Przez rozterki związane z Ethanem, Scarlett ostatecznie wcale nie czuła się dobrze przygotowana na poprawianie testu z Uzdrawiania. Już po raz drugi była zmuszona strzelać lub kompletnie zmyślać odpowiedzi, ale miała nadzieję, że to wystarczy.
U Sarii dalej trenowali na organach zwierząt, chociaż podobno już niedługo najlepsi z nich mieli zacząć się powoli przestawiać na małe zwierzęta. Scarlett nie mogła przestać się zastanawiać, skąd Akademia weźmie tyle chorych zwierzątek, skoro żadnych nie hodowali. Ciężko jej było sobie wyobrazić Sarie i asystentów biegających po lesie w poszukiwaniu chorych wiewiórek. Miała tylko nadzieję, że nauczycielka nie planuje ich truć ani ranić w ramach edukacji dla uczniów, bo wyglądała jakby na spokojnie była zdolna do takiego czynu.
Aether i Mirabella stanowili świetny duet i byli chwaleni pod niebiosa przez Sarię, co musiało przyprawiać Eliora o duszności i ból głowy. Scarlett za to rysowała sobie coś na tablecie i smętnie zastanawiała się, co powinna zrobić, żeby koledzy Ethana ją zaakceptowali. W tej chwili uznawała za zupełnie niesprawiedliwe, że Arcanie mają wobec niej takie wysokie wymagania. Do tej pory jej wygląd i słodkie zachowanie otwierały serce każdego chłopaka, a teraz nagle oprócz dbania o urodę musi jeszcze świetnie się uczyć i rywalizować na równi z chłopcami. Nikt nie miałby czasu na to wszystko!
Dlatego dzisiaj w ramach buntu uznała, że zamiast poddawać się presji prymusów i siedzieć w bibliotece, będzie dalej szyć swoją sukienkę. Co prawda na biologii cały czas robili powtórki z teorii i jeszcze praktycznie nie użyli magii, ale Oliver pozwalał jej na ściąganie i ciągle jej podpowiadał, więc zupełnie się tym nie martwiła.
W trakcie zajęć wyszła z klasy, udając że idzie do łazienki tylko po to żeby się przespacerować i choć na chwilę nie musieć słuchać nudnego wykładu Sarii o sposobie zamykania otwartych żył i tętnic. Kiedy jednak usłyszała przyciszone głosy nauczycieli przy automacie do kawy natychmiast nastawiła uszu.
Przed przybyciem do Akademii Scarlett nie miała w zwyczaju podsłuchiwać ludzi, ale nowa szkoła wszystko zmieniła. Było tu tyle plotek i sekretów, że w życiu by nie straciła okazji, żeby się czegoś dowiedzieć o gronie nauczycielskim.
-Nie możesz zaklepać aż sześciu- usłyszała cichy alt nieznanej nauczycielki. -W wyższych rocznikach mamy już wystarczająco siepaczy, Elowen chce postawić na zbierających.
-Że co?- pomyślała skonfundowana Scarlett. -O czym oni mówią?
-Możesz sobie wziąć dwa pająki jeśli chcesz- usłyszała niski głos mężczyzny w średnim wieku. -Biorę sześciu i koniec. Dwie dziewczyny i czterech chłopaków. Będziecie miały nawet to swoje zasrane uprawnienie.
-A Ty znowu swoje- w głosie kobiety słychać było irytację. -Jako nasz najlepszy wojownik powinieneś wiedzieć, że siła magiczną i predyspozycję do walki nie mają nic wspólnego z płcią. A kobiety zazwyczaj i tak robią za lepszych agentów.
-Siła magiczna nie jest związana z płcią owszem, ale fizyczna już tak- odpowiedział kwaśno nauczyciel. -Jeżeli moc jest na wykończeniu to każda z tych dziewczyn może zostać uduszona gołymi rękami i nic już nie zdziałają. Brett i Lyra są silne JAK NA KOBIETY, ale i tak słabsze od każdego Arcana na pierwszym roku. Ale chcę je mieć, bo pierwsza może się wzmocnić eliksirami a druga będzie działać na zapleczu. Dawno nie miałem mieszanki technologii z walką, może się przydać.
-Moi zbierający przynajmniej chcą chodzić na moje zajęcia- kobieta odpowiedziała ciętą ripostą. -Czy to prawda, że po szkole kręci się ktoś z 91 i nawet się nie zapisał na Twój przedmiot?
-Elowen tak twierdzi, ale nie chce mi zdradzić jego tożsamości- burknął mężczyzna. -Jestem pewien, że to jakiś nieudany syn któregoś z moich kolegów po fachu, który woli szydełkować zamiast wziąć do ręki broń. -Jak ja dorwę tego gagatka to spiorę i ojca i syna na kwaśne jabłko. A pierwszego za to że nie umiał wychować dziecka.
Ów gagatek stał od niego kilka kroków przyklejony plecami do ściany. Scarlett nie zrozumiała większości z tego co mówią, ale groźbę zrobienia z niej worka treningowego pojęła doskonale. Uczepiła się jednak nadziei, że mężczyzna brzmiał jakby nie pochwalał szkolenia kobiet na wojowniczki.
-Sam mówił, że nawet Brett i Lyra są za słabe fizycznie- pocieszyła się w myślach. -A przecież ja jestem jeszcze słabsza, na pewno mnie nie będzie chciał przyjąć. Starała się oddychać jak najciszej i poczekała aż nauczyciele oddalili się a razem z nimi zapach kawy.
Kiedy opuściła swoją kryjówkę prawie dostała zawału, widząc Nathaniela, który stał zaledwie dwa metry od niej. Była tak skupiona na podsłuchiwaniu, że nawet nie zauważyła jak się do niej podkradł z drugiej strony.
-Znowu Ty?- syknęła na niego. -Przestaniesz w końcu?
-To Ty ciągle podsłuchujesz, przeszukujesz korytarze i manipulujesz ludźmi- odpowiedział spokojnie. -Ja tylko szedłem na swoje zajęcia dodatkowe.
Scarlett popatrzyła na niego z irytacją i poczuła wzbierający przypływ brawury, który czasami znienacka na nią spływał w podobnych sytuacjach.
-No bo co on mi właściwie może zrobić?- pomyślała przytomnie. -Nie zaatakuje mnie znowu, bo na niego naskarżę, więc mogę zwyczajnie przestać mu odpowiadać.
Przywołała na twarz pogodny, niewinny uśmiech i bez słowa ruszyła w przeciwnym kierunku. Nathaniel widocznie nie spodziewał się takiego obrotu spraw i ruszył za nią.
-Wiesz, że używania oczarowania jest w tej szkole zabronione?- zapytał prowokująco. -Mogę w każdej chwili na Ciebie naskarżyć.
-To wtedy ja naskarżę na Ciebie, że mnie śledzisz, stalkujesz i napastujesz- odpowiedziała radosnym głosem. -I jak myślisz komu uwierzą?- roześmiała mu się w twarz dziecinnym chichotem i odbiegła.
Nathaniel zastygł w niedowierzanu ze szczęką opadniętą do samej ziemi. Co to za wariatka?
Scarlett wracała z podniesioną głową do sali. Sztuczka z infantylnym zachowaniem to był jej popisowy numer. Już dawno się zorientowała, że ze swoją sylwetką i płcią stoi na samym dole łańcucha pokarmowego a pewne drapieżniki ostrzą sobie na nią zęby. Skoro nie potrafi nikogo odstraszyć siłą czy groźnym spojrzeniem to zostaje jej bycie nieprzewidywalną i szokowanie przeciwnika.
Dziecinne zachowanie, śmianie się i gadanie głupot, kiedy chłopak, który Cię zaczepia spodziewa się złości czy pyskówki działało bez pudła. Kilka sekund konsternacji zawsze wystarczało, żeby wziąć nogi za pas i uciec zanim on zorientuje się co się właśnie stało.
-Scarlett 2, Nathaniel 0- uśmiechnęła się do siebie pod nosem. -To było aż zbyt proste!
***
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...