23: Haves

5 2 0
                                    

W tym, co zrobił Sebastian, najgorsze nie było to, że znów mnie zranił. Nie chodziło też o to, że po raz kolejny wyśmiewał moje uczucia i ogólnie osoby transpłciowe i niebinarne. Owszem, ruszyło mnie to, co powiedział, ruszyło mnie to, że dla niego wciąż był to żart, że nawet jeśli wiedział, jestem w tym całkowicie poważne i pewne tego, jak się czuję, wciąż myślał, że ma szansę zmienić moje myślenie.

Najgorsze było to, że uderzył w mój największy kompleks.

Od tamtej rozmowy myślałom o tym bez przerwy przez kilka ostatnich dni. Jego słowa odbijały się echem w mojej głowie i tak, jak do tej pory próbowałom je zignorować i zająć swój umysł czymś innym niż moje kompleksy i Sebastian, tak teraz nie wytrzymałom. Poszłom tylko siku, a potem chciałom umyć ręce i właśnie w ten sposób wylądowałom przed lustrem, gapiąc się na swoje odbicie od samo nie wiem jak długiego czasu.

Spójrz na siebie, jesteś chłopakiem. Pasuje ci bycie chłopakiem, czyż nie?

Moje ciało wyglądało nijak. Byłom trochę wyższe niż średniego wzrostu, chude i nie miałom mięśni tak jak mój brat. Byłom nijakie. Nie przykładałom zbyt wielkiej wagi do swojego wyglądu, tak długo, jak włosy nie sterczały we wszystkie strony, na twarzy nie miałom żadnych wielkich pryszczy, a moje ubrania były czyste i niepodarte. Chciałom tylko, by nikt nie zwracał na mnie uwagi, kiedy będę iść do szkoły lub do domu, lub gdziekolwiek. Nie chciałom rzucać się w oczy nikogo, nie potrzebowałom tego.

Sebastian sugerował, że czuję się dobrze w ciele chłopaka. Zdawałom sobie sprawę z tego, że prezentuję się raczej męsko, może nie tyle przez ubrania, a przez moją twarz i wzrost. Nie lubiłom tego. Oczywiście, że nie, zazdrościłom każdej osobie, która wyglądała bardziej androgynicznie ode mnie. Wolałom jednak być uważane przez obcych za chłopaka, niż sprawiać, że szeptaliby między sobą, wytykali palcami, czy, w najgorszych przypadkach, zaczepiali i mnie. Stawiałom swoje bezpieczeństwo nad komfortem, co chyba było logiczne, prawda?

Wiedziałom, że to, jak się prezentuję nie ma wpływu na to, jak się czuję. Nie definiuje tego. Zwłaszcza w sytuacji, w której nie za bardzo miałom inny wybór, jak chować się w cień i zakładać ubrania, które nie przyciągają uwagi. Nigdy nie byłom zbyt odważne. Podziwiałom każdą osobę, która nie bała się wyjść na ulicę tak, jak tylko chciała, bez względu na to, czy była trans czy nie. Takie osoby były odważne, pewne siebie, nie bały się świata. A może się bały, ale nie tak bardzo lub zwyczajnie potrafiły ten lęk pokonać.

Jednak nawet jeśli zdawałom sobie sprawę, że mogę ubierać się jak tylko chcę, bo moja tożsamość płciowa i ubrania mają ze sobą niewiele wspólnego, wciąż zdarzały się momenty, gdy czułom się... Niewystarczające. Byłom niewystarczająco niebinarne, bo nie ubierałom się bardziej androgynicznie. Byłom niewystarczająco trans, bo nie płakałom, gdy widziałom swoje odbicie w lustrze. Byłom niewystarczające, bo czułom się dobrze w swoim ciele. Nie byłom w nim uwięzione – byłom uwięzione w tym, jak postrzegają mnie inni. I czułom, że niewystarczająco walczę o to, by uwolnić się od narzuconych mi przez otoczenie poglądów.

Złapałom brzegi koszulki i opięłom ją wokół pasa. Jedyne, z czego byłom naprawdę niezadowolone to to, że nie miałom szerszych bioder. Czy to nie jest głupie? Jakoś tak... Zawsze chciałom mieć szersze biodra, żeby lepiej było widać moją talię, nawet jeśli przez dziewięćdziesiąt procent czasu byłaby ona ukryta pod grubymi swetrami czy workowatymi t-shirtami. Puściłom koszulkę. Nic by nie było widać, gdybym wciąż ubierało się tak samo.

Nie czuję się źle w swoim ciele, ale to właśnie sprawia, że czuję się źle. Nigdy nie miałom zbyt wielkiej dysforii, która dotyczyłaby bezpośrednio mojego wyglądu lub cech związanych konkretnie z moją biologiczną płcią. Nie nienawidzę swojego głosu, wzrostu, tylko te biodra trochę mi przeszkadzają, ale to tylko wtedy, gdy na nie patrzę, a nie robię tego często. Znam historie osób, które brały prysznic przy zgaszonym świetle, bo nie mogły na siebie patrzeć. Które miały tak silną dysforię, że codziennie przed snem płakały. Tęskniły za dzieciństwem, którego nie mogły doświadczyć, za życiem, którego nie mogły mieć. Nie rozpoznawały się w lustrze. Przy tym to co czułom ja, było niczym.

Moths In The SunlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz