Co rusz przekartkowywałem inną książkę. Niemal każda lądowała na podłodze, gdy nie znajdowałem żadnych informacji, jakie uznałbym za przydatne. Łapałem za kolejne, szukając odpowiedzi na pytanie, co wydarzyło się kilka godzin temu w mieszkaniu Melissy, gdy ta nagle wypowiedziała moje imię i wyraźnie zadziałała na nią magia. W jej ciele nie znajdowała się ani krzta energii, nie powinna reagować na czary, a jednak jakimś dziwnym sposobem miało to miejsce.
Co miało na to wpływ?
Emocje?
Moja chęć pomocy?
Nie wiedziałem.
Może te dziesięć lat temu Melissa wcale nie wyrzuciła z ciała całej istniejącej w niej magii, a po prostu wydaliła jej taką część, że potrzebowała jakiegoś okresu, by mogła się ona zregenerować z powrotem. Tylko że to nie miało sensu. Gdyby coś takiego miało miejsce, Mel by nas zobaczyła, gdy przysłuchiwaliśmy się jej rozmowie z komisarzem. Tak samo dostrzegłaby mnie kilka godzin wcześniej, gdy znajdowałem się w jej mieszkaniu. Chyba że...
Zaklęcie, jakie dekadę temu rzuciłem na całe zgromadzenie cieni, okazało się na tyle silne, że tylko aktywne Bramy mogły nas widzieć. Mel straciła swoje umiejętności z okresu, gdy była łącznikiem między dwoma wymiarami, a za tym szło, że nie mogła nas przez to zobaczyć. Melissa miała nas nie widzieć nawet wtedy, gdybyśmy pozostali widoczni dla innych ludzi... Jeżeli bym zdjął ten czar, a Mel zobaczyłaby kogoś z naszych... Pokręciłem głową. Nie miałem dowodu, że coś takiego mogłoby się wydarzyć.
Rzuciłem kolejną książkę. W żadnej znajdującej się w domu nie znalazłem informacji. Może w archiwum by się coś znajdować, ale o tym musiałbym porozmawiać z ojcem. Po oddaniu mi stanowiska głowy Cieni, stał się ona tak jakby opiekunem wszelkich zbiorów wiedzy, a bez jakiegokolwiek potwierdzenia mnie on nie dopuści do tych książek. Złapałem za kolejny wolumin i szybko przekartkowałem.
W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Nie zwróciłem na to uwagi, ale energia idąca od powłoki podpowiadała, że to reszta. Nie pomyliłem się, czego dowodził głos Maddy, gdy zapytała:
— Wszystko dobrze?
Przytaknąłem jedynie w odpowiedzi. Zamknąłem książkę, odrzuciłem ją na bok.
— Jesteś pewien? — odezwał się Duncan. — Nie wziąłeś rano kawy, nie widzieliśmy cię cały poranek. Myśleliśmy, że coś ci się stało.
— Tu też nic nie ma... — wymamrotałem do siebie.
Zatrzasnąłem zbiór, odrzuciłem za siebie. Reszta, widząc, że nie zwracałem na nich uwagi, weszli do gabinetu. Słyszałem, że podeszli do porozrzucanych na ziemi książek. Każdy z nich złapał głębszy wdech. Podejrzewałem, że zauważyli tytuły zapisków, a one sprawiły tyle, że u całej piątki narosło zaniepokojenie.
Ponownie rzuciłem za siebie wolumin.
— Jeremy, co się dzieje? — próbowała zwrócić moją uwagę Maddy.
— Tu też pusto...
— Ej, stary! — Duncan pomachał mi ręką przed oczami. — Skończ mamrotać. To się powoli robi niepokojące.
Westchnąłem, zatrzasnąłem okładkę kolejnego pisma, po czym podniosłem się z przykuca. Sprawdzałem trzecią półkę od dołu. Zerknąłem na pozostałych. Wydawali się zaniepokojeni moim nagłym poruszeniem, a ja już wiedziałem, że nie dadzą mi żyć, gdy dowiedzą się, co zrobiłem i odkryłem. Nie mogłem jednak tego przed nimi ukrywać. Nadeszła pora, żeby skończyć tę dekadę trzymania wszystkiego w sobie. Mieli rację, że im dłużej to trzymałem, tym gorzej.
CZYTASZ
Lights
FantastikTom 2 Shadows Mija dziesięć lat od momentu tragedii, jaka spotkała młode Cienie. Cała szóstka się załamała, jednak najbardziej stratę odczuł sam Jeremy. Przez dekadę zmienił się on nie do poznania, co martwiło wszystkich wokół. Stał się wrakiem czło...