Pov: Evan

Czas do soboty minął szybko i szóstego dnia tygodnia wstałem około siódmej. Rozejrzałem się po dormitorium i zobaczyłem Barty'iego, który czytał jakąś książkę na swoim łóżku. Nie zauważył, że wstałem, dlatego szybko podniosłem się cicho z łóżka i podszedłem do niego.

-O, cześć. Wyspałeś się?- Zapytał.

-Tak, a ty?- Zapytałem, siadając obok niego.

-Ja również. O której jest zbiórka do hogsmeade?- Zainteresował się.

-O jedenastej. Mogę z tobą chwilę poleżeć?- Spojrzałem na niego z nadzieją, a on zaśmiał się krótko i pokiwał głową.  Barty odłożył książkę na bok i objął mnie ramieniem, a ja położyłem głowę na klatce piersiowej. On spiął się delikatnie, ale ostatecznie nic nie powiedział.

Leżeliśmy tak jeszcze przez godzinę, do momentu gdy wstał Regulus. Spojrzał na nas lekko zdziwiony, ale nie skomentował pozycji w jakiej leżymy i ruszył do łazienki. Wkrótce wstał też Rabastan, który na nasz widok poruszył znacząco brwiami z uśmiechem.

-I wy nadal określacie się jako przyjaciele, tak?- Zaśmiał się.

-Odczep się, Lestrange.- Westchnął Barty i odsunął się ode mnie, przez co byłem zmuszony wstać. 

-Powiem Samancie, czeka na wasz związek od dwóch lat, odkąd Evan się w tob...- Przerwałem mu natychmiast przykładając mu rękę do ust. 

-Plotkara z ciebie.- Prychnąłem, mierząc go nienawistnym spojrzeniem. On tylko uśmiechnął się chytrze, widząc, jak boję się, że Barty dowie się o moich uczuciach.

Barty obserwował nas zdezorientowany, ale nie skomentował naszego zachowania. W końcu gdy po trzydziestu minutach byliśmy gotowi, zeszliśmy na dół do pokoju wspólnego, gdzie czekała już na nas Samantha.

-No wreszcie! Chodźcie szybko na śniadanie, Pandora czeka!- Zerwała się ze swojego miejsca i chwyciła mnie rękę, ciągnąc do wyjścia.

-Spokojnie Sam, śniadanie dopiero za dwadzieścia minut.- Zaśmiał się Reg.

-Ach ci zakochani.- Westchnął Rabastan, a mówiąc to, celowo spojrzał na mnie.

-Chodź, usiądziemy na chwilę, bo do śniadania jeszcze sporo czasu.- Powiedziałem, a moja siostra pokiwała głową i usiedliśmy na wolnej kanapie.  Moi współlokatorzy również usiedli onok nas i rozmawiając, zabijaliśmy czas który został do śniadania.

- Samantha, a wiesz, że nasi zakochańce dziś leżeli razem przytuleni do siebie?- Powiedział nagle Rabastan.

-Lestrange, przestań proszę. Ja i Evan przyjaźnimy się, i ani ja nie czuję nic do niego, ani on do mnie. Nie baw się w swatkę.- Zirytował się Barty.

-Spokojnie Barty, to tylko żarty. Po prostu byście do siebie pasowali.- Uśmiechnęła się moja siostra.

-Nie. To mój przyjaciel, czego nie rozumiecie?!- Podniósł głos, a Samantha spojrzała na niego lekko przestraszona.

-Barty, uspokój się.- Wtrącił się Reg.

-Nie denerwuj się. Samantha i Rabastan to idioci.- Powiedziałem i objąłem go lekko ramieniem, w celu uspokojenia.

-Przepraszam. Po prostu nie lubię, gdy ktoś na siłę mnie z kimś swata.- Westchnął, opierając głowę o moje ramię.

-My też przepraszamy. Jesteś moim ulubieńcem, nie chciałam cię zdenerwować.- Powiedziała Samantha i poczochrała mu włosy.

-Powinniśmy iść już na śniadanie.- Powiedział Rabastan, a my pokiwaliśmy głowami i udaliśmy się do wyjścia z pokoju wspólnego. Przy wielkiej sali jak zwykle czekała na nas Pandora, z którą przywitaliśmy się i ruszyliśmy do stołu ślizgonów. 

Razem ponad wszystko|| Crosier/RosekillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz