37: Haves

4 2 0
                                    

Wciąż myślałom o słowach Sebastiana. O jego zachowaniu, o nim, o wszystkim, co działo się w ostatnim czasie. Zaczął zachowywać się jeszcze dziwniej niż poprzednio, co dezorientowało mnie bardziej niż mama, która dawała mi pokrojone jabłko mimo tego, że miała zły humor.

Po naszym spotkaniu w kawiarni, które odbyło się już trzy dni temu, nie pokłóciliśmy się ani razu. W dodatku, on tak jakby... Przestał być niemiły. Do tej pory, kiedy zdarzało się, że zachowywał się jak kochający starszy brat, zaraz robił to, co zawsze; dokuczał mi, robił na złość, wszystko tego typu. Tym razem jednak nie był kąśliwy, kiedy rozmawialiśmy. No i, rozmawialiśmy. Pytał o mój dzień. Przy kolacjach z rodzicami nie robił wszystkiego, by pokazać, że jest lepszy ode mnie, a ja jestem nic niewartym przegrywczem. Był... Wyjątkowo normalny jak na niego.

Myślałom, że łatwiej będzie mi przyzwyczaić się do miłej strony mojego brata, kiedy nie będzie ona przeplatana jego prawdziwym ja, kiedy wróci stałość i pewność co do tego, w jakim nastroju go zastanę. Tymczasem to było jeszcze gorsze. Przez siedemnaście lat mojego życia robił wszystko, żebym tylko czuło się gorsze od niego, żebym wiedziało, że nigdy nie będę tak dobre jak on, że rodzice nigdy nie będą kochać mnie tak bardzo, jak kochają jego. Robił wszystko, żebym było tylko jego cieniem, tym gorszym dzieckiem, rozczarowaniem. A teraz nagle się zmienił. Nie był wybitnie miły i kochany, wciąż był między nami dystans, ale nie dało się nie zauważyć, że coś się zmieniło. I to... Na lepsze?

Z tyłu głowy wciąż miałom jednak myśl, że tym razem Sebastian po prostu chce zrobić coś gorszego, niż robił do tej pory. Stara się bardziej, żebym pomyślało, że jest dobry, że się zmienił, że tym razem mogę mu zaufać. A potem, kiedy już uwierzę, że teraz będzie inaczej, że zmienił się już na zawsze i stał się lepszym bratem, znowu zgniecie moją nadzieję jak nic nieznaczącego robaka. Tak jak wtedy, gdy tłumaczyłom mu niebinarność, a on zaśmiał mi się w twarz.

Oprócz tego wszystkiego spokoju nie dawała mi jeszcze jedna rzecz; cień na jego twarzy, gdy powiedziałom, że brzmi tak, jakby wiedział, o czym mówi, gdy znów twierdził, że moja tożsamość jest tylko chwilowym kryzysem, który zaraz minie. Czym była ta dziwna emocja?

Czy to możliwe, żeby Sebastian naprawdę wiedział, o czym mówił? Czy to możliwe, że sam przez to przeszedł? Na samą myśl o tym poczułom zimny dreszcz przebiegający złowrogo po moich plecach. Nie, to nie może być to. Niby jakim cudem Sebastian, który uznaje osoby transpłciowe za wynaturzenia potrzebujące leczenia w ośrodku zamkniętym, miałby przejść przez to, przez co przechodzę ja? Jak mógłby tego doświadczyć?

To przecież nie ma sensu. Nawet jeśli czuł to, co obecnie czuję ja, to nie daje mu prawa do decydowania, co jest dla mnie dobre, a co nie. Nawet jeśli jego wątpliwości co do tożsamości płciowej minęły, a on uświadomił sobie, że jest i będzie mężczyzną, nie znaczy to, że wszystkie osoby trans są niezdecydowane i prędzej czy później zaakceptują płeć, jaką przypisano im po urodzeniu. Owszem, są takie przypadki, ale równie dużo, o ile nie więcej jest przypadków osób transpłciowych, które nigdy nie czuły i nie poczują się dobrze z tym, kim są. To, że ktoś ma takie, a nie inne doświadczenia nie znaczy, że doświadczenia osób wokół są takie same. Lub mniej ważne.

Im więcej o tym myślałom, tym mniej rozumiałom. Sebastian chciał dla mnie dobrze i dlatego nastawił przeciwko mnie rodziców? Też przez to przechodził, ale w jego przypadku to naprawdę był tylko chwilowy kryzys, dlatego tak umniejsza moim uczuciom? A może... Może to nie był chwilowy kryzys. Może wciąż czuł się źle z tym, kim jest, ale z jakiegoś powodu nie mógł nikomu powiedzieć, nie mógł zrobić nic, by poczuć się lepiej, dlatego wyżywał się na mnie za to, że ja miałom odwagę powiedzieć rodzicom i spróbować żyć tak, jak chciałom? Może po prostu był zazdrosny?

Moths In The SunlightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz