Rozdział 17: Melissa

20 3 2
                                    

Przyglądałam się chłopakowi niczym zaczarowana. Dzięki temu mogłam mu się jeszcze bardziej przyjrzeć, jednak to odchodziło na całkowicie inny plan. Głowę zalewała masa myśli. Nie rozumiałam, co się ze mną działo. Dlaczego serce tak mocno uderzało w piersi? Czym było to uczucie ciepła? Jakim sposobem złapał mnie on tak szybko, choć samemu także stracił delikatnie równowagę? Co miała znaczyć ta dziwna niechęć, by się odsuwał? Jakim sposobem jego oczy wydawały się przed momentem jaśniejsze?

Ponownie zerknęłam w jego tęczówki. Miałam wrażenie, jakby momentalnie bardziej zalśniły, na czego widok przełknęłam ślinę. Przywidziało mi się? Na pewno. Byłam tak zmęczona, że po prostu widziałam różne rzeczy. Musiałam zdecydowanie odpocząć. Przełknęłam ślinę.

— Nic ci nie jest? — spytał.

Jego słowa momentalnie odbiły się w mojej głowie echem. Odchrząknęłam delikatnie, starając się wrócić do trzeźwego myślenia.

— Jestem cała... — odpowiedziałam krótko.

Jeremy przytaknął delikatnie, a w ciągu chwili skierował wzrok za osobą, która o mało nie wepchnęła mnie pod koła jakiegoś samochodu. Jego mimika momentalnie się zmieniła. Stał się poważniejszy, mogłabym nawet powiedzieć, iż wydawał się groźny, gdy nagle jego brwi zostały zmarszczone. Linia jego szczęki bardziej się napięła. Na szyi pojawiła się widoczna żyła. Jego nozdrza się minimalnie bardziej rozszerzyły. Światła ulicznych latarni delikatnie oświetlały jego sylwetkę. Cała jego postać stała się w jakimś sensie nagle o wiele bardziej niebezpieczna.

Na ten widok przełknęłam ślinę. Tym ruchem starałam się uspokoić serce, które przyspieszyło trzykrotnie, gdy patrzyłam na chłopaka w takiej odsłonie.

— Powinienem tamtego przytaszczyć tu za kołnierz — wycedził przez zaciśnięte zęby. — Prawie cię wepchnął pod samochód.

Odchrząknęłam delikatnie.

— Nie ma takiej potrzeby. — Poklepałam delikatnie jego klatkę piersiową, starając się go udobruchać.

Szerzej uchyliłam powieki, poczuwszy wytrenowaną pierś. Przełknęłam ślinę, przyglądając się tej części ciała, ale równie szybko oprzytomniałam.

Melissa, trochę powagi...

— Dzięki tobie nic mi się nie stało — dodałam.

Momentalnie przez głowę ponownie przebiegł nagły ból. Złapałam się za skronie. Od ścian czaszki odbiły się słowa: „Ochronię cię", a zaraz po nich kolejne. „Jeśli nastąpi taka konieczność, zasłonię cię własnym ciałem". Następne zdania splatały się w jedną nić, z której niczego nie potrafiłam rozszyfrować. Co rusz jedno nachodziło na drugie. Nie umiałam niczego wyodrębnić, aż nagle doszły do mnie jedne, na których wydźwięk uchyliłam szerzej powieki. Brzmiały: „Przepraszam, Melissa. Wybacz, że nie byłem w stanie cię uratować".

Kto i przed czym miał mnie ratować? Nie rozumiałam. Dlaczego przez głowę przewijały się słowa, których w życiu nie słyszałam? Czemu przypominałam sobie sytuacje, jakie nie miały nigdy zdarzenia? Przed każdą taką sytuacją zaczynała mnie boleć głowa. Migrena narastała nagle, by po chwili się unormować. O co z tym wszystkim chodziło? Jakim sposobem ilość tych imaginacji się wzmógł, gdy akurat znajdowałam się w towarzystwie Jeremiego? I dlaczego miałam wrażenie, że to nie przypadek?

— Jesteś pewna, że wszystko dobrze? — spytał nagle, dlatego podniosłam na niego wzrok.

Jeremy się widocznie zaniepokoił moim samopoczuciem. Sama nie byłam pewna, co się dzieje i jak to wszystko zatrzymać. Jego obecność sprawiała, że te nieznane wspomnienia się pojawiały, ale przy nim też czułam się minimalnie lepiej. Znajdowanie się obok niego tłumiło w jakiś dziwny i o wiele szybszy sposób nieprzyjemności związane z głową. Swoim stanem zdrowia odwróciłam jego uwagę od mężczyzny, który już dawno temu zniknął z zasięgu wzroku.

LightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz