Mogłem trzymać dokumenty w dłoniach, ale kompletnie się na nich nie skupiałem. Cały czas wzrok miałem wbity w Melissę, która chodziła w tę i z powrotem od czterdziestu minut, tłumacząc co i jak odnośnie do sprawy udało jej się już odkryć. Przy tym włączyła także to, co dziewczyny jej powiedziały, gdy poszły z nią po dokumenty, a my zostaliśmy tu, by posprzątać. Cóż, głównie ja tu ogarnąłem z pomocą magii. Dziewczyna trzymała się za kark, który lekko przecierała. Wydawała się mocno zmęczona. Musiała w ostatnim czasie sporo pracować, a to przekładało się na sen.
Dziesięć lat temu prawie w ogóle nie sypiała, przez co nachodziła mnie niemal melancholia. Wizja Mel sprzed dekady ukazywała mi się przed oczami, ale nie mogłem nic na ten temat powiedzieć. Przyznawałem tylko sam przed sobą, że naprawdę tęskniłem z tą dziewczyną. Nawet pomimo faktu, że zdecydowanie wydoroślała i spoważniała. Dalej była tą Melissą, którą kochałem ponad wszystko.
— Czyli jedyną poszlaką, która została uznana za praktyczny pewnik podczas próby rekonstrukcji zdarzeń, jest próbka gleby bielicowej znalezionej na zwłokach? — spytał Duncan.
Jego pytanie wyrwało mnie z momentalnego błądzenia w obłokach, gdy patrzyłem na Mel.
— Nie do końca — zanegowała, zatrzymując się pośrodku pokoju. Rozciągnęła kark, a lewą dłoń schowała do tylnej kieszeni. — Ten aspekt prowadzi jedynie do przypuszczenia, że ofiara została pogrzebana żywcem, a na pewno ktoś próbował mu to zrobić. To z kolei podsuwa możliwość, iż posiadał jakichś wrogów i miał z kimś poważne zatargi, ale rodzina temu kategorycznie zaprzecza. Niestety, nie mają za dużo też pojęcia, co denat robił przez ostatnie kilka lat. Jak widać, każdy ma...
— Każdy ma sekrety — wszedłem jej w słowo, przeglądając dokumenty.
Melissa zaczesała palcami włosy do tyłu, uważnie mnie lustrując.
— Dokładnie... — zgodziła się po chwili. — My musimy te sekrety odkryć, żeby dojść, co było przyczyną zgonu i jaki motyw miał morderca.
— Czy miały miejsce już podobne sprawy? — spytał Leo. — W sensie wcześniej.
Mel się lekko wzdrygnęła. Odwróciła wzrok, a przy tym wydawała się, jakby przypomniała sobie coś nieprzyjemnego, co zwróciło nie tylko moją uwagę, ale także reszty. Spojrzeliśmy na siebie. Już podejrzewaliśmy, że coś się stało, ale nawet gdybyśmy zapytali o szczegóły, Mel by nam nie powiedziała. Nie pamiętała nas, a za tym szło to, iż nie ufała nam na tyle, by cokolwiek zdradzić. Uznałaby zapewne, że nie byliśmy upoważnieni do tej wiedzy.
— Ciężko stwierdzić — odpowiedziała krótko, jednak po chwili kontynuowała. — Miałam dwa lata przerwy, więc to moja pierwsza sprawa po tak długiej nieobecności. Nie wiem, jakie sprawy były prowadzone w ciągu tych lat, ale wysłałam już prośbę o udostępnienie akt, jeśli coś podobnego uda im się znaleźć. Jeżeli uda nam się znaleźć w nich podobne postępowanie, możliwe, że zdobędziemy więcej dowodów i uda się powiązać mordercę z większą ilością spraw.
Ponownie na siebie spojrzeliśmy, słysząc o jej przerwie.
Co miało miejsce?
— Ile takie sprawy mogą się ciągnąć? — wyskoczyła nagle Aria, zmieniając temat.
— Głównie zależy od samej sprawy. W sensie jej stopnia trudności. Śledztwa mają to do siebie, że często trafiamy na wiele niewiadomych i przez to też mogą się one ciągnąć od kilku miesięcy do nawet kilkudziesięciu lat. Czasami przez brak dowodów są odkładane, bo utykają w ślepym punkcie. Po trzydziestu latach sprawy zabójstw ulegają przedawnieniu i wszystkie dokumenty trafiają do osobnego archiwum.
CZYTASZ
Lights
FantasyTom 2 Shadows Mija dziesięć lat od momentu tragedii, jaka spotkała młode Cienie. Cała szóstka się załamała, jednak najbardziej stratę odczuł sam Jeremy. Przez dekadę zmienił się on nie do poznania, co martwiło wszystkich wokół. Stał się wrakiem czło...