Pov: Evan

Następnego dnia wstałem około siódmej. Rabastan jeszcze spał, Regulus czytał jakąś książkę na swoim łóżku, a Barty siedział przy biurku, zapewne się ucząc.

-Rosier, obudź Rabastana, bo za trzydzieści minut śniadanie.- Zerknął na mnie Regulus, a ja westchnąłem, ale posłusznie obudziłem Lestrange'a,  co nie było trudne, bo miał wyjątkowo płytki sen.

Ja  postanowiłem się ogarnąć i po wziętym prysznicu chwyciłem w rękę swój krawat i stanąłem przed lustrem, by go zawiązać, co było dla mnie trudnym zadaniem, bo odkąd pamiętam, miałem z tym problem. Siłowałem się z krawatem przez chyba dziesięć minut, wyzywając go pod nosem.

-No ja pierdole, kto to wymyślił?!- Krzyknąłem i rzuciłem krawat na ziemię, gdy po kolejnych pięciu minutach nadal się z nim siłowałem.

-Czy ty od piętnastu minut próbujesz zawiązać krawat?- Zaśmiał się Regulus, patrząc na mnie z politowaniem.

-No bo kurwa, to jest jakieś gówno a nie krawat!- Powiedziałem, a Barty odwrócił się w moją stronę i Zerknął na część garderoby leżącą na ziemii.

-Daj to.- Westchnął, a ja posłusznie podniosłem krawat z podłogi i podałem mu go. On podszedł do mnie i zaczął zawiązywać mi go, co jakiś czas zahaczając palcami o moją szyję, a moje ciało na jego dotyk przeszły dreszcze.

Gdy po kilku sekundach uporał się z moim krawatem odsunął się o milimetr i zlustrował mnie wzrokiem, nadal trzymając mnie za krawat.

-Jak wyglądam?- Zapytałem.

-Dobrze.- Odpowiedział, uśmiechając się lekko.

-No, to teraz przyciągnij go za ten krawat i pocałuj.- Powiedział Rabastan, a Barty natychmiast puścił część garderoby którą trzymał i odsunął się ode mnie.

-Przestań, Lestrange.- Powiedział zirytowany, ale dałbym sobie rękę uciąć, że na jego policzkach były widocznie lekkie rumieńce.

Gdy ogarnęliśmy się ruszyliśmy prosto do wielkiej sali, ponieważ do śniadania zostało mało czasu. Przed wielką salą czekały już na nas Pandora i Samantha i wspólnie usiedliśmy przy stole ślizgonów. Regulus zajął miejsce, z którego dobrze było widać jego brata i resztę jego przyjaciół, co nieco mnie zdziwiło, ale zaraz zrozumiałem, dlaczego to zrobił.

-Wybrałeś to miejsce żeby wgapiać się tęsknym wzrokiem w Pottera, co?- Poruszyłem znacząco brwiami, a on spiorunował mnie spojrzeniem, ale zarumienił się.

-Nie, po prostu chce zobaczyć, co robi mój brat.- Wzruszył ramionami.

-Nie ładnie tak kłamać, Reggie.- Wtrąciła się moja siostra.

-Nie kłamie!- Oburzył się Regulus.

-Ta, jasne.- Pokręciła głową ze śmiechem i wróciła do jedzenia.

W trakcie śniadania ponownie poruszyliśmy temat rzekomego zakochania Regulusa, ponieważ kilka razy przyłapaliśmy go na wpatrywaniu się w pewnego gryfona.

-A na kogo ty tak patrzysz, co?- Zaśmiała się Pandora.

-Na Syriusza.- Odpowiedział szybko, zbyt szybko, co utwierdziło nas wszystkich w przekonaniu, że kłamał.

-Wszyscy wiemy, że patrzysz się tęsknym wzrokiem w stronę pewnego przystojnego gryfona w okularach. I tym gryfonem jest nie kto inny jak James Potter.- Powiedział Barty.

-I tak jestem przystojniejszy.- Prychnąłem.

-Oczywiście, że tak. Znaczny.... Cholera, nie o to mi chodziło.- Zaczął zaprzeczać, gdy moja siostra i Rabastan zaczęli znacząco gwizdać.

Razem ponad wszystko|| Crosier/RosekillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz