najszybciej, skoro dołączasz do nas od razu. Chodź ze mną.
Scarlett posłusznie zaczęła za nim podążać, nie mając pojęcia dokąd ją prowadzi, bo nie skręcili w kierunku biblioteki. Była zbyt zadowolona, że szatyn chce ją wszystkiego nauczyć, żeby przejmować się tym gdzie idzie.
Trafili do północnego skrzydła i zdziwiona patrzyła jak Ethan otwiera drzwi do swojego pokoju. Gdyby chodziło o jakiegoś Krezyńczyka to by jej się zapaliła czerwona lampka, ale może liberalni Vesperianie nie przywiązywali takiej wagi do odwiedzania się sam na sam w pokojach między chłopakiem a dziewczyną. Miała tylko nadzieję, że szatyn nie przesiaduje tutaj tak samo z Lyrą.
-Mojego współlokatora nie ma, więc możemy się pouczyć- powiedział nie widząc jej skrępowania. -Nie wydaje mi się, żeby Arthur chciał, żeby informacje które przekazuje nam na prywatnych lekcjach wyszły poza ten pokój.
Scarlett skinęła głową, przyznając sens jego rozumowaniu. W końcu w bibliotece ktoś mógłby ich podsłuchać. Usiedli na kanapie i Ethan zaczął po kolei jej opowiadać co się działo na Walce i Obronie. Większość z tego nie miała jej dotyczyć: na razie skupiali się głównie na walce wręcz, ale podobno niedługo miało dojść posługiwanie się magiczną bronią.
-Na dodatkowych lekcjach Arthur uczy nas głównie obrony- tłumaczył szatyn. -Myślę, że możemy spróbować wytworzyć podstawową barierę fizyczną- obracając się do niej przez przypadek musnął jej dłoń swoją. Scarlett zadrżała i poczuła, że serce zaczyna jej bić strasznie szybko. Ethan spuścił wzrok i odchrząknął. Dziewczyna czuła, że gdyby tylko teraz użyła odrobiny oczarowania to opuściliby ten pokój jako oficjalna para, ale specjalnie odpędziła od siebie te natrętne myśli.
-Żadnej magii- przyrzekła sobie w duchu. -Teraz wszystko ma wyjść naturalnie, tak jak trzeba.
Wyczarowanie bariery fizycznej poszło jej bardzo gładko. Ani Scarlett ani Ethan nie wiedzieli, że biorąc pod uwagę jego minimalnie wyższą predyspozycję i jej minimalnie wyższą moc, są na praktycznie identycznym poziomie. Chłopak zdawał się być zachwycony jej szybkimi postępami i zapowiedział, że na pewno nie będzie odstawać od reszty grupy.
Jak prawdziwy dżentelmen odprowadził ją potem pod jej pokój i oboje zawahali się przy pożegnaniu. W końcu każde coś wymruczało pod nosem i bez przytulenia Scarlett umknęła do siebie i szybko zamknęła drzwi. Teraz tylko czekało ją najtrudniejsze: przeprawa z Mirabellą.
Przyjaciółka dokładnie wysłuchała jej relacji, ale nie zdawała się podzielać jej entuzjazmu.
-Cieszę się, że zbliżyłaś się z Ethanem, ale nie uważasz, że to trochę przesada robić coś takiego dla chłopaka?- zapytała sceptycznie. -Bycie z nim w grupie nie jest Ci do niczego potrzebne.
-Hej, przecież nie robię tego tylko dla niego- obruszyła się Scarlett. -Mówiłam Ci przecież, mam szansę na stypendium, no i podróże...
-I ceną może być harówka w tym półroczu i jeszcze gorsza w następnym- blondynka ukróciła jej monolog. -Mówisz, że chcesz odrzucić Uzdrawianie i Biologię na rzecz podwójnej Walki i Obrony. -Teraz na zajęciach jesteś ze mną i Sorenem i wolisz zamienić to na Brett i Lyrę. Przecież one Cię zjedzą żywcem!
-Bez przesady, cały czas będę z Ethanem- Scarlett zaprzeczyła temu scenariuszowi. -A prywatna grupa będzie tylko dla kilku osób...
-W ciągu nawet jednego miesiąca mogą rozszerzyć ją dla większej liczby kandydatów do W i nie wiesz kto tam trafi- Mirabella pokręciła głową. -Sprzeciwiam się, nie dlatego że nie chcę żebyś się rozwijała, po prostu Cię znam i wiem, że wcale nie jesteś tak obojętna na to co ludzie o Tobie myślą i mówią. -Jeżeli Vesperianki się na Ciebie uwezmą to może być z tego piekło.
-Poprzednia uczennica Margaret w połowie szkoły zrezygnowała z W i wróciła do normalnych zajęć- Scarlett przypomniała sobie dobry argument. -W razie czego rzucę to i koniec.
-Przynajmniej tyle, że dają taką opcję- Mirabella założyła ręce na piersi a potem westchnęła. -Martwię się o Ciebie i mam wrażenie, że Ethan miesza Ci trochę w głowie. Wciąż ciągle widzę go z tą Lyrą. Co zrobisz jeżeli wybierze ją?
Scarlett miała ochotę powiedzieć coś ostrego, typu że na pewno nie będzie wolał wojowniczki skoro ma do wyboru kogoś znacznie ładniejszego i słodszego, ale zdecydowała się na prawdę.
-Nie wiem co wtedy zrobię- odpowiedziała ponuro. -Mam nadzieję, że kiedy jeszcze bardziej zbliżymy się do siebie to nie będzie się wahał z wyborem. Na razie wydaje mi się, że coś między nami zaiskrzyło.
Mirabella wydęła usta. Według jej krezyńskiego światopoglądu na związki Ethan w ogóle nie powinien zapraszać Scarlett do swojego pokoju przed jakąkolwiek oficjalną randką. Sam Aether do tej pory nie był z nią w jej pokoju sam na sam a ona nawet nie wiedziała jak wygląda jego.
Ta jedna sytuacja oraz fakt, że Ethan kręcił się zarówno koło Scarlett jak i Lyry sprawiła, że Arcan został nieodwołalnie skreślony z listy potencjalnych chłopaków dla jej przyjaciółki. Miała ochotę nakrzyczeć na Sorena, żeby w końcu zaprosił szatynkę na randkę i pozbawił ją kłopotu, którego imię zaczyna się na literę E.
-Jeżeli Cię nie wybierze to zrobię mu Uzdrawianie wsteczne a Ty dasz sobie spokój z tą całą Walką i Obroną, obiecujesz?- zapytała blondynka.
-Obiecuję- Scarlett uśmiechnęła się kącikiem ust. Nie potrafiła się nigdy złościć na Mirabellę dłużej niż 5 minut. W końcu tak dobrze się znały.
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...