Rozdział 42

162 43 288
                                    

Scarlett patrzyła na wiadomość na chacie od Nathaniela. Chłopak na samym początku nalegał, żeby już rano pojechali na Eryndor, ale dziewczyna odpowiedziała mu sucho, że niedziela jest od tego, żeby się wyspać i może sobie pomarzyć.

Wciąż była na niego trochę zła, że odesłał Ethana do Arcanisa akurat dzień przed ich zaplanowaną randką, więc nie zamierzała mu niczego ułatwiać. Ubrała się elegancko tak jak poprosił i dodatkowo nie mogła się powstrzymać, żeby nie obwiesić się wczoraj zakupioną biżuterią.

Kusiło ją, żeby założyć buty z brylantami, ale ostatecznie uznała, że nie chce ich zniszczyć chodząc po mieście- poczekają na lepszą okazję.

Włosy ułożyła w plażowe fale i zrobiła pełny glow makeup. Skoro jej biżuteria się świeci to jej twarz też trochę może. Nathaniel czekał na nią punktualnie przed jej pokojem z wielkim bukietem różowych róż.

-Jakie śliczne- zachwyciła się i od razu wstawiła je do wazonu. Ciekawe co za sklep zapewnia dostawę świeżych kwiatów ze stolicy do Akademii...

-Tak myślałem, że różowe Ci się spodobają- Nathaniel obdarzył ją czarującym uśmiechem. -Pięknie wyglądasz księżniczko.

-Wiem- Scarlett zatrzepotała rzęsami. -W końcu wczoraj byłam na zakupach.

Nathaniel swoim starym zwyczajem podniósł ją i zaczął schodzić po schodach.

-Czy Ty to robisz, żeby cała Akademia myślała, że jesteśmy parą?- zapytała go z rozbawieniem. Dosłownie wszyscy, których mijali po drodze się za nimi oglądali, niektórzy nawet z otwartymi ustami.

-Cóż, to tylko dodatkowy bonus- brunet trochę mocniej ścisnął ją za udo aż zrobiło jej się lekko gorąco. -W końcu lepiej dla ich zdrowia, żeby Cię nie zaczepiali.

Scarlett przewróciła oczami. No tak, Pan Szef i Lider oczywiście musiał wspomnieć o mordobiciu każdego kto chciałby z nią być. Klasyka. Chociaż musiała przyznać, że im bliżej była z Nathanielem tym większy szacunek okazywali jej wszyscy wokół.

Dzięki niemu grupowe lekcje Walki i Obrony były o wiele przyjemniejsze- przestano się na nią patrzeć z nienawiścią i plotkować o niej za plecami. A przynajmniej nikt już tego nie robił tak otwarcie jak na początku.

-Ethan pozwalał na traktowanie Cię jak trędowatą przez jego kolegów, dopóki był z Lyrą- zdradziecka myśl przemknęła jej przez głowę. Była pewna, że nawet gdyby śmiertelnie pokłóciła się z Nathanielem ten i tak nie pozwoliłby np. Caelumowi powiedzieć o niej złego słowa.

Chwilowo złapało ją rozczulenie, kiedy brunet jedną ręką otworzył drzwi a potem usadził ją w automobilu i zapiął jej pasy. Co by o nim nie mówić, bronił jej od samego początku przed każdym zagrożeniem: od Elowen po wrednych kolegów na roku.

Z tego powodu nawet nie zaprotestowała, kiedy złapał ją za rękę, jak lecieli w kierunku autostrady. Może właśnie na tym polega miłość? Nie na motylkach w brzuchu i nogach jak z waty, ale na poczuciu bezpieczeństwa w czyichś ramionach?

-Idziemy na obiad maleństwo- stanowczym ruchem objął ją w talii, kiedy w końcu wysiedli z Pyłkowej Kolei w stolicy. Lekko drgnęła, gdy mocno przycisnął ją do swojego boku.

-Cóż, oprócz tego poczucia bezpieczeństwa to chyba adrenaliny by mi w tym związku nie zabrakło- pomyślała, czując przyśpieszone bicie serca.

Nathaniel zabrał ją do ekskluzywnej restauracji na dachu wieżowca, gdzie mogła podziwiać całą panoramę miasta. Maj na Eryndorze był przepiękny. Po kolei kosztowali małych porcji donoszonych przez kelnerów a brunet ponadto się uparł na zamawianie deserów dla par.

Akademia CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz