17: Haves

3 2 0
                                    

– Proszę bardzo.

– Dziękuję.

– Nie ma problemu. Smacznego.

Posłałom Tih delikatny uśmiech, a ono odpowiedziało tym samym. Odprowadziłom je wzrokiem za ladę, dopiero po tym orientując się, co zrobiłom. Spuściłom głowę.

Przysunęłom bliżej siebie talerzyk z szarlotką i szklankę z bananowym sokiem. Miałom tego nie robić. Miałom się ogarnąć i być normalne. Nie mogę tak się na nie gapić.

Zjadłom kawałek szarlotki. Była pyszna. Kusiła mnie już od jakiegoś czasu, ale dopiero dziś odważyłom się zamówić ją zamiast brownie z posypką. Uznałom, że zasłużyłom na małą nagrodę, bo dostałom dziś piątkę z geografii. Kiedy podnosiłom rękę, by zgłosić się do odpowiedzi, czułom się tak, jakbym miało wypluć swoje serce, ale wszystko poszło dobrze. Na szczęście. Nie wiem, co bym zrobiło, gdybym pomyliło się na najprostszym pytaniu.

Zjadłom kawałek szarlotki, a potem odsunęłom nieco talerzyk, by zrobić miejsce na notes i wyrwane kartki.

Zabrałom się za przepisywanie pierwszego tekstu, jaki kiedykolwiek napisałom. Był o mnie, o tym, że nie czułom się chłopakiem. Miałom do niego ogromny sentyment, może dlatego, że to był pierwszy raz, gdy odważyłom się jakkolwiek wyrazić swoje uczucia dotyczące mojej tożsamości płciowej, a może dlatego, że to on zapoczątkował moją przygodę z pisaniem. Za nim pojawiały się kolejne teksty. Rzadko, co kilka miesięcy, pisałom coś o szkole, o Sebastianie, o innych pierdołach.

A potem zrobiłom coming out przed rodzicami i zaczęłom pisać więcej.

Starannie przepisałom wszystkie utwory. Czasem coś w nich zmieniałom, na przykład kolejność słów lub zastępowałom niektóre z nich ich synonimami, ale starałom się nie robić z nich nowych tekstów. Trochę ubolewałom nad faktem, że porządek w moim notesie został zaburzony, a za tekstami sprzed kilku dni pojawiły się nagle teksty sprzed półtora roku, ale pewnie przejęłobym się tym bardziej, gdybym miało jeszcze sporo notesu do zapełnienia. Tymczasem, gdy przepisałom już wszystko z wyrwanych stron, okazało się, że do końca zeszytu zostały mi tylko dwie kartki. Dwie kartki, które mogę opuścić bez poczucia winy, że marnuję zbyt dużo papieru, i kupić nowy notes.

Którego tym razem postaram się nie zniszczyć.

Westchnęłom cicho, przekręcając strony na początek. Delikatnie przejechałom palcem po strzępkach wyrwanych kartek. Nie było ich wiele, ale i tak nie potrafiłom sobie wybaczyć, że to zrobiłom. Zawsze byłom impulsywne i reagowałom szybciej i gwałtowniej na wszystko wokół. To właśnie dlatego Sebastian tak uwielbiał mnie denerwować, a rodzice zawsze mi kazali się uspokoić, nie jemu. Wciąż uważam, że to niesprawiedliwe, ale może mieli rację. Może faktycznie za bardzo się rzucałom.

Robiłom wszystko, żeby jakoś to opanować. Brałom głębokie wdechy, powtarzałom w myślach, żeby zachować spokój i nie krzyczeć od razu, żeby nie krzyczeć w ogóle. Ale wystarczyło, żeby mój kochany starszy brat zrobił mi na złość jeden raz za dużo, a ja wybuchałom o wiele bardziej niż wcześniej. Emocje kumulowały się w moim wnętrzu i nie potrafiłom dać im upustu w zdrowy sposób, w sposób, który byłby akceptowalny przez otoczenie.

A potem zaczęłom się ciąć.

Nie uważam tego za zdrowy sposób na odreagowanie. Nie jest to też technika, którą społeczeństwo akceptuje i uznaje za dobrą. Wiem o tym. Ale... Liczy się to, że działa lepiej, niż cokolwiek innego, czego próbowałom. Nie mogę powiedzieć, że nie lubię tego robić. Że żałuję, że krzywdzę swoje ciało w ten sposób i chcę przestać. Bo nie chcę. Nie tak całkiem. To mi pomaga, więc dlaczego mam z tego rezygnować? Daje mi komfort i poczucie kontroli...

Moths In The SunlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz