Prolog

327 9 34
                                    

Pov: Evan

-Evan! Rusz dupę i złaź na dół! Przez ciebie się spóźnimy!- Dobiegł mnie głos mojej siostry, a po chwili Samantha otworzyła drzwi mojego pokoju i weszła do środka. Samantha była niewysoką szczupłą blondynką, o ciemnoszarych oczach. I właściwie różniła się ode mnie tylko kolorem oczu. Miała na sobie szarą spódniczkę w kratę, białą koszulę i czarne tenisówki, a przez przedramię miała przewieszoną szatę szkolną.

-Już idę.- odpowiedziałem i chwyciłem za kufer, by zejść z nią na dół, gdzie czekali już nasi rodzice.

-Evan, zapnij koszulę do końca. Wyglądasz, jakbyś wstał dziesięć minut temu. A ty Samantho, nałóż na siebie szatę, bo ci się pogniecie.- Poleciła nam matka, więc wykonaliśmy jej polecenie.

Gdy nasza rodzicielka uznała, że wyglądamy porządnie, złapała ojca pod ramię, a mnie za nadgarstek. Moja siostra również złapała się mnie i całą czwórką teleportowaliśmy się na peron 9 3/4. 

Na peronie stał już czerwony parowóz, a za nim wagony pełne uczniów. Nasi rodzice przytulili nas, a ojciec spojrzał z dumą na Samanthę.

-To twój ostatni rok w Hogwarcie, Samantho. Liczę, że owutemy dobrze ci pójdą. Ja i matka mamy nadzieję, że nas nie zawiedziesz.- Odrzekł poważnie, a ona przewróciła oczami.

-Tak, wiem. Ale dlaczego nie pouczacie Evana, który najpewniej nie zda tegorocznych SUM-ów?- Prychnęła.

-Evan jest tak samo zdolny jak ty. Jednak ty jesteś dziewczynką i powinnaś się dobrze uczyć.- Wtrąciła się matka.

-Ale co ma do tego płeć?- Oburzyła się blondynka, a mój ojciec spojrzał na nią z dezaprobatą.

-Nie ważne, Samantho. Idźcie już.- Zakończył temat, a ona westchnęła ciężko. Ja tylko znudzony przysłuchiwałem się ich kłótni, myślami będąc już w szkole.

Po kilku minutach rozmowy Samantha pociągnęła mnie nagle za nadgarstek, machając tylko rodzicom na pożegnanie i weszła ze mną do pociągu. Zajęliśmy jeden z sześcioosobowych przedziałów, bo czekaliśmy jeszcze na naszych przyjaciół.

Zajęliśmy się rozmową i nawet nie zauważyliśmy, że drzwi przedziału rozsunęły się. Na ziemię sprowadziło nas znajome odchrząknięcie.

-Cześć.- Przywitał się Barty Crouch Junior– Mój przyjaciel z dormitorium i obiekt zainteresowania za razem.
Szalałem za Bartym od dwóch lat, o czym wiedziała tylko moja siostra i reszta moich współlokatorów.

-Barty! Ale ja cię dawno nie widziałam, mój ulubieńcu.- Zaśmiała się Samantha i przytuliła go na przywitanie, po czym poczochrała mu włosy, na co on przewrócił oczami.

Po przywitaniu z moją siostrą Barty zwrócił swój wzrok na mnie, a ja uśmiechnąłem się szeroko.

-Cześć Barty, tęskniłem.- Powiedziałem i objąłem go. Samantha patrzyła na nas z uśmiechem na twarzy i poruszyła znacząco brwiami, czego na szczęście Barty nie widział. Przewróciłem oczami i pokazałem jej środkowego palca, po czym odsunąłem się od szatyna.

Barty usiadł obok mnie i wróciliśmy do rozmowy z moją siostrą. Samantha i on przyjaźnili się odkąd rozpocząłem naukę w Hogwarcie. A gdy wyznałem jej, że podoba mi się Barty, ona jeszcze bardziej go polubiła. Miała z nim bardzo dobry kontakt i traktowała go jak brata.

Po dziesięciu minutach drzwi przedziału rozsunęły się ponownie a do środka wkroczył Regulus Black– Wysoki czarnowłosy chłopak o szarych oczach. Przywitaliśmy się z nim, a on zajął miejsce obok Barty'iego, i znowu wróciliśmy do rozmowy.

Razem ponad wszystko|| Crosier/RosekillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz