AngelDust
Anthony wrócił do hotelu podrzucony przez rogatego demona imieniem Daniel. Argument, że właściwie nie można przyjmować w pokoju hotelowym gości wystarczył, aby Danny zrezygnował z planu wejścia. Skoro nie mógł spędzić czasu aktywnie z Angelem, to nie było sensu się w ogóle fatygować. Bo niby co mieliby robić w lobby? Rozmawiać? Z Angelem? Niby o czym?
Było zaledwie popołudnie, ale pajęczy demon absolutnie nie miał zamiaru informować swojego szefa o tym, że w amfiteatrze z Rexem uwinął się wcześniej. Dziś nie był zmęczony, ani zmarnowany robotą, ale ochota na drinka była nieodzowna. Jak zawsze z resztą.
Idąc w stronę baru przez chwilę myślał, że być może nie ma za nim Huska, jak przez ostatnie dni, ale jednak niedługo się łudził tą myślą. Na widok samej jego sylwetki ścisnął się Antoniemu żołądek. Byle spokojnie. W końcu przestanie boleć. Boli tylko przy pierwszych rozmowach po rozstaniu i doznaniu takiego
- Hejka, Husk! - Rzucił beztroskim tonem Angel, siadając na jednym z barowych krzeseł. I obiecując sobie, że tylko na chwilę. - Jak tam? Zrób mi coś lekkiego, Kiciuś.
Husk
Niestety mój spokój i pozorne zadowolenie nie trwało długo gdy przyszło mi usłyszeć ten wręcz różowy w swojej barwie, przesłodzony głos. A widok tego pajęczaka był jeszcze gorszym i przyprawiał o ból brzucha i ścisk w żołądku.
-O to ....ty- ostanie słowo wybrzmiało z moich ust niemal jak obelga, nie miałem za.iarh ukrywać mojej niechęci czy też chowanej urazy która wynikała z ..no cóż nawet nie mam ochoty o tym myśleć.
Nie chcąc prowadzić zbytecznych konwersacji po prostu nalałem Angelowi białego wina, nie był to żaden dobry rocznik, zwykle klasyczne wino moc wyjątkowego. Nie chciałem się też silić na zrobienie mu jakiego kolwiek drinka, nie dla niego.
-Pij byle szybko, nie mam zbytnio czasu i ochoty na zbyteczne konwersacje- powiedziałem podający mu jego napój, nawet przez chwilę na niego nie patrząc, a zamiast tego zakolem się szorowaniem szklanek, było to napewno mniej bolesne zajęcie. Nie miałem też zamiaru o nic pytać o jego pracę lub o niego samego, bo w tym momencie już chyba nic a nic nie powinno mnie to kosztować, bo nie miałem zamiaru po tym być jego "przyjacielem" mógłbym gdyby potraktował mnie w tedy inaczej ale teraz nie ma nawet mowy
AngelDust
Ton barmana był tak nieznośny, że trudno było z tym przejść do porządku dziennego. Antoni od razu poczuł irytację, jakby Husk posiadał specjalny pstryczek. Jego włączenie momentalnie uruchamiało lawinę emocji. Tym razem samych negatywnych.
- Ochhh. Jak mi przyyyykro, że musisz wykonywać swoje obowiązki, Husky. - Rzucił sarkastycznie, a wyraź jego twarzy jak rzadko wyrażał taką niechęć w stosunku do kogokolwiek. - Biedny.
Zakołysał kieliszkiem wina niebezpieczne. Wcale nie miał ochoty na byle co. Tego miał pod dostatkiem w codziennym życiu. W żyłach też czasem, ale to nie znaczyło, że ten w miarę przyjemny dzień miał smakować jak półwytrawne, białe wino.
- I nie mam zamiaru się spieszyć, Kotuqś. To ty jesteś tu dla mnie, a nie odwrotnie. Taka karma. No... chyba, że Charlie i Alastor mają jakiś inny na ciebie pomysł, co? Ale nie obyło mi się o uszy nic podobnego.
Husk
Na wieść o tym że będę musiał się męczyć z przerekalamowaną gwiazdką małego ekranu przewróciłem ostentacyjnie oczami i sam nalałem sobie whyski, tego z wyższej półki.
-Praca nie jest zła ...po prostu klienci czasem są kiepscy- powiedziałem upijając spokojnie łyk alkocholu.
-Oh nasza księżniczka no tak. Wiesz pewnie była by z ciebie dumna i z tego jakie robisz postępy, w końcu nie cpałeś już od całych trzech minut- powiedziałem to do bólu sztucznie miłym tonem i usmiechnołem się sarkastycznie.
CZYTASZ
✨ Cenniejsze od władzy✨
FanfictionPerypetie i przygody ulubionej piekielnej dwójki, którzy pomiędzy trudami codziennego życia i przygód próbują odnaleźć wspólna drogę. Autorzy Ari Stolas (Niki discordowe) Rozdziały pojawiają się w ♥️ poniedziałki - piątki ♥️