-Hej, możemy pogadać?- Ethan złapał ją przy wychodzeniu z sali. Scarlett zauważyła kątem oka, że Lyra patrzy się na nią z miną wściekłego dzika.
-Jasne- posłała mu słaby uśmiech. Owszem, postanowiła z nim więcej nie rozmawiać, ale po dzisiejszej bombie na lekcji historii po prostu musiała z kimś o tym pogadać. Jej przyjaciółki nie wchodziły w grę ze względu na tą nieszczęsną umowę poufności a z Zephyrem jeszcze nie miała tak dobrej relacji, żeby chcieć mu się zwierzać.
-Chodźmy na chwilę do mojego pokoju- powiedział Ethan a szatynka posłusznie za nim podreptała.
-Moja asertywność wynosi mniej niż zero- pomyślała lekko podłamana swoim zachowaniem.
Jego znajomi odprowadzili ich spojrzeniem. Czuła wzrok całej trójki wwiercający jej się w plecy. U Ethana usiadła w miękkim fotelu zamiast na kanapie, żeby przypadkiem znów nie pojawił się między jakiś romantyczny moment. Postanowiła uczyć się na błędach.
-Myślisz, że będą nas wysyłać walczyć ze Sprawiedliwymi?- to było pierwsze pytanie, które nasuwało jej się na myśl. -Cała ta umowa poufności, wybieranie członków z Wojowników i Zbierających...
-Właśnie tak myślę- odpowiedział jej spokojnie Ethan. -Może nie od razu, ale w następnych miesiącach, kto wie. Nie powiem, żebym był specjalnie zaskoczony. Poza tym od zawsze chciałem zostać Wojownikiem.
-Nie przeraża Cię myśl o zabiciu kogoś?- zapytała zaskoczona jego spokojem. -Ja bym nigdy w życiu czegoś takiego nie była w stanie zrobić.
-Czasami jest to konieczne w samoobronie- powiedział Arcan. -Jednak na pewno nie zabiłbym kogoś, walcząc o sprawę w którą nie wierzę.
-Jeżeli mnie by kazali zabić jakiegoś przywódcę to rezygnuję z W- Scarlett odezwała się zdecydowanym tonem. -Ja po prostu taka nie jestem.
-Wrócisz wtedy na zwykły tryb nauczania?- zapytał Ethan.
-Owszem, chyba że bym musiała tylko kogoś oczarowywać i hipnotyzować, to może bym się zgodziła dla dobra sprawy- Scarlett zawahała się. -To nie może być chyba takie niebezpieczne skoro wszyscy członkowie W z wyższych roczników są cali i zdrowi.
-Podziwiam Cię, że masz swoje zasady- powiedział Arcan a dziewczyna lekko się zarumieniła. Nie cierpiała, że po tym wszystkim wciąż mówił jej takie miłe rzeczy. -Jak właściwie wygląda to całe Oczarowanie?
Scarlett otworzyła szerzej oczy. Gdyby Ethan wiedział, że już był dwa razy pod wpływem Oczarowania a raz pod wpływem hipnozy to chybaby dostał zawału.
-Cóż, muszę się przyznać, że raz je na Ciebie rzuciłam, ale to było przez przypadek- skłamała gładko. -Nie kontrolowałam jeszcze wtedy swoich mocy i jakoś tak wyszło. Ale nie kazałam Ci robić niczego szczególnego.
-A mogłabyś mi je jeszcze raz pokazać?- zapytał chłopak, który nie zdawał się obrażony na to "jedno przypadkowe oczarowanie".
-Wstań z kanapy i podejdź do mnie- rzuciła na niego urok zgodnie z jego prośbą.
Ethan wykonał jej polecenie a potem otrząsnął się, stojąc o krok od niej, kiedy zdjęła czar.
-Niesamowite- wpatrywał się w nią jak urzeczony. -To było bardzo... miłe- wrócił speszony na swoje miejsce. -Ale jak dla mnie nie potrzebujesz go używać, sama w sobie jesteś niesamowita.
Scarlett spłonęła jak piwonia. Dlaczego on musi jej mówić takie rzeczy? Zachowanie neutralności i emocji na wodzy robiło się dla niej coraz trudniejsze.
-Hmm, zmieniłam zdanie- spojrzała na niego lekko zawstydzona. -Myślę, że jednak możemy być przyjaciółmi- posłała mu wystudiowany uśmiech. -W końcu nasza nowa klasa ma tylko 8 osób, więc i tak trzeba będzie ze sobą rozmawiać.
Ethan zrobił minę jakby dostał obuchem w głowę, ale szybko się zreflektował.
-Bardzo się cieszę- uśmiechnął się do niej nieśmiało.
Po raz pierwszy przytulili się na pożegnanie.
-Jak w domu- zbłąkana myśl przemknęła Scarlett przez głowę, kiedy objęły ją silne ramiona. -Dziewczyno, opanuj się- drugi głos był już bardziej świadomy. Przytłoczona swoimi uczuciami szybko się ulotniła. Postanowiła, że musi zaznaczyć granicę w ich relacji, bo nie da się mu zranić po raz drugi.
Szatynka już w swoim pokoju przejrzała zieloną kopertę od Elowen. Na mapie miejsc dla elity zaznaczone były dwa patia, oddzielone miejsce w bibliotece i nawet jakaś podziemna kawiarnia, o której nie miała wcześniej pojęcia. Ciekawe czy Margaret wie, że zamiast kawy z automatu może tam wypić lepszą z ekspresu.
Karta bankowa była ciemnozielona i ze znakiem W. Scarlett od razu zauważyła, że to nie jest ta sama, którą zniszczyła Nathanielowi, więc musiał mieć ich więcej. Zalogowała się podanym loginem i hasłem, i prawie zemdlała na widok kwoty.
-Piętnaście tysięcy koron to stawka zdecydowanie powyżej średniej krajowej- pomyślała zbierając szczękę z podłogi. Była pewna, że jej ojciec zarabia znacznie mniej niż jej nowe miesięczne stypendium. W kopercie obok danych do logowania była krótka notatka mówiąca, że za każdą misję dostaje się bonus finansowy, ale nie podano żadnej konkretnej kwoty.
Pierwszym odruchem Scarlett była chęć wysłania trochę pieniędzy rodzicom, ponieważ była pewna, że i tak tego nie wyda w miesiąc, ale od razu porzuciła ten pomysł. W końcu jak im wytłumaczy skąd je wzięła, skoro nie wiedzą o jej przyjęciu do W? Ma powiedzieć, że spadły jej z nieba?
-Jak już będę sobie dobrze radzić w tej grupie to im powiem- postanowiła. -A raczej, o ile będę sobie dobrze radzić...
Sprawdziła swoją nową aplikację z kalendarzem dla grupy W. Po kolacji miała spotkanie integracyjne w podziemnej kawiarni, na które zupełnie nie miała ochoty iść.
-Nie ma mowy, że będę tam siedzieć jak idiotka, mając za oparcie tylko Zephyra i Ethana- pomyślała. -Gniazdo żmij. -Pójdę na następne jeżeli chłopaki powiedzą, że było znośnie.
Kiedy na kolacji zobaczyła Nathaniela przy stole W, natychmiast skręciła do Mirabelli i Sylvarian. Jeżeli dostanie monolog od Elowen to trudno- nie zamierza oddychać tym samym powietrzem co ten buc.
-Nie siedzisz z nimi?- zapytała ją dyskretnie Mirabella, kiedy się do nich dosiadła.
-Nie jestem niewolnikiem tej grupy- Scarlett wyszeptała w odpowiedzi. -Jak mi zwrócą uwagę to wtedy się przesiądę.
Mirabella zdawała się rozdarta między chęcią spędzania czasu z przyjaciółką a swoim zamiłowaniem do zasad, ale już nic więcej nie wspomniała na ten temat.
-I jak po pierwszym dniu w W?- zapytał Soren, zadowolony że Krezynka wybrała ich towarzystwo.
-Nic szczególnego- Scarlett wzruszyła ramionami. Czuła się trochę jak podwójny agent, nie mogąc nikomu powiedzieć ani o swoim stypendium, ani o Sprawiedliwych. -A Wy jakie rozszerzenia wybraliście?
-Ja i Mirabella Uzdrawianie i Czary Użytkowe- odpowiedziała Isolde. -Mega się cieszę, że odpadły wszystkie te nudne przedmioty.
-My Uzdrawianie i Biologię- powiedział Aether.
Scarlett uderzyło, że teraz jako jedyna ma Walkę i Obronę, skoro Sylvarianie ją odrzucili. Właściwie to gdzie ona teraz znajdzie chłopaka, który jest silniejszy od niej? Wszyscy z W są beznadziejni, zostają jej tylko jacyś Vesperianie albo Arcanie z wyższych roczników. To jakaś absolutna katastrofa.
Po kolacji zdecydowała się na domowe spa, żeby przestać się stresować swoim nowym rozdziałem w Akademii (w końcu od stresu są zmarszczki i siwe włosy). Kiedy wyszła z łazienki po dwóch godzinach zobaczyła na aplikacji chatu dwie nieprzeczytane wiadomości.
"Gdzie jesteś? Musimy porozmawiać" od Nathaniela i "Będziesz na integracji?" od Ethana. Tego pierwszego zignorowała a drugiemu odpisała, że dzisiaj spasowała. Miała cudowny plan jak unikać bruneta w kolejnych dniach. I to tak, że aż mu w pięty pójdzie.
***
A teraz gwiazdkujemy i komentujemy moje wiedźmy ^^
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...