22# Z Papito

17 2 0
                                    

Uwaga Akcja informacja.
Jako że ten rozdział jest bardzo kródki w okolicach 20:00 pojawi sie dziś drugi.
A i rzecz jasna życzymy wszystkim wesołego Halloween

AngelDust

Wstawienie się Danny'ego było jak Boże Narodzenie w czerwcu. Prezent gwiazdkowy przyszedł po prostu dużo szybciej, tyle że żeby go dostać Angel wcale nie musiał być grzeczny. Wręcz przeciwnie. Był bardzo niegrzeczny i bardzo się starał, aby Daniel uznał, że mediacje z Valentino są tego warte.

— Heeej, Papito! — zawołał radośnie Angel, szczerząc się i wchodząc do salonu. Przezornie zatrzymał się bliżej Daniela niż swojego szefa. — Jak dobrze, że wpadłeś. Nie mogłem się z tobą złapać, bo zepsuł mi się telefon, przegrzał się od tych powiadomień, no wiesz, czy coś.

Angie miał na sobiekrótką, różową sukienkę z lateksu, spód której wystawała koronkowa bielizna w wiśniowym kolorze. Jako, że wybrał ten outfit z uwagi na Danny'ego, teraz żałował, że nie wygląda bardziej niepozornie i niewinnie. (edytowane)

Valentino

– Co ja ci mówiłem, że masz zrobić jak padnie ci telefon? – Zapytał Val słodkim głosem i sztucznym uśmiechem – Dzwonisz pod 69 69 69 69 6 na koszt rozmówcy...

Miał ochotę strzelić w ryj tego głupiego Angela, ale nie zamierzał robić tego przy Dannym. I jeszcze ta zabójcza sukienka. Pewnie przyszedł w niej aby zdobyć wsprcie Jelenia. I mu sie udało.

– Dobrze się bawiłeś moim kosztem? – Skrzywił się Valentino i złapał za serce – Martwiłem się. Całe studio martwiło się. Nie wiesz ile dla nas znaczysz.


 Angel Dust

— Przepraszam... — odparł pospiesznie Angie, na chwilę, na krótką sekundę przestając się uśmiechać. 

Obejrzał się przez ramię na Danny'ego, ale w jego spojrzeniu nie było żadnego wsparcia. Był zmęczony mediacjami i byciem miłym dla Rexa, Valentino, a w szczególności dla Angela. Byli już kwita, i to z nawiązką — przynajmniej zdaniem Daniela.

— Gołąbeczki, idę odcedzić kartofeleki. Jak chcecie, czestujcie się łychą, stoi w karafce na stole. — Rzucił Danny i pozwolił im załatwić sprawy rodzinne na osobności.

—No tak, na koszt rozmówcy... Gapa ze mnie, co? Ale już teraz zapamiętam, Val. —  Podszedł do demona, starając się, aby jego uśmiech nie zamienił się w cierpki grymas.

Położył dłonie na piersi Valentino i wygładził jego koszulę, nie patrząc przy tym w oczy demonowi.

—A może skończymy na kolację? Jak kiedyś, strasznie mi tego brakuje, Val...

Valentino

Val podniósł palcem podbródek Angela i obejrzał go sobie z obu stron, a potem lekko spoliczkował. Znowu dotknął jego podbródka, aby podległy mu demon patrzył mu znowu prosto w oczu. I lekko spoliczkował. Bawił się tak chwilę. Nie, aby zadać ból, ale ustanowić jasno kto jest czyj.

– Nie wiem, czy chce pokazać się z tobą na kolacji, gdy każdy cię miał – Valentino skomentował tak fakt, że wartość Pająka spadła przez zadawanie się z Rexem – ale to nie twoja wina, prawda?

Powiedział to wręcz z troską siadając przy stole. Wskazał demonowi karafkę.

– Mam ochotę na whisky – zażyczył sobie włodarz, nie wskazując dokładnie o co mu chodzi. Liczył na wyobraźnie podwładnego.

– Dobrze się bawiłeś, amorcito?

AngelDust

Angie wypuścił cicho powietrze. Valentino zaregował nadzwyczajnie dobrze na całą tą drakę z Rexem i jego, Angela, nieobecność. Nie oznaczało to, że całe spotkanie będzie tak miłe, ale początek Pająk obrał za dobrą monetę. Nawet pomimo tego, że każde wypowiedziane przez Vala zdanie mogło prowadzić na minę. 

Biorąc głęboki oddech Angel uśmiechnął się szeroko jednym z wyćwiczonych uśmiechów.

— Już. Wiem dokładnie czego ci trzeba, papito. — Był pewien, że zara zamiast na kolację, pojadą posto do Vala. I tak też się stało.

✨ Cenniejsze od władzy✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz