35.

52 5 92
                                    

Pov: Evan

Nadeszła sobota, czyli dzień mojej randki z Bartym. Tego dnia wstałem dość wcześnie jak na mnie, bo około godziny siódmej. Szatyn jeszcze spał, co mnie zdziwiło. Jedyną osobą która tak jak ja nie spała, był Regulus, który siedział na swoim łóżku i czytał jakąś książkę.

-Hej, Reg.- Powiedziałem, zwracając na siebie jego uwagę.

-Och, Cześć. Ty i Barty idziecie dziś na randkę, prawda?- Zainteresował się, wbijając we mnie swój wzrok.

-Prawda.- Potwierdziłem, kiwając głową.

-Gdzie go zabierasz?- Uśmiechnął się lekko, przenosząc wzrok na śpiącego chłopaka.

-Do Hogsmeade, do pubu pod trzema miotłami. A później pójdziemy do dormitorium. Właśnie, czy ty i Rabastan zostawilibyście nam wolne dormitorium na godzinę?- Zapytałem, a on zaśmiał się ale pokiwał głową.

-Jasne. Tylko nie zdemoralizuj za bardzo naszego niewinnego Croucha.- Zażartował, a ja wybuchnąłem śmiechem, chyba trochę za głośno, bo obudziło to obgadywanego przez nas szatyna.

-Evan, musisz się tak drzeć z rana?- Powiedział zaspanym głosem, mrużąc oczy, przyzwyczajając się do jasności.

-Przepraszam.- Powiedziałem ze skruchą i wstałem ze swojego łóżka po czym podszedłem do Barty'ego, i cmoknąłem go lekko w usta. -Wyspałeś się?- Zapytałem.

-Nie, bo mnie obudziłeś.- Przewrócił oczami, ale gdy zobaczył moją minę, pokręcił tylko głową z rozbawieniem i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.

-Gołąbeczki, ale że tak przy wszystkich?- Usłyszeliśmy głos Rabastana, który obserwował nas z pod uniesionych brwi.

Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego z wyrzutem, na co on tylko się roześmiał. Po trzydziestu minutach całą czwórką byliśmy już gotowi do wyjścia na śniadanie, więc zeszliśmy na dół do pokoju wspólnego, gdzie czekała już na nas moja siostra.

-Cześć gołąbeczki, dzisiaj randka, prawda?- Poruszyła znacząco brwiami, patrząc na naszą dwójkę.

-Samantha, spokojnie. To zwykłe wyjście.- Zapewnił ją Barty.

-Tak tak, takie przyjacielskie spotkanie.- Prychnęła w odpowiedzi, a my zaśmialiśmy się na jej słowa.

Ruszyliśmy wspólnie na śniadanie, gdzie przed wielką salą czekała już na nas Pandora. Po przywitaniu się z dziewczyną zajęliśmy miejsca przy stole ślizgonów i zajęliśmy się jedzeniem, gdy nagle podeszła do nas Victoria.

-Hej Evan, masz ochotę iść dzisiaj do Hogsmeade?- Zapytała.

-Nie.- Pokręciłem od razu głową, nie zaszczycając ją nawet spojrzeniem.

-Może byś na mnie chociaż spojrzał, co?- Oburzyła się.

-Lepiej nie, bo jeszcze go oczy rozbolą od takiego brzydkiego widoku.- Wtrąciła moja siostra.

-Samantha!- Krzyknęła siostra Victorii, która siedziała nieopodal nas, ale widać było, że powstrzymywała się od wybuchnięcia śmiechem.

Victoria zmierzyła nas wszystkich nienawistnym spojrzeniem, odwróciła się na pięcie po czym wyszła z wielkiej sali, a Emily, jej siostra, wybuchnęła wreszcie głośnym śmiechem.

-Chodźmy już.- Westchnął Barty, kładąc mi głowę na ramieniu.

-Dobrze, w takim razie zbierajmy się.- Postanowiłem. We dwójkę opuściliśmy wielką salę, wracając jedynie na chwilę do dormitorium, by się przebrać. Gotowi wyszliśmy z zamku i skierowaliśmy się wolnym krokiem w stronę wioski.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Razem ponad wszystko|| Crosier/RosekillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz