10.

62 8 35
                                    

Pov: Samantha

Odkąd Barty i Evan wszystko sobie wyjaśnili minęło już sporo czasu i zaczął się listopad. Tego dnia była sobota, a ja  siedziałam w towarzystwie Evana w pokoju wspólnym, rozmawiając o nadchodzących wielkimi krokami świętach.

-Sam, a my w ogóle wracamy do domu na święta?- Zapytał, a ja zastanowiłam się chwilę.

-Właściwie to nie wiem. Rodzice nic nie pisali, ale ja wolę zostać w zamku.- Wzruszyłam ramionami.

-Ja też. Mam dość pierdolenia rodziców o tym, że powinniśmy zostać śmier...- Zaczął, ale ja zatkałam mu usta dłonią.

-Za bardzo się poczułeś. Nie mów tego tutaj, jeszcze ktoś usłyszy.- Zganiłam go.

-Dobra, nie denerwuj się.- Westchnął i oprał głowę o moje ramię.

-A właściwie to jak tam z Bartym?- Zapytałam, chcąc upewnić się, że mój brat znowu nie zostanie zraniony przez tego chłopaka.

-Tak samo jak zawsze. Udajemy, że nic do niego nie czuję.- Odpowiedział trochę przygaszony.

-Przykro mi, Ev.- Powiedziałam szczerze i objęłam go ramieniem.

-To nic. A jak tam między tobą a Dorą?- Zapytał, a ja uśmiechnęłam się w duchu na myśl o tej pięknej blondynce.

-Chce jej wyznać co czuję.- Wyznałam, a on zaklaskał w dłonie z entuzjazmem, na co się zaśmiałam.

-Kiedy?- Dopytywał.

-Nie wiem. Na pewno nie dzisiaj. Jakoś w najbliższym czasie, gdy będę gotowa.- Wyjaśniłam, a on pokiwał głową. 

Nagle dosiedli się do nas także Rabastan i Barty, a Evan zapatrzył się na tego drugiego, co nie omieszkałam zignorować. Uśmiechnęłam się chytrze i pochyliłam się do ucha Evana, po czym szepnęłam: - Ślinisz się.- 

On spojrzał na mnie oburzony, a Rabastan, który usłyszał mój komentarz, zaśmiał się głośno, po czym przybił sobie ze mną piątkę. Jedynie Barty patrzył na nas zdezorientowany.

-Wolę nie wiedzieć, co powiedziała Samantha.- Zaśmiał się, a Evan przeniósł głowę z mojego ramienia na ramię Barty'iego.

-Samantha i Rabastan to idioci.- Jęknął, wtulając się w niego.

-Nasze słodkie gołąbeczki.- Skomentował Rabastan, zupełnie ignorując komentarz mojego brata.

-Pasują do siebie, prawda?- Zapytałam, patrząc na tą przytuloną dwójkę.

-Zdecydowanie.- Zgodził się Rabastan. Razem z Lestrangem zaśmialiśmy się, gdy ta dwójka zarumieniła się.

-A co to za rumieńce?- Poruszyłam brwiami, a Barty jęknął cierpiętniczo i schował twarz w klatkę piersiową mojego brata.

-No, jeszcze mu na kolana wejdź.- Zaśmiał się Rabastan.

-Evan by nie narzekał.- Uśmiechnęłam się chytrze, a mój brat pokazał mi środkowego palca i objął szatyna, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.

-Dobra gołąbeczki, dość tych przytulanek, bo Rosierowi stanie.- Powiedział Lestrange, a Barty i Evan natychmiast odsunęli się od siebie. Ja widząc czerwoną twarz Evana i zszokowaną minę Barty'iego zaśmiałam się głośno, a Rabastan do mnie dołączył i razem zwijaliśmy się ze śmiechu.

- Co was tak śmieszy?- Zapytał zdezorientowany Regulus, który musiał właśnie wrócić z treningu.

-Evan i Barty.- Odpowiedział Rabastan między salwami śmiechu.

Razem ponad wszystko|| Crosier/RosekillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz