Scarlett powoli otworzyła oczy. Strasznie bolała ją głowa- musiała dostać atakiem ciśnieniowym i dźwiękowym. Leżała na miękkiej pościeli w pokoju wyglądającym na należący do bazy W, ale nie był to ten sam, w którym spała poprzedniej nocy.
Drgnęła wystraszona, kiedy zobaczyła Nathaniela siedzącego na skraju łóżka.
-Zabrałem Ci mus i jogurt, który upuściłaś, na pewno jesteś głodna- podał jej jedzenie do rąk. -Zrobiłem Ci też kanapkę, nie mamy tutaj za dużo składników, ale zawsze mogę zamówić jedzenie na dowóz.
-Gdzie jesteśmy?- to było pierwsze pytanie, które przyszło jej do głowy. -I gdzie są Blade i Ethan?- jednym ruchem podniosła się do siadu i syknęła, czując przeszywający ból głowy.
-Jesteśmy w bazie położonej nad Jeziorem Lśniącej Tarczy- wyjaśnił z nieodgadnionym wyrazem twarzy. -Zabrałem Cię tu, bo to była najbliższa wolna baza od Ebonspire. -Szybka jazda Automobilem.
-Jesteśmy tu sami?- zapytała go zszokowana, rozglądając się po pokoju jakby ktoś miał nagle przejść przez drzwi.
-Owszem, ale powinnaś zacząć jeść- Nathaniel podsunął jej talerz. -Jeżeli chodzi o Amarę, Caeluma, Blade'a i resztę, to pewnie są już w Pyłkowej Kolei i jadą do Akademii.
-To dlaczego zabrałeś mnie do bazy?- zapytała ostrożnie. -Zaatakowaliście nas, co to miało być?!- wspomnienie tego poranka stanęło jej przed oczami. -Jak mogłeś?!- popatrzyła na niego z wściekłością.
-Musiałem spacyfikować Ethana a staliście bardzo blisko siebie- mruknął ze wstydem. -Przykro mi, że też dostałaś, ale on nie zamierzał się z Tobą rozdzielić, musiałem ogłuszyć Was oboje. Przepraszam księżniczko- objął ją ramieniem.
-DLACZEGO musiałeś go spacyfikować?- wycedziła wkurzona. -Owszem, jest omamiony kłamstwami Sprawiedliwych, ale nie musiałeś pozbawiać go przytomności!
-Cóż, po tym jaką wiedzą zdobył i z tego co widzę Ci ją przekazał, to musiałem to zrobić- powiedział, uspokajająco gładząc ją po ramieniu.
-Co to znaczy wiedzę?- spojrzała na niego z oburzeniem. -I w ogóle skąd o tym wiedziałeś! Okłamałeś mnie i sczytałeś mu wczoraj myśli!
-Nie zrobiłem tego- Nathaniel zaprzeczył z lekkim westchnieniem. -Blade zobaczył, że zniknęliście i od razu mnie obudził. -Ethan wczoraj przekazał mu cały plan, więc od razu wiedzieliśmy gdzie Was znaleźć.
-To dlaczego nie wybił mu go z głowy!- Scarlett już nic z tego nie rozumiała. -Powinien od razu wszystkich obudzić i powiedzieć, że z Ethanem jest źle i trzeba go uspokoić.
-Scarlett- Nathaniel użył znienawidzonego przez nią tonu, którym mówi się do dzieci. -Ethan nie ma urojeń ani nie został okłamany. -Sprawiedliwi z grubsza powiedzieli mu prawdę.
Dziewczyna otworzyła usta i zamarła. To jest jakiś zły sen.
-Co to znaczy z grubsza?- zapytała słabym głosem.
-Faktycznie istnieje mały odsetek osób pochodzących z rodzin o niższym certyfikatem magicznym, który rodzi się z wyższą mocą i podaje im się inne serum niż nam- nie przestawał ją gładzić po ramieniu. -Nie wiemy ilu ich jest, ale część z nich została zrekrutowana do Sprawiedliwych i odblokowano im pełne moce. -Pewnie prowadzą im jakieś podstawowe szkolenia, gdzie uczą ich Walki i Obrony.
-Chcesz powiedzieć, że wszyscy w Akademii Czarów z Elowen, Margaret i Arthurem na czele nas okłamują?- spojrzała na niego z przerażeniem. -I od kiedy znasz prawdę?
-Większość W żyje w częściowej niewiedzy, ale nie wszyscy- odpowiedział brunet. -Każdy Zbierający, który wyspecjalizuje się w pełnym Zgłębieniu Umysłu zna prawdę. -W tym ja, Caelum, od kilku tygodni Zephyr, który właśnie osiągnął ten poziom oraz oczywiście Ci z wyższych roczników. -A ja, cóż, dowiedziałem się na drugim semestrze pierwszego roku.
CZYTASZ
Akademia Czarów
FantasyScarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów na Wschodnim Kontynencie. Przyzwyczajona do wygodnego życia dziewczyna ściera się z surową dyscyplin...