Stało się. Oficjalnie jestem pełnoletnie, jestem dorosłe, nie ma już ucieczki od przerażających szponów życia.
Kiedy się obudziłom, od razu chciałom zasnąć znów. Nie wiem, jak długo leżałom w łóżku z zamkniętymi oczami i powtarzałom w myślach „zaśnij, zaśnij, zaśnij", ale trochę to zajęło. Bałom się. Tak bardzo się bałom. Zgodnie ze złożoną samemu sobie obietnicą, jeszcze w tym tygodniu powinnom wysłać swoje CV w kilka miejsc (nie tylko księgarni – powinnom poszukać czegoś jeszcze, prawda? Problem polega na tym, że tak przyzwyczaiłom się do myśli, że będę pracować w spokojnym, cichym miejscu pełnym książek i zapachu papieru, że nie potrafię wymyślić jakiegokolwiek innego zawodu, w którym też bym się odnalazło). Pomijając fakt, że przeraża mnie rozmowa kwalifikacyjna i bycie ocenianym przez moich potencjalnych pracodawców, przeraża mnie sama praca. Nie uniknę kontaktu z innymi ludźmi. Będę musiało rozmawiać z klientami, mówić więcej, niż mówiłom do tej pory, robić dobre wrażenie na obcych ludziach, żeby nie odstraszać potencjalnych kupujących, żeby księgarnia nagle z jakiegoś powodu nie przestała działać zaraz po tym, jak się w niej pojawiłom.
Nie tylko ludzie mnie przerażają. Co, jeśli coś zniszczę? Pomylę zamówienia albo przez przypadek, podczas przeglądania jakiejś książki, porwę stronę? Na pewno zrobię coś nie tak, zawsze robię coś nie tak. A jeśli żadna księgarnia mnie nie zechce? Jeśli to nie jest zawód dla mnie? Będę musiało poszukać czegoś innego, czegokolwiek, będę musiało chwytać się brzytwy, żeby tylko rodzice nie uznali, że jestem pasożytem i leniem, żeby nie wyrzucili mnie z domu, żeby nie zniszczyli mnie psychicznie już całkiem.
Chociaż to akurat mogę zrobić samo. Hura.
Stresowała mnie nie tylko praca, ale też cała reszta obrazu dorosłego życia. Szukanie mieszkania i wyprowadzka. Chodzenie do lekarza. Chodzenie do urzędów. Rachunki, kredyty, ogólnie pieniądze. Wszystko to, o czym nawet nie mam pojęcia, bo nigdy się tym nie zainteresowałom, przekonane, że mam jeszcze dużo czasu, by wszystko ogarnąć samemu, naturalnie, tak, jak wszyscy wokół, ale ta wiedza nie przyszła do mnie tak, jak przyszła do pozostałych i teraz jestem jeszcze bardziej zestresowane, bo WIEM, że czeka mnie coś więcej, ale nie wiem, CO DOKŁADNIE. Nie znoszę nie wiedzieć.
W pewnym momencie jednak uznałom, że powinnom wstać i wziąć prysznic. Nie tylko dlatego, że naprawdę śmierdziałom, ale dlatego, że znów wpadałom w czarną dziurę zagubienia i nienawiści. Obiecałom sobie, że z tym skończę. Że nie będę marnować więcej czasu na zadręczanie się i ruszę się, zrobię cokolwiek, żeby wyrwać się z tego stanu. Prysznic brzmiał dobrze, bo uwielbiałom prysznice. Zwłaszcza długie i gorące, a ten zdecydowanie taki był. Postanowiłom skorzystać z okazji, że byłom samo w domu i mogłom nie zakładać ubrań od razu po prysznicu, kiedy było mi gorąco i duszno, i naprawdę nie chciałom się ubierać (założyłom tylko bieliznę, bo chodzenie po domu na golasa byłoby dziwne nawet dla mnie (nie chciałom też ryzykować, że sąsiedzi zobaczą za dużo)). Wróciłom do swojego pokoju, zasłoniłom okno, a później uchyliłom je, po czym rzuciłom się na łóżko ze swoim notesem w ręce.
Dopracowałom tekst dla Tih w stu procentach. Był skończony, sprawdzony, gotowy do przeczytania. Czytałom go często, bardzo często, bo po prostu... Podobał mi się. Od początku do końca, podobała mi się każda jego linijka z osobna i jako całość. Był idealny, nic dodać, nic ująć.
Nie wiem, kiedy dam go Tih. Z jednej strony chciałobym zrobić to spontanicznie, kiedy tylko poczuję, że to odpowiedni moment, że jestem gotowe i nie muszę czekać dłużej, ale z drugiej... Zawsze wolałom być przygotowane. Lubiłom mieć plan, wszystko przemyślane, lubiłom wiedzieć, czego powinnom się spodziewać. Nie chciałom przecież zaciąć się ze stresu w środku zdania lub nie wytrzymać napięcia i wszystko popsuć. Chciałom, żeby było idealnie, żeby nu się podobało, żeby ono też poczuło... Poczuło to, co ja.
CZYTASZ
Moths In The Sunlight
Novela Juvenil„Budzisz w moim brzuchu ćmy, które zawsze zmierzają w stronę światła. Jesteś Słońcem, do którego lecą, próbując zaznać jego ciepła chociaż na chwilę [...] Ćmy, tak często niedoceniane, oddają całą istotę mojej miłości do Ciebie." Haves przeraża doro...