Rozdział 15: Jeremy

19 3 1
                                    

Zostaliśmy sami. Melissa poszła przedstawić wszystko komisarzowi. Widzieliśmy tę dwójkę przez oszklone szyby, ale nie przysłuchiwałem się, co mówili. Obecnie skupiałem się na tym, co wiedzieliśmy. Światła próbowały nas wrobić w to całe morderstwo. Cała obecna sytuacja, to sprawa między Cieniami a Światłami i nie powinniśmy wciągać w to świata ludzi. Mel, która o niczym nie wiedziała, zwłaszcza.

— To co z tym robimy? — spytał Can.

— Jeszcze nie wiem — przyznałem cicho. — Mamy nadal za mało informacji, ale to pewne, że Światła próbują nas wyprowadzić z równowagi. Chcą, żebyśmy popełnili błąd.

Odwróciłem wzrok na Melissę. Reszta zrobiła to samo. Widzieliśmy to samo. Mel nie była zbyt pewna siebie, stojąc przed komisarzem. Denerwowała się, stresowała ją obecność tego mężczyzny. To już zauważyłem wcześniej, gdy weszła do tego gabinetu, by się dowiedzieć, że zostaliśmy jej przydzieleni w roli konsultantów.

— Mel jest jakaś dziwna — zauważyła Maddy.

— Gdy przedstawiała nam sprawę, wspomniała, że miała dwa lata przerwy — przypomniał Leo. — Może to przez to?

Aria założyła palce wskazujący na brodę, zastanawiając się nad czymś głęboko.

— Może coś się wydarzyło? — myślała na głos.

— Co jeżeli coś jej się stało i miała przez te dwa lata chorobowe albo coś takiego? — wyskoczył Felix.

Przez moją głowę momentalnie przebiegły myśli o różnego rodzaju urazach, jakie Mel mogła nabyć podczas pracy w policji. Postrzał, rany cięte i kłute, pobicia... Przełknąłem ślinę, czując narastający stres spowodowany własną wyobraźnią. Zaczesałem włosy do tyłu, lekko przy tym za nie ciągnąc. Nie pomogło mi to wrócić do trzeźwego myślenia. Gdyby tego było mało, to wręcz ten ruch pogorszył sprawę. Nagle przed oczami ukazał się obraz sprzed dekady, gdy zobaczyłem rozoraną pazurami skórę Mel. Otrząsnąłem się od razu, nie chcąc ponownie popadać w dołek, z którego dopiero co wyszedłem.

— Przestańcie się nakręcać — powiedział ostro, ale cicho Duncan, tym samym przywołując nas do porządku. — Nie znacie sytuacji, więc nie zakładajcie najgorszego.

Duncan miał rację. Nie wiedzieliśmy nic, ale sama myśl, że coś w ogóle się wydarzyło w jej życiu, nie dawała mi spokoju. Nie było mnie przy niej, by ją chronić tak, jak jej niegdyś obiecałem.

Momentalnie w pamięci pojawiło się wspomnienie, gdy ją pocałowałem. Pamiętałem, że zrobiłem to pod wpływem chwili, a ona go odwzajemniła. To wtedy jej poprzysiągłem, że będę ją bronić nawet za cenę własnego życia. Jej słowa z wtedy brzmiały niczym najpiękniejsza aria operowa. Jeżeli dobrze je interpretowałem, to przed dziesięcioma laty zależało jej na mnie tak, jak mi na niej. Dziewczyny mogły mówić jedno, ale ja potrzebowałem potwierdzenia od samej Mel. Pocałunek to jedno, ale słowa „kocham cię" lub „podobasz mi się" to inny kaliber. Miałem poniekąd wrażenie, jakbym tamtego dnia przed bitwą z Kościrogiem poznał w jakimś stopniu jej uczucia względem mnie.

— Raczej nam się nie zwierzy, co się stało, że miła dwuletnią przerwę — zauważyła Aria.

— Mel nie dzieli się informacjami o swoich prywatnych sprawach z obcymi, więc nie powinniście się tym interesować.

Wszyscy niemal podskoczyliśmy zaskoczeni. Gwałtownie odwróciłem się w lewo, a dzięki temu zobaczyłem stojącego przy nas Seana. Miał na piersi założone ręce. Mierzył nas wzrokiem. Był już obrany w kurtkę. Na ramieniu wisiała torba.

Nawet nie zauważyłem, gdy się do nas zbliżył.

Chłop strasznie cicho chodzi...

— To, dlaczego Mel miała przerwę, to tylko i wyłącznie sprawa jej samej, nie wasza — zauważył, mocniej marszcząc brwi.

LightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz