4/5
— Dziękuję, to wszystko — powiedziałam, zamykając notatnik.
Następnie się odwróciłam, po czym ruszyłam do samochodu, za którego kierownicą siedział Jeremy. Od kiedy zaczęłam pracować z nim i pozostałą piątką, minął tydzień. W międzyczasie poprosiłam komisarza o przydzielenie mi kilkorga policjantów, którzy pomogliby mi powypytywać ludzi mieszkających w okolicach lasu w Orange. Istniał jakiś procent szans, że coś widzieli lub słyszeli, ale niestety. Dzisiaj, jak i przez ostatnie parę dni nie udało mi się odkryć nic nowego.
Wylądowałam w parze z Jeremym, choć naprawdę się starałam tego uniknąć. Choć zbywałam Charliego od tamtego wieczora, źle się czułam z myślą, że spędzałam czas z innym mężczyzną za jego plecami. Nawet jeśli chodziło tylko o pracę.
Zajęłam miejsce od strony pasażera. Chłopak sam się zadeklarował, że może robić za kierowcę. Cóż, nie przeszkadzało mi to. Nie musiałam przynajmniej przez cały dzień parkować pojazdu o kolejne dziesięć metrów, gdy ja chodziłam od drzwi do drzwi.
Westchnęłam głęboko, przetarłam twarz załamana i jęknęłam w niemocy.
Mam wszystkiego, kurwa, dość...
— Nic? — spytał chłopak, choć zapewne znał już odpowiedź.
— Nic — przyznałam, a on odpalił samochód, który po chwili ruszył. — Tak samo jak w przypadku ostatnich czterdziestu osób, nic nie widział i nie słyszał. — Oparłam się o zagłówek. — Kończą mi się pomysły...
— Co jeszcze możemy zrobić?
Wyjrzałam na zewnątrz, ale nawet gdybym spróbowała coś wymyślić, nie mieliśmy już na to czasu. Robiło się ciemno, a po nocy nie chciałam ciągać Jeremiego po lasach, by może tam czegoś poszukać. Dodatkowo chłopak pozostawał jedynie cywilem. Fakt faktem, mógłby robić za wolontariusza, ale żeby zrobić ponowne przeszukanie lasu, potrzebowałam zgody z góry. A na to sobie mogłabym poczekać tak, jak z dokumentacją z archiwum. Czyli wieczność.
— Zaczyna się ściemniać, więc dzisiaj już niczego nie zdziałamy — powiedziałam, po czym oparłam się głową o szybę.
Kolejno rękę przyłożyłam do rozgrzanego od bólu czoła. Miałam lekką gorączkę. Cały dzień chodziłam z pulsującą migreną. To mi kompletnie nie ułatwiało pracy. Miałam problem ze skupieniem się na czymkolwiek i z doborem pytań, jakie mogłam zadać mieszkańcom tych okolic.
— Boli cię głowa? — spytał, a ja się lekko uśmiechnęłam.
Westchnęłam cicho, a kolejno zerknęłam na niego kątem oka.
— Dla mnie nic nowego — przyznałam. — Ostatnimi czasy to u mnie dosyć częste. Jeszcze trochę i się przyzwyczaję do tego stanu.
Jeremy westchnął cicho, poprawił się nieco w fotelu, po czym sięgnął do szuflady przy miejscu pasażera. Wyciągnął stamtąd małe pudełko, a kolejno mi je podał. Zerknęłam na opakowanie, na którym wyraźnie pisało: Ibuprofen. Zamrugałam zaskoczona, po czym zerknęłam na chłopaka zaskoczona. Ten jedynie wzruszył ramionami.
— Mam dwie „siostry", więc posiadanie przy sobie leków przeciwbólowych, to zazwyczaj podstawa — wytłumaczył.
Uniosłam brwi zaskoczona, że podzielił się informacją odnośnie własnej rodziny. Nie spodziewałam się czegoś takiego...
— Nie wspominałeś wcześniej, że masz rodzeństwo — zauważyłam, ciągnąc go przy tym lekko za język.
Byłam ciekawa. Jeremy się zaśmiał cicho.
CZYTASZ
Lights
FantasyTom 2 Shadows Mija dziesięć lat od momentu tragedii, jaka spotkała młode Cienie. Cała szóstka się załamała, jednak najbardziej stratę odczuł sam Jeremy. Przez dekadę zmienił się on nie do poznania, co martwiło wszystkich wokół. Stał się wrakiem czło...