Po tym jakże dziwnym wyznaniu Charlesa zapanowała pomiędzy nami cisza, której nie miałam odwagi przerwać. Nie spodziewałam się, że takie słowa padną z jego ust i w pewnym sensie wywołało to u mnie nieznane jak dotąd w jego towarzystwie uczucie. Coś jakby współczucie albo skrucha? Nie mam pojęcia. Być może były to jedynie słowa rzucone ot, tak dla kontekstu, ale opowiadając o tym sprawiał wrażenie jakoby mówił to z serca. Jakby opowiadał o czymś, z czym się utożsamia. Nie sprawiło to oczywiście, że nagle wybaczyłam mu to, co robił i przestałam go nienawidzić. Nawet gdyby miał najgorszy bagaż doświadczeń nie powinien był mnie szantażować, aby osiągnąć swój cel ale przez to wyznanie dojrzałam, że to, co pokazuje wszystkim może być jedynie twardą skorupą skurwiela, który w rzeczywistości jest delikatniejszy niż mogłoby się komukolwiek wydawać, a odkrycie tej strony mogło mi pomóc w zyskaniu nad nim przewagi.
Po jakimś czasie Charles odwiózł mnie do domu i pozostawił samą z kolejną kartą oraz swoimi słowami. Szczerze mówiąc nawet do niej nie zajrzałam i po zdjęciu tego kombinezonu wpadłam do wanny, aby wziąć kąpiel i zmyć z siebie brud laboratorium. Była już chyba trzecia lub czwarta i za kilka godzin miałam wstać do szkoły, ale w tym momencie o tym nie myślałam i, mimo że przy pielęgnacji twarzy zasypiałam na stojąco starałam się być wytrwała i wykonać wszystkie kroki. Zrezygnowałam gdy pomyliłam krem do twarzy z tym do nóg i rzuciłam się do łóżka.
♦♦♦
Rankiem czułam się jakby wyciągnięto mnie żywcem z trumny i gdy usłyszałam budzik miałam ochotę wypieprzyć go przez okno, nic mi nie wychodziło i mój humor zepsuł się już wtedy gdy ujrzałam moją cudowną grzywkę odstającą na wszystkie możliwe strony i miałam ochotę ją obciąć. Ognia do pieca dołożyło zbicie moich ulubionych perfum i miałam już serdecznie dosyć tego cholernego dnia. Właśnie zaczynałam odczuwać skutki mojego słabego snu tej nocy, bo na historii zasnęłam na stole. Gdy Enzo to zauważył nie mógł powstrzymać się od dmuchnięcia mi do ucha, przez co wydarłam się na całą klasę i wszyscy zaczęli się śmiać. Tyle szczęścia, że ta wiedźma poszła wtedy po coś do pokoju nauczycielskiego, bo bym miała u niej przesrane do końca szkoły.
- Oszalałeś ?!- Zapytałam rozwścieczona, a potem uderzyłam tego palanta w łeb.
- Nie, tylko dbam o moją najukochańszą koleżankę, żeby mi tu nie została spytana. - Odpowiedział z dumą.
- To nie mogłeś mnie lekko dugnąć tylko musiałeś mi do ucha dmuchać inteligencie?- Odparłam zdenerwowana.
- Ale tak jest ciekawiej. - Zaśmiał się posyłając mi buziaczka w powietrzu.
- Ciekawie to będzie jak skończysz w szpitalu ze złamanym nosem, rób tak dalej.- Pogroziłam mu palcem.
- Oj dobra nie obrażaj się różyczko.- Chcąc mnie niby pocieszyć objął mnie ramieniem.
- Czekaj, czekaj czy ty mnie nazwałeś kuźwa różyczką ? - Odwróciłam się w stronę tego debila.
- Tak różyczko pasuje ci idealnie, bo jak się na mnie wkurwiasz robisz się czerwona jak róża.- Zaczął się ze mnie śmiać Enzo
- Aha, to ja będę do ciebie gadać bezmózg, bo bardzo rzadko używasz tego różowego narządu w głowie, który służy do myślenia- Również się zaśmiałam, lecz w przeciwieństwie do niego był to suchy śmiech. Nie miałam dziś humoru na żarty.
- Niech ci będzie, różyczko.- Rozwalił mi całe i tak już rozpieprzone na wszystkie strony włosy, więc wychodziłam z siebie.
Na przerwie udałam się do szafki, aby wziąć potrzebne na kolejną lekcję książki i kiedy ruszyłam do sali lekcyjnej coś mnie zatrzymało, a tym czymś okazała się dziwka Sophie, która wepchnęła mnie do kantorka.
CZYTASZ
Memento Mori
RomanceŻycie osiemnastoletniej Zoe Miller nigdy nie było idealne. Kiedy dziewczyna myślała, że po burzy nareszcie wyszło słońce okazało się, że był to dopiero początek prawdziwego huraganu, który miał nastąpić w jej życiu. Znajdując w swoim domu tajemnicz...