AngelDust
Gdy Angelowi w końcu przestały się trząść ręce i trochę uspokoił się oddech - poprosił Huska, aby ten zabrał go do domu. W samochodzie odpisał Valentino i przeprosił ze trzy razy, że się zmył. Gdy adrenalina opadła, bolało Antoniego już niemal całe ciało.
Drzwi do jego pokoju były otwarte, jak zwykle, bo przed wyjściem nie potrafił na szybko znaleźć kluczy. Na domiar wszystkiego Nugg pogryzł buty Angela. Tym jednak celebryta postanowił martwić się innym razem.
— Dzięki, Husky. Za pomoc i za ratunek... — odważył się znów spojrzeć na demona, gdy usiadł na własnym łóżku. Sam nie miał świadomości jak okropnie wygląda, rozczochrany i ciągle umazany krwią oraz piachem. — Poratowałbyś mnie przeciwbólowymi może jeszcze? Albo solidnym drinem na wódce. Też może być. To... Ja nie wiem, ale, naprawdę było zajebiście, a potem prawie zginąłem. I ty też. I... Dziękuję.
— Nie za to, że prawie zginąłeś. Tylko, że tego nie zrobiłeś, c'nie? Byłoby strasznie przykro. Chociaż nie mnie, bo pewnie by mnie ten skurwiel pierwszego rozszarpał.
Husk
-Poratuje, mam ich dość sporo więc ci przyniosę- powiedzieli i nie zbyt pewnym gestem starłem z twarzy pająka odrobinę krwi i brudu.
-Naprawdę mnie przestraszyłeś- dodałem po czym odkryłem pajęczaka kocem i na kilka chwil opuściłem pająka w poszukiwanie leków, w szafce przy biurku miałem paracetamol i jakieś witaminy, co też mogło się pająkowi przydać. Gdy wróciłem do pokoju podałem mu lekki i nalałem szklankę wody.
-Nie przepraszaj, dobrze że zdążyłem - pająk mógł nie zdawać sobie sprawy jak w tamtym momencie zatrzymał się dla mnie czas, ten strach był paraliżujący.
-Jak nie przestanie cie boleć do kilku dni, pójdziemy do lekarza, a i masz zakaz wstawania z łózka przez tydzień, jak czegoś będziesz potrzebował to po prostu napisz do mnie, przyniosę ci, Nuggetsa też będę karmił i ogarniał, ty po prostu odpocznij- mówiłem te słowa chodząc po pokoju Antoniego, nieco go porządkując na szybko by temu lepiej się odpoczywało i napełniając miskę świni.
-A i nie masz prawa w tej sprawie do sprzeciwu
AngelDust
Antoni otulił się kocem i cierpliwie czekał na powrót demona. Leki, ktore dostał, przyjął bez gadania i połknął grzecznie. Wolał coś mocniejszego, ale nawet nie miał odwagi powiedzieć tego na głos. Nie po tym jak Husk wykpił jego wstrzemięźliwość, a raczej jej brak. Stanowczy Husk miał też w sobie coś absolutnie niezwykłego i pociągającego.
— Och. Ja... No wiesz, tydzień? To tylko parę siniaków, na pewno. — Odparł nonszalancko, ale uśmiech miał już niewyraźny. Nie miał nawet siły się umyć i tylko wodził wzrokiem za Huskiem ogarniającym jego pokój. Pokój, który ciągle nosił wyraźne ślady demolki spowodowanej ręką Daniela. Pęknięcie na lustrze zaklejone było różowymi plasterkami.
— Kilka dni bez pracy jednak brzmi dobrze — dodał. — Val chyba... się zgodzi. Rex mówił, że był zadowolony, więc może. Yyy, Husk?
Husk
-Możliwe, ale wolał bym mieć pewności że nic poważniejszego ci nie jest -powiedziałem te słowa siadając na skraju łóżka pająka, jednocześnie wysadzając na nie ulubione cztero raciczne stworzenie Angela.
-Po tym jak spadłeś z balustrady, chyba nawet on nie będzie taki głupi żeby wołać cię od razu do pracy- cóż nie byłem tego taki pewien, ale mogłem mieć nadzieję że przerośnięta ćma da sobie spokój na parę dni z pająkiem i da mu zwyczajnie trochę odpocząć.
CZYTASZ
✨ Cenniejsze od władzy✨
Fiksi PenggemarPerypetie i przygody ulubionej piekielnej dwójki, którzy pomiędzy trudami codziennego życia i przygód próbują odnaleźć wspólna drogę. Autorzy Ari Stolas (Niki discordowe) Rozdziały pojawiają się w ♥️ poniedziałki - piątki ♥️