Scarlett pov
Scarlett błogo wtulała się w swoje pluszaki, zachwycając się jak jest ciepło i miło. Zaraz chwila. Dlaczego króliczek nagle zrobił się o 99 procent mniej włochaty i grzeje jak kaloryfer?
-Aaaaaa- wrzasnęła na cały głos, prosto do ucha Nathaniela, który zerwał się jak poparzony. Zaczęła z całej siły okładać go pięściami po głowie i ramionach.
Brunet złapał ją za nadgarstki i unieruchomił.
-Proszę nie bić swojego mentora!- zawołał. -Mogę to wyjaśnić!
-Zboczeniec!- krzyknęła próbując się wyrwać. Z lekką ulgą zarejestrowała, że przynajmniej ona jest ubrana w kombinezon z wczoraj w przeciwieństwie do Nathaniela, który był bez koszulki.
Mimo sytuacji w której się znalazła, od razu zauważyła, że mógł się pochwalić naprawdę świetną muskulaturą. Już wcześniej widziała u niego silne ramiona, ale ta klatka piersiowa...
-Puść mnie- przestała się wyrywać, żeby nie dawać mu pretekstu do przytrzymywania jej.
-Już- puścił jej nadgarstki. -Od razu mówię, że do niczego nie doszło.
-Po pierwsze, dlaczego spaliśmy w jednym łóżku a po drugie jak śmiałeś się do mnie przytulać?!- zawołała.
-Brett wybrała inny pokój, więc zostałem z Tobą a objąłem Cię bo zabierałaś mi całą kołdrę- Nathaniel próbował się tłumaczyć.
-Chcesz powiedzieć, że wszystkie pokoje mają tylko łóżka małżeńskie?- spojrzała na niego z wściekłością.
-Cóż... Tylko nasz- chłopak podrapał się po głowie z przepraszającym uśmiechem.
-Argh!- Scarlett wydała z siebie niezidentyfikowany dźwięk i znowu zaczęła go bić na co ten zasłonił się rękami.
W końcu zerwała się z łóżka (bicie ludzi okazało się zbyt energochłonne) i poszła po swoją kosmetyczkę, klapki i ręcznik. Jak on może mieć taki tupet! I jeszcze udaje, że nic się nie stało!
Biorąc prysznic, mruczała pod nosem przekleństwa, będąc obrażona na cały świat. Dlaczego nikt mu nie wybił tego pomysłu z głowy! Przeklęty Ethan, który nie umie mu się postawić i przeklęta Brett, której brakuje solidarności jajników!
Szybko przebrała się w ocieplaną swetrową sukienkę do ziemi i wciąż poirytowana wyszła z łazienki. W kuchni akurat wpadła na Vesperiankę, która smażyła sobie jajecznicę z lekko przeterminowanych produktów, które znalazła w lodówce.
-Nie wiem co jest z Tobą nie tak, ale dzisiejszej nocy dzielisz ze mną pokój- syknęła do niej bezceremonialnie, nawet się nie witając. -Tylko spróbuj się sprzeciwić, to Cię zabiję.
-Bogowie, no dobra- Brett spojrzała na nią jak na wariatkę. -Zresztą miałam pokój z Ethanem a on jest prawie jak kobieta, ale jak chcesz.
Scarlett przez pół dnia maszerowała z żądzą mordu wypisaną na twarzy, konsekwentnie ignorując Nathaniela, który próbował się do niej przymilać. Specjalnie też sto procent swojej uwagi poświęcała Ethanowi, żeby wkurzyć tego impertynenta.
Złość płynąca w jej żyłach sprawiła, że do pory obiadowej nie potrzebowała korzystać z mikstury energetycznej. Dopiero jak podniosła się z trawy i poczuła palący ból wyczerpanych mięśni, złamała się i ją zażyła. Nie mogła się doczekać aż ta głupia misja się skończy.
-Wybacz, że skazaliśmy Cię na pokój z Nathanielem- Ethan próbował się jej niezręcznie wytłumaczyć. -Wiesz, mimo wszystko on jest naszym szefem.
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...