Rozdział 19: Melissa

10 2 0
                                    

2/5

Ochlapałam twarz wodą, zmywając tym samym resztki piany. Złapałam za ręcznik, delikatnie osuszyłam skórę. Wzięłam głębszy wdech, a kolejno opuściłam materiał i spojrzałam na odbicie w lustrze. Włosy miałam wysoko upięte, a z nich ściekało nieco wody. Zjechałam wzrokiem nieco niżej, by w końcu przyjrzeć się podrażnionej skórze, jaka pozostała na policzku po uderzeniu Charliego. Ta część twarzy pozostawała o wiele bardziej zaczerwieniona i delikatnie opuchnięta. O ile nikt nie będzie mi się jakoś bardzo przyglądał, o tyle nie będzie to zauważalne. Tym bardziej, gdy nałożę makijaż.

Założyłam ręcznik na kark, rozpuściłam włosy. Cała wilgoć powinna się powoli wchłaniać w bawełniany materiał. Złapałam za krem stojący na szafce. Zaczęłam robić całą poranną pielęgnację, ale przez głowę dalej przewijał się moment z poprzedniego wieczora, gdy Charlie mnie przepraszał. Bardziej niż na jego słowach, skupiałam się na zdjęciu znajdującym się w skrzyni leżącej w salonie. Nadal buzowały we mnie emocje, dlatego praktycznie kazałam Charliemu wyjść z mieszkania i zostawić mnie samą. Posłuchał, ale nie był zbyt chętny. Cóż, po tym wszystkim nie miałam zbytniej ochoty, by na niego spojrzeć, a co dopiero rozmawiać, co próbował wymusić.

Westchnęłam, zatrzymując ruch palców, gdy wmasowywałam krem. Minimalnie mocniej je docisnęłam do twarzy, by kolejno, załamana, przeciągnąć nimi w dół, tym samym rozciągając skórę. Wzięłam głębszy wdech, pozostając bezsilna. Oparłam się o umywalkę. Nie wiedziałam, co powinna zrobić. Pamiętałam o wszystkim, co było przedstawiane w akademii, gdy rozmawialiśmy o różnych przypadkach agresji występującej u ludzi. Charlie mógł przepraszać, istniała możliwość, że szczerze, ale ja nie czułam, by to, co mówił, to prawdziwe błaganie o przebaczenie...

Może Sean miał rację, że Charlie ustawiał mnie pod siebie? Ale z drugiej strony znałam też tę delikatną i kochaną stronę mężczyzny, którą pokazywał mi znacznie częściej. Te momenty, gdy coś go wyprowadzało z równowagi, należały do rzadkości. Nie powinnam go obwiniać, ale z drugiej strony czułam, że coś takiego, jak przemoc fizyczna nie ma prawa występować w związku.

Złapałam się za głowę. Nie wiedziałam, co robić. Opuściłam wzrok, zerknęłam na telefon leżący na pralce. Migała przy nim dioda, powiadamiająca o nowej wiadomości. To od Charliego, ale byłam na niego zła za to, co zrobił wczoraj. Nie tyle że mnie uderzył, ale podsycał to fakt, że zrobił scenę przed obcymi dla niego osobami, z którymi przyszło mi pracować...

Na pewno obcymi?

Warknęłam cicho, podnosząc dłoń i targając włosy. Złapałam za suszarkę, włączyłam ją, po czym zaczęłam pozbawiać włosów wilgoci. Po jakichś dwudziestu minutach odłożyłam urządzenie, by rozczesać napuszone obecnie strąki. Straciły nieco na objętości, gdy tylko przesunęłam po nich igłami szczotki. Zatrzymałam się momentalnie, widząc fioletowe znaki na nadgarstku i powyżej łokci.

Zmarszczyłam brwi. To się nie powinno stać. Należałam do policji, umiałam sobie poradzić z osobami niepanującymi nad gniewem, więc czemu ja wczoraj po prostu stałam i nic nie robiłam? Dlaczego nie próbowałam wybrnąć z sytuacji? Czułam w tamtej chwili naprawdę duży strach, nie wiedziałam, czy kiedykolwiek coś podobnego nastąpiło, ale...

Rozmyślania przerwał mi obraz, jaki pojawił się nagle przed oczami. Zamrugałam szybciej, nie wiedząc, czym był stwór, jakiego momentalnie ujrzałam. Jakiś film? Serial? Nie rozumiałam, dlaczego ujrzałam jakiegoś potwora zrobionego z kamieni, który wyglądał, jakby się żarzył, jego głowa przypominała czaszkę z ostrymi zębami, a z niej po bokach wyrastały rogi. Wyciągał w moim kierunku łapę. Dlaczego coś takiego zobaczyłam? I czemu serce nagle przyspieszyło? Miałam wrażenie, jakby próbowało uciec z klatki piersiowej. Bałam się.

LightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz