Rozdział 26.2

230 50 311
                                    

Scarlett siedziała w łazience myśląc o tym, że na pewno zrujnowała sobie makijaż. A bal był taki piękny...

Z marazmu wyrwało ją walenie w drzwi kabiny.

-Zajęte- warknęła zirytowana.

-Wyłaź, mam sprawę do Ciebie- Krezynka zdziwiła się słysząc głos Brett. Od razu na wszelki wypadek postawiła wokół siebie bariery fizyczne- nie zamierzała ryzykować wiadra farby na głowę.

-Nie jestem w nastroju- odpowiedziała kapryśnie. Czego w takim momencie mogła od niej chcieć ta potworzyca?

-Otwieraj panikaro, przecież Cię nie zabiję- wojowniczka nie zamierzała odpuścić. Szatynka z westchnieniem poprawiła włosy i wyszła z kabiny. Nawet sobie w spokoju popłakać nie można.

Brett zamiast balowej sukni miała na sobie elegancki szary garnitur. Widocznie żadna okazja nie przekonałaby jej do zrezygnowania ze spodni.

-Uważam, że powinnaś tego posłuchać- stanęła nad nią, kiedy ta myła ręce. -To ważne.

-No dobrze, tylko szybko- westchnęła Krezynka, stwierdzając w duchu, że lepiej dać jej się wygadać to może szybciej odpuści.

Dopiero teraz zauważyła, że Brett ma ze sobą torbę, która jest absolutnie za duża jak na dodatek na bal. Wojowniczka wyjęła z niej tablet i wybrała jakieś nagranie.

-To tylko kilka minut- powiedziała, podając Scarlett bezprzewodowe słuchawki.

-Chce mi puścić jakąś piosenkę w łazience?- szatynka była zbyt roztrzęsiona rozmową z Nathanielem, żeby myśleć racjonalnie.

Gdy tylko usłyszała pierwsze słowa uniosła brwi. Czy to był głos Arthura? Jakim cudem Brett miała dostęp do podsłuchanej rozmowy nauczycieli? I to jeszcze na jaki temat!

Chłonęła każde słowo i drgnęła zaskoczona, słysząc głos Nathaniela. Totalnie ją zatkało, kiedy zorientowała się, że chłopak przekazywał informacje o tym co zobaczył w ich głowach do wicedyrektor. Ta grupa W to jakaś banda pomyleńców!

Wysłuchała jego opinii o każdym z jej kolegów z prywatnych zajęć u Arthura, dziwiąc się wychwalaniu Brett i Blade'a, których według niej brunet zdawał się najmniej lubić zaraz po Ethanie.

Gdy nagranie doszło do jej własnej ewaluacji poczuła jakby wielki kamień spadł jej na głowę. Chłopak z którym poszła na bal, z którym przed chwilą się całowała (wbrew swojej woli ale jednak się liczy) okazał się dwulicowym szczurem jeszcze gorszym od Ethana.

Nie wierzyła jak ktoś może aż tak dobrze kłamać i manipulować! Na patio opowiada jej jak to lubi jej charakter w przeciwieństwie do szatyna a kilka dni wcześniej bojkotował jej dołączenie do W i oczerniał przed gronem nauczycielskim! Co za świnia!

-Dlaczego mi to pokazujesz?- spojrzała na Brett, która zdawała się aż nazbyt dobrze bawić.

-W końcu mówili i o mnie i o Tobie- wzruszyła ramionami, ale w kąciku ust czaił jej się złośliwy uśmieszek. -Do zobaczenia na balu!- odwróciła się na pięcie i wyszła z łazienki.

Scarlett otępiała wpatrywała się w lustro. Poczuła jakby wyszła ze swojego ciała i przyglądała się sytuacji z boku. Była w takim szoku, że zamiast pieniącej się złości czuła pustkę rozciągającą się na cały horyzont jej myśli. Na trzęsących się nogach weszła po schodach a potem do swojego pokoju. Rozwiązanie gorsetu w pojedynkę było trudnym zadaniem, ale w końcu bo wielu minutach wyginania rąk do tyłu i pociągania za sznurki udało jej się wyswobodzić z sukienki.

Zasnęła czując wykończenie psychiczne zżerające ją od środka. Wrażenie było jakby ktoś powoli wciągał ją pod wodę, tak że z każdą sekundą opadała głębiej i głębiej pod powierzchnię. Realia straciły swoje kontury.

Akademia CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz