♦ CIEŃ ♦

1.3K 41 2
                                    




Od niedzielnej kolacji minęło kilka dni i ku mojemu zdziwieniu matka nie poruszyła już tematu mojego chłopaka, więc plan chyba się powiódł. Jedynie kiedy wróciłam do domu rzuciła „Nawet ładny ten twój chłopak, ale i tak myślę, że Pablo byłby lepszy", później jednak chyba doszła do wniosku, że nic już nie wskóra więc sobie odpuściła i jak na razie mam spokój od jej komentarzy. Przez te kilka dni niedzielne wydarzenia nie dawały mi spokoju i cały czas rozmyślałam nad dziwnymi gestami Charlesa, to jak zachował się podczas kolacji i tym jak mnie bronił, to było tak do niego niepodobne. Pominę już fakt tego całego wypadu do baru karaoke, bo to była jak sobie obiecaliśmy tylko jednorazowa sytuacja, ale nadal mogłabym przysiąc, że czuję smak jego ust i czasem gdy pomyślę o tym, że zbliżyłam się do niego w ten sposób robi mi się niedobrze, zaś z drugiej strony czasami mam tak głupie myśli, że tego nie żałuję.

Zdecydowanie coś ze mną jest nie tak.

Dzisiejsze pierwsze trzy lekcje zleciały w miarę szybko i właśnie siedzieliśmy z Arią i Enzo na stołówce.

- No i ja mu mówię, stary Suzie cię zabije.- Enzo od dziesięciu minut z pełnym zaangażowaniem opowiadał nam historię jak dwa lata temu Berlin po pijaku rozwalił ulubiony wazon swojej dziewczyny.

- Skończyło się tak, że posklejaliśmy go kropelką przy okazji klejąc sobie całe palce i stoi po dziś dzień.- Dokończył przecierając niewidzialną łzę, a my ze Smith zaczęłyśmy się śmiać.

- Czyli chcesz powiedzieć, że nawaleni o trzeciej w nocy sklejaliście wazon?- Zapytała Ari dusząc się ze śmiechu.

- Tak, a najlepsze, że w jednym miejscu jest taka dziura, że można tam normalnie palec włożyć.- Zarechotała Enzo

- Ja nie wierzę z kim ja się zadaje.- Złapałam się za głowę patrząc na nich.

- Z najlepszymi mordami pod słońcem.- Odpowiedział Enzo wysyłając mi buziaczka w powietrzu.

Od samego początku przerwy czułam na sobie czyjeś palące spojrzenie i nawet nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć, że należy ono do tej blond suki, od naszej konfrontacji w składziku nie odezwała się do mnie już ani razu, ale czułam ten jej palący wzrok tyle razy, że teraz wyczuwałam jej obecność z kilometra. Kiedy przerwa dobiegła końca udaliśmy się do wyjścia ze stołówki, aczkolwiek wychodząc poczułam, że o coś się potknęłam i wywróciłam się prosto na płytki. Uniosłam głowę do góry i ujrzałam nad sobą kpiący uśmiech Sophie.

- Patrz jak chodzisz.- Powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem.

- Podłożyłaś mi nogę.- Odparłam podnosząc się z ziemi, zauważyłam, że koło nas zgromadziło się wiele ciekawskich osób co wcale nie było dziwne po naszej ostatniej konfrontacji i mojej ciemnej popularności.

- Ja? To chyba ty dziwko prosto chodzić nie umiesz.- Zaczęła się śmiać.

- Jeszcze raz ją tak nazwij, a wylecą ci te zęby.- Wycedziła Aria, która stanęła obok mnie,

- Ojej przepraszam, że uraziłam biedną Zoe, zaraz poskarży się swojemu chłopakowi.- Powiedziała ta szmata.

- Sophie powiedziałem ci już coś na ten temat i nie będę się powtarzał. Masz dać Zoe spokój, mścisz się na niej za to, że z tobą zerwałem, ale nie pomyślisz, że może byłaś w chuj toksyczna.- Enzo stanął prosto przed jej twarzą i tym samym zasłonił mnie i Smith.

- Ramos ja cię nie poznaję odkąd zacząłeś się z nią zadawać zmieniłeś się.- Odparła próbując robić z siebie ofiarę.

- Nie próbuj robić teraz z siebie ofiary, niech wszyscy się dowiedzą, jaka jesteś naprawdę.- Powiedziałam stając obok blondyna.

Memento MoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz