♠ BEZPIECZEŃSTWO ♠

1.1K 36 2
                                    


Charles

Było już po trzeciej w nocy, a ja jak zwykle nie potrafiłem spać. Naprawdę rzadko zdarzało się mi się w ogóle przespać całą noc. Problem ze snem towarzyszył mi od wielu lat i próbowałem wielu metod, aby go zniwelować, brałem różnego rodzaju tabletki na sen, bywałem u różnych lekarzy, ale nic nie było w stanie mi pomóc. Jedynymi nocami, które ku mojemu zdziwieniu udało mi się przespać były te, podczas których ona była przy mnie, wtedy czułem się jak nowo narodzony. Działała jak lekarstwo na moje pokiereszowane życie. Siedziałem na balkonie, paląc papierosa i wpatrywałem się w dobrze widoczne nocne niebo, patrzenie w gwiazdy mnie uspokajało i pozwalało na oddech od ciemnej rzeczywistości. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk przychodzącego połączenia, od razu zastanowiłem się czego ktoś ode mnie chce o trzeciej w nocy, a widząc, że to wujek Maurice jeszcze bardziej się zaniepokoiłem.

- Halo?- Odebrałem połączenie.

- Wiem, że jest późno, ale się martwię. Jest u ciebie Zoe?- Zapytał, a w jego głosie czułem stres.

- Nie, a dlaczego pytasz?- I ja zacząłem się martwić słysząc jak bardzo rozemocjonowany był.

Mimo wszystko wujek zawsze był jedną z najbardziej opanowanych osób, jakie znałem i bardzo rzadko panikował.

- Wyszła ponad trzy godziny temu i nie odbiera moich telefonów.- Wyjaśnił.

- Może pojechała do Arii albo sobie pojeździć? Wiesz jak to kocha. Zaraz do niej zadzwonię.

- Sęk w tym, że ona wyszła z domu w wielkich emocjach i nawet nie wzięła samochodu...- czułem, że chce coś powiedzieć, ale coś go blokuje.- Pokłóciliśmy się, dowiedziała się, że Ava nie jest jej biologiczną matką.- Westchnął.

- Co kurwa?! Jak to kurwa nie jest?!- Wypaliłem zszokowany.

- Emily zmarła gdy Zoe była malutka... chciałem, tylko aby miała mamę...- Wypowiedzenie tych słów zdecydowanie przyszło mu z dużą trudnością.

- I ukrywałeś to przed nią tyle lat? Wiesz co ona jej robiła gdy nie widziałeś?- Zapytałem zdenerwowany.

- Dzisiaj to zobaczyłem, nigdy nie myślałem, że Ava byłaby zdolna do czegoś takiego...- Powiedział zmarnowanym głosem.

- Czasem nawet ci, którzy na pierwszy rzut oka wydają się być dobrzy w rzeczywistości są prawdziwymi potworami.- Rzuciłem suchym tonem.- Znajdę ją i zapewnię jej bezpieczeństwo, bo właśnie na to zasługuje po tym całym okrucieństwie, które stale ją spotyka.

- Dobrze jest żyć ze świadomością, że ma kogoś takiego jak ty wiesz? Zjebałem po całości, ale postaram się to jak najszybciej naprawić. Proszę znajdź ją...- Poprosił na koniec.

- Znajdę...- Zapewniłem i po zakończeniu połączenia niemal od razu wybrałem numer Zoe, lecz nie odebrała. 

Czułem, że ta jej ucieczka nie była związana jedynie z bolesną prawdą dotyczącą jej mamy, ale przyczyniło się do tego też wiele innych czynników. Ostatnimi czasy coś było ewidentnie nie tak, i ona najwyraźniej myślała, że nikt tego nie zauważy, ale ja widziałem, jak z każdym kolejnym dniem coraz bardziej uciekała w swoje myśli i próbowała udawać, że wszystko jest okej. Nadal nie przyznała mi się do udziału w tych pierdolonych wyścigach, ani nie wyjaśniła co stało się w tamtym pieprzonym sklepie. Dzisiaj jednak przyszedł czas powiedzieć dość i postawić jej ultimatum, musiałem ją ratować, póki jeszcze mogłem. Kiedy po kolejnych połączeniach nie odebrała wypaliłem postanowiłem, że pójdę się przejść po okolicy, a jeśli to nie pomoże zaangażuję resztę. O tej porze w mieście było dosyć mało ludzi i głównie byli to wracający z jakichś imprez albo podejrzane typy co wcale nie pomagało sytuacji patrząc na to, jaki szum wokół siebie powodowała ta mała śliczna osóbka. Zapalając kolejnego papierosa ruszyłem w stronę parku, jedynym plusem mieszkania w tej okolicy był mały park, naprawdę lubiłem tam przychodzić i zastanawiać się nad sensem życia, robiłem to zazwyczaj w nocy, kiedy wiedziałem, że i tak nie zasnę. Gdy wszedłem do parku udałem się w stronę ławek, jednak idąc alejką zauważyłem, że niedaleko siedzi jakaś dziewczyna, zastanawiało mnie co robiła w środku nocy w parku, raczej nie jest to najbezpieczniejsze miejsce dla młodej dziewczyny a psycholi w tym mieście nie brakuje. Podszedłem bliżej i zamarłem, to była Zoe, świadomość, że już nic jej nie grozi mnie nieco uspokoiła, ale zmartwił mnie fakt, że ślepo wpatrywała się w przestrzeń przed sobą i paliła. Wiedziałem, że nie przepadała za papierosami więc to było cholernie niepokojące, zauważyłem, że obok niej leżało mnóstwo wypalonych papierosów, a ona sama wyglądała jak ja wtedy gdy ćpałem w łazience i byłem na dnie.

Memento MoriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz