22: Tih

3 2 0
                                    

Czułom się naprawdę paskudnie. Camila zerwała ze mną prawie tydzień temu, a ja wciąż miałom wrażenie, że to było wczoraj. Ciągle przeżywałom wydarzenia z niedzieli, ciągle je rozpamiętywałom i niszczyłom siebie coraz bardziej, bo nie mogłom przestać obwiniać się o to wszystko.

Gdybym tylko nie czuło się w ten sposób, mogłobym stworzyć z Camilą coś trwałego i pięknego, coś na zawsze. Gdybym tylko jej nie powiedziało, gdybym tylko siedziało cicho... Wiem, że nie powinnom tak myśleć. Nie miałom wpływu na to, jak czułom się w swoim ciele, jak czułom się w swojej głowie. To nie zależało ode mnie. Oczywiście, że nie chciałom tak się czuć, wiecznie w ciele, w którym nie będę nigdy tak całkowicie szczęśliwe. I miałom prawo powiedzieć o tym mojej dziewczynie. Ona miała prawo wiedzieć, owszem, ale ja też miałom prawo powiedzieć jej, jak się czuję. Miałom prawo chcieć, by nazywała mnie właściwym imieniem i używała moich preferowanych zaimków. Zasługiwałom na to.

Rozumiałom też Camilę. Nie musiała chcieć ze mną być po tym, jak okazało się, że nie jestem dziewczyną. Była ze mną szczera i wprost powiedziała, że związki z osobami niebinarnymi nie są dla niej. Rozstanie było więc najrozsądniejszym wyjściem, najlepszym dla nas obojga. Wiedziałom to. Rozumiałom.

Ale wciąż czułom się tak okropnie.

Starałom się skupić na pracy, ale nie wychodziło mi to wcale. Myliłom się, a krótkie pogawędki z klientami, które do tej pory uwielbiałom, teraz stały się moją największą zmorą. Chciałom być miłe i uprzejme dla wszystkich, nawet dla wrzeszczących dzieciaków, ale byłom rozdrażnione i zmęczone, i momentami naprawdę niewiele brakowało, bym straciło cierpliwość.

Mimo tego jednak dawałom z siebie wszystko. Nie mogłom wyżywać się na niczego niewinnych klientach, tym bardziej tych uroczych dzieciach, nie mogłom odstraszać ich i sprawiać, że interes Evelyn zacząłby upadać, nie mogłom być problemem dla osób, z którymi pracowałom. Nie chciałom robić sobie wolnego, bo moje prywatne sprawy nie powinny wpływać na moje życie zawodowe. Musiałom w końcu się ogarnąć i przestać myśleć o Camili chociaż na chwilę, żeby nie zdenerwować Evelyn kolejnym pomylonym zamówieniem.

Nadeszła pora mojej przerwy. Zeszłom na zaplecze i usiadłom na ławce, wzdychając ciężko. Musiałom wytrzymać jeszcze tylko cztery godziny. Wytrzymałom już cały tydzień, cztery godziny to nic takiego. Potem będę mogło wrócić do domu, zakopać się pod kocem z ciepłą herbatką i jakąś beznadziejną komedią romantyczną. Jeśli wytrzymam, będę mogło wrócić do domu bez poczucia winy, że zawiodłom Evelyn. Będę mogło w końcu zasnąć spokojnie, bo dzisiaj poszło mi lepiej niż wczoraj i mogłom przestać się martwić, że Evelyn planuje mnie zwolnić, bo w tym stanie jestem zupełnie nieprzydatne. Jeszcze tylko cztery godziny.

Zamknęłom oczy, opierając głowę o ścianę za plecami. Dzisiaj poradziłom sobie dobrze. Nie pomyliłom żadnego zamówienia, jedynie trzy razy przyniosłom je do złego stolika, ale zaraz się poprawiłom. Nie wylałom żadnej kawy, herbaty ani shake'a. Rozwaliłom tylko jedno ciasto, gdy nakładałom je na talerz i spaliłom tylko dwa gofry. Zasłużyłom na chwilę ciszy i spokoju.

Drzwi trzasnęły nagle, a ja podskoczyłom w miejscu, od razu otwierając oczy. Przestraszyłom się jeszcze bardziej, kiedy okazało się, że na zaplecze weszła Evelyn ze szklanką wody i poważną miną. Przez tydzień udawało mi się unikać rozmowy z nią i miałom nadzieję, że dziś też nie będę musiało odpowiadać na jej pytania ani czuć się źle z jej troską i zmartwieniem. Jak widać, nie byłom wystarczająco ostrożne.

– Dla ciebie. – powiedziała, wręczając mi szklankę wody. Podziękowałom i wzięłom kilka łyków. – Możemy pogadać?

– Nie musimy. – rzuciłom. Dziewczyna usiadła obok mnie, wciąż przypatrując mi się uważnie. Evelyn była dobrą osobą. Nie chciałom nadużywać jej życzliwości i dobrego serca, i zrzucać na nią swoich problemów, z którymi powinnom poradzić sobie samo.

Moths In The SunlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz