30: Tih

3 2 0
                                    

Ten dzień zapowiadał się spokojnie. Była sobota, więc nie musiałom iść dziś do pracy i przez cały dzień mogłom oglądać głupie seriale w telewizji i rysować. Nigdy nie rysowałom zbyt często, tylko od czasu do czasu u Camili, bo ona to kochała i nieraz siedziałyśmy u niej i coś bazgrałyśmy. Oczywiście to, co wychodziło spod mojej ręki było, cóż, słabe w porównaniu z tym, co tworzyła ona, ale nie przejmowałom się tym za bardzo. Rysowanie było dla mnie raczej formą zabicia czasu niż hobby, w którym w dodatku musiałom być najlepsze.

Ostatnio jednak bazgrałom coraz częściej. Kilka nocy temu śniły mi się tajemnicze postacie w jakiejś równie tajemniczej wiosce i z jakiegoś powodu czułom wielką potrzebę, by wszystkie je narysować. Zazwyczaj nie pamiętam swoich snów, a jeśli już coś zostanie mi w głowie, to raczej są to tak proste i nieważne sny jak na przykład jedzenie kanapki z samym masłem lub chodzenie po okolicy, kiedy na zewnątrz nie ma żywej duszy. Moje sny nigdy nie miały zbyt rozbudowanej fabuły.

Znalazłom jednak kilka kartek i od rana siedziałom przy swoim biurku, i rysowałom Maurycego i Hyzop. Są to chyba moje ulubione postacie ze wszystkich. Maurycy lubi swetry, a zamiast głowy ma muchomora z jednym okiem, za to Hyzop uwielbia sukienki z falbankami przy dekolcie, a jej głowa została zastąpiona kwiatem, którego płatki zazwyczaj są niebieskie, ale przy silnych emocjach robią się fioletowe. Podobało mi się to, co wymyśliłom na ich temat, nawet jeśli miało to pozostać tylko w mojej głowie. Nie zamierzałom nic z tym robić, to były tylko rysunki dla zabicia czasu i zajęcia czymś umysłu. Pewnie za jakiś czas mi się znudzi i znajdę sobie inne zajęcie, tak jak to było zawsze.

Skończyłom kolorować portret Maurycego (który był moim największym ulubieńcem) i po chwili namysłu postanowiłom wysłać go Evelyn. Jakiś czas temu udało mi się narysować w pracy Tal, siostrę Maurycego, i ten rysunek tak mi się spodobał, że pokazałom go przyjaciółce. Chyba już wtedy miała gorszy humor, bo spojrzała tylko i uśmiechnęła się, a potem zagoniła mnie do pracy, mimo tego, że żaden klient niczego nie potrzebował.

Ciekawe, co u niej. Nie chciałom znów jej o to wypytywać, skoro ostatnio wyraźnie powiedziała, że nie chce o tym rozmawiać, ale szczerze mówiąc, trochę się o nią martwiłom. Wiedziałom, że sobie poradzi, zawsze sobie radziła, ale chciałobym móc dla niej być, kiedy tego potrzebowała. Tak, jak ona wiele razy była dla mnie.

Odłożyłom czerwoną kredkę i oparłom się o oparcie krzesła, jednocześnie przewijając moją konwersację z Evelyn. Wczoraj wieczorem życzyłom jej dobranoc, na co odpowiedziała emotką buziaka. Dzisiaj wysłałom jej tylko zdjęcie. Doszło do niej, ale nie odczytała wiadomości. Może była zajęta lub nie była zajęta i chciała, by tak pozostało. W końcu był weekend. Miała prawo odpocząć po całym tygodniu pracy.

Odłożyłom telefon i zaczęłom kolejny rysunek, tym razem chłopca z jabłkiem zamiast głowy. Haves chyba go polubiło, bo wczoraj bardzo zachwycało się jego rysunkami.

Haves.

Spojrzałom na rysunek Maurycego. On też lubił swetry, tak jak Haves. Kiedy wyobrażałom go sobie, też był nieśmiały i raczej cichy, tak jak moje przyjacioło. Porzuciłom chwilowo jabłkowego chłopca, by znaleźć rysunek Hyzop, która nagle zaczęła przypominać mnie. Też lubiłom sukienki. Nie zawsze czułom się w nich dobrze, ale lubiłom je. Zwłaszcza te z falbankami przy dekolcie.

Czy to możliwe, że podświadomie stworzyłom Hyzop i Maurycego na podobieństwo mnie i Haves? Odnalazłom rysunek, na którym byli we dwójkę; tak, byłyśmy do nich podobne. Nie mam pojęcia, jak to się stało, bo nie zrobiłom tego specjalnie, ale podoba mi się to. Zabrałom się za przerysowywanie ich rysunku, a później zamieniłom ich kolory; kapelusz Maurycego był niebieski, a płatki Hyzop były czerwone. Choć Haves mówiło, że moje imię kojarzy mu się z pomarańczowym... Narysowałom więc Hyzop w tym kolorze.

Moths In The SunlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz