Pov: Evan

Następnego dnia wstałem dopiero około dziesiątej, ponieważ poprzedniego dnia późno wróciliśmy do zamku i do nocy siedzieliśmy w pokoju wspólnym. Rozejrzałem się po swoim dormitorium i spostrzegłem, że nie było w nim nikogo, oprócz Barty'iego, który siedział na swoim łóżku i czytał jakąś książkę. Podszedłem więc do niego i usiadłem obok, wlepiając w niego swój wzrok.

-Nie patrz się tak na mnie, rozpraszasz mnie.- Powiedział w końcu.

-Czym?- Uśmiechnąłem się znacząco, poruszając brwiami.

-Tym, że na mnie patrzysz.- Westchnął i odłożył książkę na szafkę nocną.

-Gdzie reszta?- Zapytałem.

-W pokoju wspólnym. Jest już dawno po śniadaniu, dlatego jeśli chcesz możemy iść do kuchni. Nie chce, żebyś był głodny.- Zmartwił się.

-Dobrze, tylko się ogarnę.- Powiedziałem i wstałem, po czym ruszyłem do łazienki by wziąć prysznic.

Po ogarnięciu się razem z Bartym wyszliśmy z dormitorium po czym skierowaliśmy się w stronę wyjścia z pokoju wspólnego. Przechodząc obok kanap spostrzegłem moją siostrę w towarzystwie Pandory oraz Rabastana, ale Regulusa nigdzie nie było.

-A gdzie Reg?- Zdziwiłem się.

-Siedzi z resztą, mówiłem ci.- Westchnął, wychodząc z pokoju wspólnego, a ja ruszyłem za nim.

-Nie ma go tam.- Powiedziałem, a Barty spojrzał na mnie zdziwiony.

-To w takim razie nie wiem, gdzie jest. Może na błoniach lub w bibliotece?- Zastanowił się.

-Sam na błoniach? A biblioteka jest nieczynna, jest niedziela.- Przypomniałem.

-Zapomniałem, przepraszam. Gdy zjemy możemy go poszukać, jeśli chcesz.- Zaproponował, ale ja pokręciłem głową.

-Nie ma potrzeby, może znalazł sobie jakąś dziewczynę czy coś.- Wzruszyłem ramionami.

-Masz rację.- Przyznał. Szliśmy dalej w ciszy, nie odzywając się do siebie. Ale była to komfortowa cisza, której nie było potrzeby przerywać. Gdy dotarliśmy do kuchni poprosiliśmy skrzaty o kanapki i usiedliśmy przy stoliku, czekając na posiłek. Gdy skrzaty podały nam jedzenie szybko zjedliśmy kanapki i postanowiliśmy iść na błonia.

Skierowaliśmy się więc do wyjścia z zamku, mijając po drodze wielką salę. Na korytarzach oprócz nas nie było nikogo, co nie dziwiło mnie, bo było dość wcześnie i o tej godzinie wszyscy są jeszcze w pokojach wspólnych.

Wyszliśmy na błonia i ruszyliśmy w stronę naszego ulubionego miejsca, jakim jest drzewo nad jeziorem. Oparłem plecy o pień drzewa i przymknąłem oczy, a Barty oparł delikatnie głowę o moje ramię.

-Lubię spędzać z tobą czas.- Wypaliłem nagle, nie myśląc za bardzo. On spojrzał na mnie nieco zdziwiony moim wyznaniem, ale po chwili uśmiechnął się delikatnie i przytulił się do mnie.

-Ja z tobą też.- Wyszeptał.

Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie, w ciszy zakłócanej jedynie śpiewem ptaków oraz szumem wody. W końcu po dwóch godzinach gdy na błonia zaczęli przychodzić inni uczniowie, postanowiliśmy wrócić do pokoju wspólnego.

W pokoju wspólnym szybko odnaleźliśmy naszych przyjaciół i usiedliśmy na kanapie obok nich.

-Gdzie byliście?-Zapytała Samantha.

-W kuchni i na błoniach. A gdzie Reg?- Zapytałem widząc, że Blacka nadal nie ma.

-Jakoś ze trzy godziny temu stwierdził, że musi gdzieś na chwilę iść i wyszedł.- Wyjaśnił Rabastan.

Razem ponad wszystko|| Crosier/RosekillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz