Następny dzień wydawał się surrealistyczny. Scarlett siedziała na śniadaniu z Sylvarianami i Mirabellą, nie mogąc im powiedzieć nawet do jakiego landu ani miasta pojechała na misję. Jej znajomi rozmawiali o lekcjach i swoich planach na weekend, podczas gdy ona miała przed oczami mroźny krajobraz Windrowe.
Lakonicznie odpowiadała na zadawane pytania, orientując się, że przecież oni nawet się nie dowiedzą o morderstwie dwóch mężczyzn w Vesperii, ponieważ nie mają dostępu do mediów. Ta zasada w Akademii wydała jej się teraz bardziej niepokojąca niż kiedykolwiek.
-Co się dzieje?- zapytała ją Mirabella, kiedy wracały razem do pokoju. -Wracasz w środku nocy i wyglądasz jakby ktoś umarł.
-Jestem niewyspana, to wszystko- Scarlett gładko skłamała. Nie podobało jej się, że nie może się jej zwierzyć, ale miała związane ręce. -Poza tym skład wyjazdu pozostawał wiele do życzenia- ziewnęła. -Ciężko z niektórymi wytrzymać- wysiliła się na półprawdę.
-Ethan czy Nathaniel?- blondynka od razu przeszła do sedna.
-Nathaniel też tam był, ale akurat on nie sprawiał problemów- odpowiedziała wymijająco. -Dalej próbuje się spiknąć, ale nie ze mną te numery- dodała, żeby uwiarygodnić swoją historię.
-Scarlett, Ty go lubisz- Mirabella powiedziała jakby z wyrzutem.
-Co, zwariowałaś?- Scarlett popatrzyła na nią z niedowierzaniem. -Jest niewychowany i na mnie naciskał na balu, poza tym wykorzystał informacje wyciągnięte z naszych głów, żeby obrzydzić mi Ethana. Średnio rycerskie.
-Znam Cię i gdybyś go nie cierpiała to już dawno zdążyłabyś zwyzywać jego drzewo genealogiczne do siódmego pokolenia albo odwaliła jedną ze swoich nieobliczalnych akcji, żeby go do siebie zniechęcić- stwierdziła wszechwiedzącym głosem. -Przecież Ty kiedyś jakiegoś natręta prawie ze schodów zrzuciłaś, więc z Twoją magiczną mocą Nathaniel by leciał hen daleko.
-Po pierwsze prawie robi wielką różnicę- Scarlett uśmiechnęła się kącikiem ust. -Wpadł na ścianę a nie ze schodów, więc się nie liczy. -Po drugie spędzam więcej czasu z Nathanielem, bo jeździmy na te same wyjazdy, tylko tyle.
-Coś mi się w to nie chcę wierzyć- mruknęła Mirabella. -Pilnuj się przy nim.
-Tak, wiem, MAMO- odpowiedziała szatynka i rzuciła się na łóżko. Otworzyła aplikację bankową na telefonie, żeby sprawdzić ile wyniósł bonus za wczorajszą akcję. Zamrugała dwukrotnie, widząc sumę znacznie większą niż za misję w Silvermourne.
-Chcesz może pojechać ze mną na zakupy, wydać moje pieniądze?- zapytała.
-Dostajecie jakieś stypendium?- Mirabella odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Oficjalnie nie mogę Ci podać odpowiedzi- Scarlett posłała jej półuśmiech. -Nieoficjalnie możesz się sama domyślić. -Dzisiaj ja wszystko stawiam!
Krezynka stwierdziła, że skoro przez program, do którego wciągnęła ją wicedyrektor, musiała uciekać przed bandą terrorystów i dodatkowo groziło jej trafienie do rejestru kryminalistów, to należy jej się jakaś rekompensata w luksusie. Plan, który dla nich ułożyła to przedpołudniowy szał zakupowy w galerii z asystentami, nowe paznokcie, spa i masaż.
Kiedy lekkie marcowe słońce musnęło ich twarze, Scarlett od razu porównała Eryndor do stolicy Vesperii, w której była zaledwie wczoraj. Windrowe nie miało tak wysokich wieżowców ani rozwiniętej bazy turystycznej. Ze względu na położenie blisko oceanu i zimny prąd morski było też tam znacznie chłodniej o tej porze roku. Na Eryndorze śniegi już stopniały, odsłaniając suche, żółte źdźbła trawy.
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...